Wartość złotówki spada z dnia na dzień. W szczycie piątkowych notowań za euro płacono nawet 4,46 zł, a za dolara prawie 3,49 zł. Ostatnio tak drogie euro było w połowie 2004 roku. Kurs franka szwajcarskiego zbliżył się do 3 zł.
Wraz ze złotym osłabiały się pozostałe waluty naszego regionu. "Przecena złotego nie jest wydarzeniem odosobnionym. Jakkolwiek w wielu przypadkach można już mówić o silnym krótkoterminowym wyprzedaniu, to do momentu zdecydowanej poprawy klimatu inwestycyjnego na świecie, szanse na silniejszą, trwającą kilka dni realizację zysków, są niewielkie" - pisze na stronach xtb.pl analityk Marcin R. Kiepas.
Jak podkreślają analitycy TMS Brokers, spadki na światowych giełdach, wywołane rozczarowaniem związanym publikacją fatalnych wyników kwartalnych spółek, w szczególności z sektora bankowego, powodują jeszcze silniejszy wzrost awersji do ryzyka i odpływ kapitału zagranicznego z regionu rynków wschodzących. A to pociąga za sobą osłabienie walut w naszym regionie.
4,5 zł za euro - pytanie kiedy?
Zdaniem Kiepasa, kurs euro po przełamaniu szczytu z kwietnia 2005 roku (4,2901 zł) ma otwartą drogę do dalszych wzrostów. Brak jest bowiem blisko zlokalizowanych silnych oporów. Taką najbliższą barierą, ale jedynie o psychologicznym znaczeniu, jest poziom 4,50 zł.
Źródło: TVN CNBC Biznes, bankier.pl
Źródło zdjęcia głównego: scx.hu