Wnioski o Bezpieczny kredyt 2 procent są analizowane, będą wydawane decyzje, a umowy podpisywane na początku roku. To oznacza, że zobaczymy w pierwszym kwartale bardzo dużo emocji i zero otwartości na obniżki cenowe – prognozował na antenie TVN24 Jan Dziekoński, analityk rynku nieruchomości z firmy FLTR. Jego zdaniem na początku 2024 roku, w pierwszym kwartale, "zobaczymy rekordy cenowe".
Gościem programu na antenie TVN24 był Jan Dziekoński, analityk rynku nieruchomości z firmy FLTR. Pytany był o to, jak będzie wyglądać rynek nieruchomości w 2024 roku.
Emocje związane z Bezpiecznym kredytem 2 procent
- Końcówka roku 2023 to były wielkie emocje rozgrzane programem Bezpieczny kredyt 2 procent. W grudniu mamy rekordową liczbę złożonych wniosków. Więcej niż w lipcu, kiedy program ruszył i z tymi wielkimi emocjami wchodzimy w nowy rok - mówił.
Jednocześnie, jak zauważył Dziekoński, wśród konsumentów pojawiła się obawa, że zabraknie albo kredytów albo mieszkań.
- Mieliśmy wzrosty, skoki cenowe wręcz ponad 20 procent w największych miastach. W mniejszych trochę mniej, ale w dużym skrócie takich wzrostów nie widzieliśmy od 2006-2007 roku - stwierdził.
Czytaj więcej: Limit na dopłaty do "Bezpiecznego kredytu" wyczerpany
Wszystko zależy od RPP
Zwrócił uwagę, że sytuacja na rynku w przyszłym roku uzależniona jest o decyzji polityków, od tego czy nowy rząd będzie kontynuował program Bezpieczny kredyt 2 proc.
- Wiemy, że od 8 stycznia program się kończy, to już zapowiedział BGK. Ministerstwo Rozwoju i Technologii przekazało, że chce kontynuować program, ale będą wprowadzone zmiany. Program będzie niedostępny dla najbardziej zamożnych osób, bo faktycznie dotychczasowe rozwiązanie było dla każdego. Nowe rozwiązanie ma być, jak to zostało ujęte, wycelowane w osoby najbardziej potrzebujące – wyjaśnił.
Gość TVN24 doprecyzował, że ograniczeniami "może być sufit dochodowy, może to być sytuacja rodzina, na przykład liczba dzieci".
- To mogą być różne kryteria, które będą wypracowywane na początku 2024 roku. Nie wiemy dzisiaj, jaki to będzie program, bo jeszcze nie ma projektu. Natomiast zapowiedzi koalicji rządzącej raczej wskazują na to, że będą ograniczenia socjalne - przypomniał.
Ekspert: zobaczymy rekordy cenowe
Jak Jan Dziekoński zwrócił uwagę, że w przypadku kredytów hipotecznych wiele zależy od Rady Polityki Pieniężnej. Wyjaśnił, że najwcześniej obniżkę stóp procentowych "możemy zobaczyć w marcu, ale to może być czerwiec, albo to może być nawet koniec roku". - W pierwszej połowie roku nie zobaczymy żadnych zmian. Rada Polityki Pieniężnej, prezes (NBP Adam) Glapiński powiedział: do marca nic nie będziemy zmieniać, potem zobaczymy. I tu znowu zależy wszystko od polityków, na przykład od tego, jak długo będą trwały tarcze antyinflacyjne. Na razie mamy je przedłużone do połowy roku: zamrożenie cen energii, zerowy VAT na żywność (do końca marca - red.) – mówił.
Na pytanie, ile zapłacimy za metr mieszkania w przyszłym roku, Jan Dziekoński odpowiedział, że "na początku 2024 roku zobaczymy rekordy cenowe".
- Czyli jeszcze trochę podejdziemy, jeszcze będziemy troszeczkę wyżej. Ciągle jeszcze jest ta fala emocji. Wnioski o Bezpieczny kredyt 2 procent są procesowane, będą wydawane decyzje, a umowy podpisywane na początku roku. To oznacza, że zobaczymy w pierwszym kwartale bardzo dużo emocji i zero otwartości na obniżki cenowe – prognozuje.
Jak ocenił, dla kredytobiorców, którzy nie mogli skorzystać z Bezpiecznego kredytu, ani nie mają gotówki, to będzie trudny okres.
- Mimo że nam stopy procentowe trochę spadły, to mamy ceny znacznie wyższe. Przykładowo w Warszawie, aby kupić na kredyt mieszkanie dwupokojowe, to trzeba zarabiać około 18 tysięcy złotych brutto. To jest dość zaporowa kwota, więc albo musimy liczyć na ten program, albo na to, że może gdzieś w drugiej połowie roku przynajmniej na części obszarów pojawią się jakieś korekty cenowe - wskazał.
"Najem nie zdrożał w tym roku"
Ekspert odniósł się również do rynku najmu. - Większość wynajmujących dzisiaj w Polsce to są obcokrajowcy, emigranci ekonomiczni i uchodźcy. Jest ich coraz mniej, wyjeżdżają z Polski i zwalniają mieszkania. Raczej gospodarka, która wyhamowała w 2023 roku dała oddech na rynku najmu - mówił w TVN24.
- Efekt jest taki, że na największych rynkach najem nie zdrożał w tym roku. Nawet na niektórych miastach staniał. I tutaj rekordowa jest Łódź, gdzie przeceny sięgnęły 10 procent - wskazał.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock