Ceny ropy spadły na rynkach o ponad siedem proc. po tym, jak kraje Zachodu uwolniły ze swych rezerw największą ilość ropy naftowej od 1991 roku. Jest to "strzał ostrzegawczy" przeznaczony dla OPEC - pisze piątkowy "Financial Times".
Międzynarodowa Agencja Energetyczna (IEA) z siedzibą w Paryżu, zrzeszająca uprzemysłowione kraje importujące ropę naftową, podała w piątek, że zezwoliła na uwolnienie w ciągu najbliższego miesiąca 60 mln baryłek ze strategicznych rezerw państw, by zastąpić braki w podaży surowca spowodowane przerwą w produkcji wysokiej jakości ropy libijskiej.
IEA chce też obniżyć ceny surowca i wesprzeć światową gospodarkę. USA uwolniły ze swych rezerw 50 proc. ropy, jaka trafiła na rynek, resztę dostarczyły Japonia, Niemcy, Francja, Hiszpania i Włochy.
Zaledwie trzeci raz w historii IEA - organizacji utworzonej po kryzysie naftowym z 1974 roku - zdecydowano się na uwolnienie surowca z rezerw strategicznych.
"Jesteśmy gotowi podjąć kolejne kroki"
Minister ds. energii USA Steven Chu podkreślił, że Ameryka podjęła takie kroki w odpowiedzi na spadek dostaw ropy z Libii, by zbyt mała podaż surowca nie wpłynęła niekorzystnie na globalną gospodarkę wciąż podnoszącą się po kryzysie. - Będziemy nadal monitorować sytuację i jesteśmy gotowi podjąć kolejne kroki, jeśli (okażą się one) konieczne - powiedział Chu. Rezerwy ropy w USA utrzymują się obecnie na rekordowym poziomie 727 mln baryłek.
Podczas szczytu 8 czerwca Organizacji Krajów Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) nie udało się osiągnąć porozumienia ws. zwiększenia produkcji, mimo że największy producent w kartelu, Arabia Saudyjska, zapowiedziała, że jednostronnie zwiększy swoje dostawy. Arabia naciskała mocno na zwiększenie produkcji, czemu stanowczo przeciwstawił się Iran.
"Jesteśmy świetnie zaopatrzeni w ropę"
Analitycy rynków surowców uspokajają polityków. Ich zdaniem sytuacja nie jest w tej chwili groźna. - Prawda jest taka, że jesteśmy świetnie zaopatrzeni w ropę - powiedziała "FT" Randa Fahmy Hudome, konsultantka ds. energii, członkini administracji byłego prezydenta USA, George'a W. Busha.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SXC