Odwlekanie decyzji w sprawie rządowego programu dofinansowań do kredytów powoduje, że z każdym kolejnym miesiącem, kwartałem deweloperzy hamują budowy. Obawiam się takiej sytuacji, że za kilkanaście miesięcy, gdy kredyty staną się dostępne, znowu będziemy mieli dołek podażowy i historia z Kredytem 2 procent się powtórzy - powiedział w programie "Wstajesz i weekend" na antenie TVN24 ekspert portalu Rynek Pierwotny Marek Wielgo.
Podczas rozmowy Marek Wielgo stwierdził, że problem niskiej dostępności mieszkań w Polsce dobrze obrazują dane Eurostatu.
- One wskazują, jaki procent młodych ludzi, w wieku od 25 do 34 lat, czyli już po studiach, już pracujących, mieszka w dalszym ciągu u rodziców. W Polsce jest to blisko 53 procent, ponad połowa młodych Polek i Polaków - mówił ekspert.
- W ciągu ostatnich dziesięciu ten odsetek wzrósł o 9 punktów procentowych - zwrócił uwagę.
Nie tylko polski problem
Ekspert zwrócił uwagę, że "niska dostępność mieszkań to nie jest wyłącznie problem Polski". - On występuje we wszystkich rozwiniętych krajach na świecie. Nawet ostatnio Parlament Europejski rozpoczął dyskusję na temat programów wsparcia mieszkalnictwa. To już jest problem, który dotyka właściwie każdego europejskiego kraju - mówił.
Wielgo odniósł się do podnoszonego podczas europejskiej debaty postulatu dotyczącego zwiększenia puli przystępnych cenowo mieszkań, w tym socjalnych. - Łatwo powiedzieć - skwitował.
- Nawet rozmawiałem niedawno na ten temat z pewnym samorządowcem, który powiedział, że to jest proces, który potrwa kilkadziesiąt lat, zanim osiągniemy taki poziom, jak przykładowo w Austrii. Wiedeń jest takim sztandarowym przykładem miasta, które można zapewnić ludziom tanie mieszkania czynszowe - mówił gość TVN24.
Wielgo: ubiegły rok to był koszmar
- Na ten moment w zasadzie wydaje się, że jedyną opcją jest jednak wspieranie zakupu własnych mieszkań czy domów. Można to robić w różny sposób. Ja się nie zgadzam z taką tezą, że to wsparcie musi automatycznie oznaczać wzrost cen - powiedział.
Powołał się na przykład programu Mieszkanie dla Młodych. - Ten program sobie działał i wcale nie było wzrostu cen. To był wzrost na poziomie 1 proc., a był nawet rok, kiedy średnia spadła o 1 proc. - podkreślał.
Program Mieszkanie dla Młodych działał w latach 2014-2018. Przewidywał dofinansowanie wkładu własnego pierwszego mieszkania dla osób do 35 roku życia przy limitach ceny za metr kwadratowy i powierzchni mieszkania.
Marek Wielgo tłumaczył w TVN24, że do znaczącego wzrostu cen nie doszło, gdyż "pod wpływem tego programu deweloperzy zaczęli wprowadzać na rynek dużo mieszkań dedykowanych dla klientów kredytowych". - W efekcie ta średnia cena metra kwadratowego wszystkich mieszkań w ofercie wcale nie rosła - dodał.
- Ubiegły rok to był w ogóle koszmar. Rząd wprowadził bardzo hojny program (Kredyt 2 procent - red.), którego jeszcze nigdy w historii nie było, w sytuacji dołka podażowego (mniej budów - red.). Bardzo szybko skurczyła się oferta mieszkań, w dodatku tych mieszkań najtańszych, co spowodowało gwałtowny wzrost średniej ceny metra kwadratowego - powiedział ekspert.
"Sytuacja diametralnie inna"
- W tym roku mamy sytuację diametralnie inną. Mamy ogromną podaż (liczbę - red.) mieszkań, szczególnie w pierwszym kwartale. Jak popatrzymy w statystyki GUS, to zobaczymy, że to był najlepszy kwartał w historii rynku deweloperskiego. Tak dużej liczby mieszkań jeszcze nigdy deweloperzy nie zaczęli budować - podkreślał ekspert.
- Problem polega na tym, że to odwlekanie decyzji w sprawie nowego programu powoduje, że z każdym kolejnym miesiącem, kwartałem deweloperzy hamują podaż - zaznaczył.
- Ja się obawiam takiej sytuacji, że za kilkanaście miesięcy, gdy te kredyty na warunkach rynkowych staną się dostępne, to znowu będziemy mieli dołek podażowy i historia się powtórzy - ocenił.
Czy ceny spadną?
Marek Wielgo był pytany, czy ceny nieruchomości mogą spaść w najbliższych pięciu latach.
- Średnia cena metra kwadratowego to jest pochodna całego koszyka mieszkań, które są w ofercie. W Warszawie czy Krakowie w tym roku ta średnia się ustabilizowała, dlatego, że deweloperzy, licząc na ten wzrost popytu ze strony klientów kredytowych, zaczęli wprowadzać na rynek więcej mieszkań w tym segmencie, nazwijmy to podstawowym czy popularnym, czyli tym stosunkowo z najniższymi cenami - mówił.
- W Warszawie są takie dzielnice jak na przykład Białołęka czy Wawer. Tam dostarczono na rynek dużą pulę mieszkań, która ustabilizowała średnią cenę metra kwadratowego. Natomiast zrobiliłem taką analizę i wziąłem ten cały koszyk mieszkań w ofercie i podzieliłem je na trzy segmenty. Taki podstawowy, czyli jedna czwarta mieszkań najtańszych. Jedna czwarta najdroższych, którą nazywałem segmentem premium i pośrodku - to jest ten segment popularny. Ten segment najtańszych mieszkań zdrożał w tym roku w Warszawie o 15 proc. od grudnia do końca września, natomiast segment mieszkań premium wzrósł o 2 proc. w tym czasie, a ten pośrodku o 8 proc. - powiedział.
- Zmierzam do tego, że ceny mieszkań rosną, bo rosną koszty budowy. Rosną płace w budownictwie, rosną ceny materiałów. One rosną wolniej oczywiście niż w ubiegłym roku, ale one cały czas rosną, więc ta poprzeczka cenowa cały czas nieubłaganie idzie w górę - mówił.
Grupa w najgorszej sytuacji
- Właśnie w najgorszej sytuacji są ci młodzi, którzy liczą na zakup swojego pierwszego mieszkania, tego tańszego, często właśnie w tych lokalizacjach na obrzeżach miast. Tam niestety ten wzrost kosztów budowy powoduje najszybszy wzrost cen mieszkań - powiedział.
- Te mieszkania najdroższe, przykładowo na Woli, która jest bardzo popularną dzielnicą i deweloperzy tam rzeczywiście budują bardzo dużo mieszkań, średnia cena spadła o 1 proc. Tylko, że tam średnio cena już wynosi prawie 27 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Jeżeli deweloperzy nawet zejdą trochę z cenami, to właśnie z tych mieszkań najdroższych - przewidywał.
Przyznał, że sam liczy, iż deweloperzy będą wprowadzali na rynek więcej dostępnych cenowo mieszkań. - Przykładowo w Warszawie to będzie 14-15 tysięcy złotych za metr kwadratowy, na tej wspomnianej Białołęce to jest tak bliżej 14 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Gdyby takich mieszkań wchodziło na rynek więcej, m.in. dzięki takim programom jak ten Kredyt na start, na który rząd ciągle się nie może zdecydować, to wtedy byłaby szansa na stabilizację średniej ceny metra kwadratowego i wzrost oferty takich mieszkań bardziej dostępnych - ocenił Marek Wielgo.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Fotokon / Shutterstock