Przez dziesięć lat Prokom kontrolowany przez Ryszarda Krauzego administrował systemem komputerowym zawierającym dane 20 mln ubezpieczonych. Teraz ZUS mówi dość i chce zakończyć współpracę - pisze "Gazeta Wyborcza".
- Za trzy lata kończy się umowa z Prokomem. Chcę, by ZUS ogłosił wtedy przetarg na administrowanie naszym systemem informatycznym i modyfikowanie go. Otwarty przetarg, do którego może przystąpić każda firma. W tym Prokom, jeśli rzecz jasna jeszcze będzie istniał - zastrzega szef ZUS Paweł Wypych. - To nie jest decyzja polityczna - przekonuje szef Zakładu. I zapewnia, że chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo Polaków. A owo bezpieczeństwo na szwank narazić mogą zawirowania wokół Prokomu. Spółka właśnie jest przejmowana przez powiązaną z Prokomem kapitałowo spółkę Asseco Poland, który ma odkupić od Krauzego wszystkie akcje. Zdaniem analityków pakiet będzie wart ponad 3 mld zł. Sam Ryszard Krauze zrezygnował na początku miesiąca z funkcji prezesa oraz z członkostwa w zarządzie Prokom Software. Cały czas przebywa za granicą.
"ZUS się wystraszył" Tymczasem według informacji "Gazety Wyborczej" napięcie między ZUS a Prokomem rośnie. - Co roku podpisujemy standardową umowę na administrowanie systemem. Obecne władze ZUS wystraszyły się, jak pokazaliśmy im we wrześniu sam projekt. Bo jak to, podpisać umowę z Prokomem w trakcie kampanii wyborczej? Wyglądałoby na to, że PiS robi interesy z oligarchami - ironizuje jeden z pracowników Prokomu. Zamiast nowej umowy ZUS podpisał aneks do starej.
Wypych przekonuje, że Prokom ma dziś zbyt mocną pozycję w ZUS. - Nie może być tak, że ktoś dyktuje nam warunki w każdej kwestii - twierdzi prezes. Umowę z Prokomem ocenia jako "trudną". Według Wypycha nie traktuje ona obu stron w sposób partnerski. ZUS musi uzgadniać z Prokomem nawet zakup komputerów. Pracownicy Zakładu nie mogą też nic sami zmieniać w systemie informatycznym do wypłaty emerytur, który stworzył Prokom.
Koniec epoki Jeśli ZUS wycofa się ze współpracy z Prokomem, nastąpi koniec pewnej epoki. Umowa ze spółką Krauzego zawarta w 1997 r. przez ówczesną prezes tej instytucji Annę Bańkowską z SLD była informatycznym kontraktem stulecia pod każdym względem. Wrażenie robił zakres zlecenia - gdyńska spółka miała stworzyć tzw. Kompleksowy System Informatyczny, który będzie w stanie obsłużyć 20 mln ubezpieczonych. KSI był częścią przygotowań do reformy emerytalnej wprowadzonej ostatecznie w 1999 r. Imponująca była również wartość wysokość kontraktu. Podatnicy mieli zapłacić za KSI 703 mln zł.
Jak ma wyglądać rozstanie? Wypych chce to robić krok po kroku. Zakład zażądał niedawno od Prokomu zdeponowania w jednym z banków - prawdopodobnie będzie to PKO BP - kodu źródłowego oraz dokumentacji do KSI. Umowę w tej sprawie właśnie podpisano. To oznacza w praktyce, że informatycy Zakładu dowiedzą się, jak KSI tak naprawdę działa od wewnątrz. Kod źródłowy pozostanie jednak własnością Prokomu jeszcze przez trzy lata i dopiero po tym okresie przejdzie na własność Zakładu.
Kto mógłby zająć miejsce Prokomu w ZUS? Według Wypycha np. firmy, które startowały w przetargu w 1997 r. (IBM i Hewlett-Packard). - Są na rynku firmy dysponujące odpowiednim potencjałem, gotowe wystartować w takim przetargu - twierdzi Wypych. W nowym konkursie weźmie też udział na pewno Prokom.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24