Koszt jednego głosu oddanego w wyborach za granicą wynosi między 15 a 50 zł; im frekwencja wyborcza jest wyższa, tym koszty te są mniejsze - mówi wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far.
Im frekwencja wyborcza za granicą jest wyższa, tym koszty pozyskania jednego głosu są mniejsze. Na sfinansowanie głosowania za granicą przeznaczone jest z budżetu około 3,5 mln zł, koszt pozyskania jednego głosu w różnych wyborach, w zależności od frekwencji, liczby osób głosujących korespondencyjnie, kształtuje się między 15 a 50 zł - mówi wiceminister spraw zagranicznych Artur Nowak-Far.
Duże wyzwanie
Jak zaznacza, z głosowaniem za granicą wiąże się również duży wysiłek organizacyjny. - Po pierwsze trzeba zorganizować lokal wyborczy, po drugie muszą tam zostać zapewnione takie warunki, które umożliwią głosowanie wszystkim uprawnionym do głosowania, a takich osób jest zwykle dużo więcej, niż tych, które rzeczywiście przychodzą do lokali wyborczych i oddają głos - mówi Nowak-Far.
- Bardzo namawiam naszych rodaków mieszkających i przebywających za granicą, aby głosowali(...), to będzie bardzo dobrze służyło większej racjonalności wydawania pieniędzy podatników - podkreśla wiceminister. Nowak-Far dodaje, że MSZ zawsze prowadzi akcje informacyjne dotyczące wyborów, ale prowadzenie akcji informacyjnej w mediach takich jak telewizja jeszcze bardziej powiększyłoby koszty związane z organizacją wyborów za granicą. Jak mówi, informacje na temat wyborów przekazują m.in. urzędy konsularne, a także media polonijne.
Autor: tol/gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24