Przez ostatnie 4 lata stawki za wynajem wzrosły o niecałe 7 procent - wynika z najnowszych analiz. Czynsze zawyżają mieszkania nowe, świeżo wykończone, których właściciele dopiero rozpoczynają przygodę z wynajmem. Chętnych jednak nie brakuje, a z takich ofert najchętniej korzystają młodzi Polacy i licznie przybywają nad Wisłę obywatele Ukrainy.
Jak wskazują eksperci, nawet co trzecie mieszkanie może być kupowane z myślą o czerpaniu zysków z wynajmu. Dotyczy to także mieszkań sprzedawanych przez deweloperów. To oznacza, że przez ostatnie 12 miesięcy podaż takich lokali mogła wzrosnąć o około 10-15 tysięcy (szacunek dla 6 największych miast).
Takie nowe mieszkania w nowoczesnych budynkach są świeżo wykończone i wyposażone. Trudno się więc dziwić, że ich właściciele żądają za wynajem wyższych stawek. Problem w tym, że takich lokali jest w ofercie coraz więcej, a więc sztucznie podnoszą średnie ceny ofertowe, które dla wielu są barometrem kondycji rynku - czytamy w analizie Open Finance i Home Broker.
Jak duża jest skala zjawiska? Z prostych średnich, udostępnianych przez popularne portale ogłoszeniowe można wysnuć wniosek, że ceny wzrosły nawet o kilkanaście procent w skali roku. Zdaniem ekspertów, dane te są jednak zawyżone.
Jak zmieniły się więc faktycznie ceny wynajmu mieszkań? Z pomocą w odpowiedzi na to pytanie przychodzi Indeks Cen Powtórzonego Wynajmu. Z indeksu wynika, że w styczniu 2017 roku ceny najmu były jedynie o 6,8 procent wyższe niż cztery lata wcześniej. Co ciekawe, gros tego wzrostu przypada na ostatnie 12 miesięcy, kiedy ceny wzrosły o 4,4 procent - wynika z danych Open Finance i Home Broker dla 6 największych rynków.
Dziś za wynajem dwupokojowego mieszkania o powierzchni od 31 do 50 m kw. trzeba w Warszawie zapłacić niecałe 2,2 tys. zł miesięcznie. W Krakowie, Poznaniu, Wrocławiu i Trójmieście jest wyraźnie taniej, bo podobny lokal można już mieć płacąc co miesiąc około 1,3-1,5 tys. zł. W Łodzi wystarczy budżet w granicach 1,1-1,2 tys. zł na najem dwupokojowego "M" - wynika z danych Home Broker o umowach zawartych przez ostatnie 12 miesięcy.
Gwałtowne wzrosty tylko na papierze
Eksperci podkreślają zatem, że sporym nadużyciem jest więc twierdzenie, że w ciągu roku czynsze wzrosły o kilkanaście procent. Niepotrzebnie rozbudza to nadzieje właścicieli i obawy najemców. W rzeczywistości ruchy na rynku są znacznie bardziej stonowane - podkreślają.
Ich zdaniem, trudno też spodziewać się gwałtownego wzrostu cen najmu skoro na rynek trafia bardzo dużo nowych lokali kupowanych przez inwestorów. Tych już od prawie 4 lat coraz bardziej kusi perspektywa wynajmowania mieszkań. Rozwiązanie to uznawane jest za w miarę bezpieczne i intratne. Obecnie z takiej inwestycji można liczyć na 4-5 procent czystego zysku w skali roku. To 3-4 razy więcej niż to co oferują przeciętne bankowe lokaty. W tych kalkulacjach wciąż nie uwzględniamy jeszcze faktu, że z czasem mieszkanie może zdrożeć, na co także liczy większość inwestorów.
Huraoptymizm właścicieli powinny studzić zapowiedzi rządu odnośnie programu Mieszkanie plus. Jeden z jego filarów to system taniego najmu mieszkań z dojściem do własności.
Coraz więcej chętnych na najem
Na rynku najmu rośnie jednak nie tylko podaż, ale też popyt. Przyczyniły się do tego m.in. wysokie wymagania odnośnie wkładu własnego. Obecnie warto bowiem mieć przynajmniej 20 procent ceny kupowanego mieszkania w gotówce, aby myśleć o kredycie hipotecznym.
Godząc się na dodatkowe koszty, można znaleźć banki akceptujące o połowę niższy wkład własny. Nawet jednak wtedy konieczny do zebrania wkład własny okazuje się barierą nie do przeskoczenia dla sporej części wchodzących w dorosłość Polaków. Osoby takie w naturalny sposób trafiają na rynek najmu.
Popyt na najem zgłaszają też licznie przybywający nad Wisłę obywatele Ukrainy.
Autor: mb/gry / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock