Ceny mieszkań na rynku wtórnym w Polsce w pierwszym kwartale tego roku wzrosły o 15,1 procent - wynika z danych Eurostatu. Główny analityk Expandera Jarosław Sadowski wskazał, że pod tym względem w całej Unii Europejskiej minimalnie wyprzedziła nas jedynie Słowacja.
W ostatnich latach używane mieszkania w Polsce drożały zdecydowanie szybciej niż nowe. "Kulminacja tego zjawiska miała miejsce w pierwszym kwartale 2020 roku, kiedy ceny na rynku wtórnym wzrosły aż o 15,1 procent, a nowe o 6,5 procent. Różnica wyniosła więc aż 8,6 punktu procentowego i była najwyższa, odkąd dostępne są dane Eurostatu" - wskazał Jarosław Sadowski.
Jak dodał, jeszcze wyraźniej tę różnicę widać w dłuższym okresie. W ciągu ostatnich siedmiu lat ceny nowych mieszkań wzrosły bowiem o 25 procent, a używanych aż o 43 procent.
Przyczyny wzrostów cen
Główny analityk Expander Advisors wskazał, że tak duże podwyżki na rynku wtórnym wynikały z kilku przyczyn. Po pierwsze - jak zauważył - wiele osób zaczęło zarabiać na tak zwanym flippingu. Chodzi o kupowanie tanich lokali, ich remontowanie i sprzedawanie po znacznie wyższej cenie.
"Skala zjawiska przybrała takie rozmiary, że doprowadziła do znaczących wzrostów cen. Poza tym używane mieszkania były znacznie tańsze niż nowe. Znaczne wzrosty były więc akceptowane przez kupujących, ponieważ mimo podwyżek ceny i tak były niższe niż nowych lokali" - wyjaśnił Sadowski.
Analityk zwrócił także uwagę, że w ostatnim czasie coraz więcej mówi się o zaletach starych osiedli w stosunku do tych budowanych obecnie. Chodzi między innymi o więcej zielonej przestrzeni wypoczynkowej, dostępność sklepów, szkół, komunikacji miejskiej. "Nowe budynki mają oczywiście wiele zalet, ale powstają znacznie bliżej siebie, więc terenów zielonych jest niewiele. Poza tym trzeba będzie czekać wiele lat na rozwój infrastruktury do poziomu dostępnego na starych osiedlach" - ocenił Jarosław Sadowski.
Mieszkania na rynku pierwotnym pozostają jednak droższe niż na rynku wtórnym. I to mimo wolniejszego wzrostu cen. Z danych NBP wynika, że wśród 15 największych miast tylko w Rzeszowie nowe lokale są przeciętnie tańsze niż używane.
Sadowski zaznaczył, że sytuacja była różna w zależności od miasta. "Dla przykładu na rynku pierwotnym w Rzeszowie, Opolu i Wrocławiu ceny transakcyjne w pierwszym kwartale były o około 20 procent wyższe niż przed rokiem. Na rynku wtórym w tych miastach wzrosty były mniejsze" - wskazał.
Jakie prognozy
Zdaniem analityka, "bardzo trudno teraz przewidzieć, co będzie dalej z cenami mieszkań". "Z jednej strony mamy bowiem ograniczenia w dostępności kredytów hipotecznych i obawy klientów przed zadłużaniem się. Jeśli do tego dojdzie masowa wyprzedaż mieszkań kupowanych wcześniej z myślą o zarabianiu na wynajmie, to ceny mogą istotnie spaść" - wyjaśnił.
"Z drugiej strony kredyty hipoteczne są teraz najtańsze w historii, co po uspokojeniu nastrojów może być paliwem dla dalszych mocnych wzrostów cen. Naszym zdaniem najbardziej prawdopodobny jest jednak scenariusz ich stabilizacji, czyli pozostawania na poziomie +–5 procent stawek obserwowanych w czwartym kwartale 2019 roku" - dodał Jarosław Sadowski.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock