Konta przyszłych emerytów, które dla swoich "klientów" prowadzi ZUS, niedługo powiększą się o 10 proc. Tak wysoka waloryzacja to efekt zeszłorocznych podwyżek płac oraz wzrostu zatrudnienia. Jednak kolejna taka podwyżka może trafić się nieprędko - ostrzega "Rzeczpospolita".
Ubiegły rok był drugim z kolei, gdy wskaźnik waloryzacji tzw. wkładu emerytalnego jest wyższy niż odsetki dopisywane w otwartych funduszach emerytalnych. W 2007 roku wyniósł on aż 12,85 - przypomina gazeta.
Wynik za ubiegły rok będzie nieco niższy, bo chociaż wynagrodzenia rosły równie szybko, to jednak wolniej przyrastała liczba pracujących. A wskaźnik waloryzacji obliczany jest z uwzględnieniem wysokości zarobków, liczby osób płacących składki i inflacji.
Oficjalnie wskaźnik waloryzacji składek i kapitału początkowego w ZUS poznamy w maju, gdy ogłosi go Ministerstwo Pracy. Dodatkowe pieniądze będą zapisywane na kontach od czerwca. Już teraz jednak oszacowała go "Rzeczpospolita".
Zyskamy czy nie?
Gdyby nie waloryzacja składek odprowadzonych do ZUS i zapisanych na naszych kontach, to ich wartość by się nie zmieniała. Warto jednak pamiętać, że są to, jak mówi ekspert BCC Wojciech Nagel, księgowe podwyżki, bo w rzeczywistości z pieniędzy aktualnie płacących składki emerytalne do ZUS wypłacane są obecne emerytury. I dopiero w przyszłości te księgowe zapisy zostaną zamienione w realne pieniądze. Nagel obawia się, że wtedy może się okazać, że potrzebne są wyższe dotacje do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24