Wprowadzenie zakazu handlu w niedziele wydaje się być przesądzony. Rząd wydał pozytywną opinię dla projektu. Wciąż nie wiadomo jednak, jaki ostateczny kształt ona przybierze. Wśród ministrów pojawia się dwugłos co do tego, czy obejmie każdą niedzielę czy jednak tylko kilka. Materiał z programu "Polska i Świat".
- Jest pozytywna rekomendacja dla projektu, który znajduje się w parlamencie - przekonywał Rafała Bochenek, rzecznik rządu. - Pytanie tylko, w jakim zakresie ten zakaz powinien zostać wprowadzony - dodał.
Dwugłos w rządzie
Jeśli chodzi właśnie o ten zakres, nie ma jednomyślności nawet w samym rządzie. Na tej samej konferencji pojawił się bowiem dwugłos. - Rząd stoi na stanowisku, że wszystkie niedziele powinny być wyłączone z handlu - mówił Jerzy Kwieciński, wiceminister rozwoju. Na tym samym spotkaniu z dziennikarzami, rzecznik rządu Rafał Bochenek wyraził nieco inną opinię. - W tym stanowisku, który przyjął polski rząd, nie ma wskazania co do liczby niedziel, które powinny być objęte zakazem handlu - stwierdził. Projekt autorstwa "Solidarności" zakłada, ze markety i galerie handlowe będą zamknięte z wyjątkiem siedmiu niedziel.
Prace w toku
- My się cieszymy, że będą dalsze prace legislacyjne, że będziemy mogli wypracować pewne rozwiązania - mówił Alfred Bujara z "Solidarności".
Rafał Bochenek zaznaczył również, że rząd zgłasza uwagi do projektu. Nie chce się zgodzić m.in. na karanie więzieniem tych przedsiębiorców, którzy złamią zakaz handlu.
"Solidarność" zdecydowała się uchylić ten punkt, jednak wciąż w jednej kwestii pozostaje nieprzejednana - chodzi o handel w sieci. Rząd sugeruje, by wyłączyć go z zakazu, Alfred Bujara z "Solidarności" zaznacza, że ma inne podejście.
Obroty spadną
Zdania klientów są podzielone. Na szali są: z jednej strony wygoda klientów, z drugiej czas wolny sprzedawców i pieniądze.
Cezary Bujanowski, franczyzobiorca sklepu "Piotr i Paweł" w Toruniu, szacuje, że obroty spadną o ok. 8-10 proc. Z kolei Beata Krzosa właścicielka sklepu spożywczego ma nadzieję, że zamknięcie dużych supermarketów spowoduje napływ klientów do jej małego sklepiku. Prof. Marian Noga z Wyższej Szkoły Bankowej we Wrocławiu mówi zaś o znacznie niższym PKB i bezrobociu. - Naprawdę nie widzę żadnych pozytywów - mówi prof. Noga. - Wśród tych 40 tys. ludzi, którzy będą zwolnieni są przede wszystkim studenci - ostrzegał.
Autor: ag/gry / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock