W Zakopanem ruszyła budowa przejścia podziemnego łączącego Krupówki z dolną stacją kolejki na Gubałówkę. Budowę przez długi czas opóźniał konflikt pomiędzy gminą a właścicielem restauracji, stojącej w miejscu planowanego przejścia.
W związku z rozpoczęciem budowy od dziś zamknięty jest fragment ulicy Kościeliskiej - jednej z ruchliwszych ulic Zakopanego. Tędy prowadzi trasa do sanktuarium na Krzeptówkach, popularnych górskich dolin Kościeliskiej i Chochołowskiej. Także do polsko - słowackich przejść granicznych Sucha Hora i Chyżne turyści jeżdżą właśnie tą drogą. Budowa potrwa ponad rok, więc włodarze miasta zwrócili się do wykonawcy inwestycji, aby podczas ważnych wydarzeń ulica Kościeliska była jednak otwarta.
- Podczas rozmowy z wykonawcą inwestycji czyli Przedsiębiorstwem Drogowo Mostowym ustaliliśmy, że przejazd drogą wojewódzką będzie możliwy podczas Pucharu Świata w skokach narciarskich, w okresie Bożego Narodzenia i Sylwestra czy ferii - powiedział burmistrz Zakopanego Wojciech Solik.
Przejście podziemne łączące popularne Krupówki z targiem i dolną stacją kolejki na Gubałówkę zwiększy znacznie przepustowość drogi wojewódzkiej, a także ułatwi poruszanie się pieszym. Do tej pory korzystali oni z naziemnego przejścia bez sygnalizacji.
- W tej chwili wykonawca jest na etapie przygotowania uzbrojenia podziemnego. Całkowity koszt inwestycji to 6 milionów 800 tysięcy złotych - powiedział Dariusz Wysłouch kierujący w urzędzie miasta referatem drogownictwa i transportu. Według Wysłoucha Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego przekaże na ten cel 2 miliony 500 tysięcy złotych. Reszta pójdzie z miejskiej kasy.
W przejściu zaplanowano wybudowanie pawilonów handlowych, a z myślą o niepełnosprawnych zaplanowano montaż specjalnej windy.
Rozpoczęcie budowy odwlekało się, bo w miejscu planowanego przejścia stoi znana w Zakopanem regionalna karczma. Choć budynek znajduje się w rękach prywatnych, grunt należy do gminy. Władzom Zakopanego udało się jednak dojść do porozumienia z restauratorami, którzy ostatecznie zwrócili działkę miastu.
Źródło: "Puls Biznesu", PAP