- PiS ma znacznie więcej czasu antenowego niż pozostałe - zarzuca swojemu pracodawcy jeden z członków zarządu TVP Piotr Farfał. - To nieprawda, a stroną kampanii staję się Farfał - odpierają zarzuty pozostali członkowie zarządu i zapowiadają konsekwencje wobec niesubordynowanego kolegi.
Według Farfała (popierany przez LPR), który powołuje się na najnowsze badania na temat udziału poszczególnych partii politycznych w czasie antenowym, pomiędzy 10 a 16 września Prawo i Sprawiedliwość i premier Jarosław Kaczyński zajmowali na antenie telewizji publicznej 1 godzinę, 25 minut i 19 sekund. Reszta - 12 innych partii miało w tym czasie w sumie 1 godzinę, 38 minut i 26 sekund, co oznacza, że średnia dla każdej z tych partii wychodzi 8 minut, a różnica między tym, co miał PiS w stosunku do innych partii wynosi 1 godzinę, 16 minut i 59 sekund.
Farfał uważa, że TVP "zafundowała" PiS bezpłatną kampanię, za co partia powinien zapłacić. Popiera go jeden z członków Rady Nadzorczej TVP, również kojarzony z LPR, Ireneusz Fryszkowski. Zaapelował do przewodniczącej RN TVP Janiny Goss o zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia rady w tej sprawie. Fryszkowski chce, by zainterweniowała KRRiT.
Chodzi o metodologię TVP odpiera zarzuty Farfała dotyczące przewagi PiS w programach TVP, podkreślając, że zastosował on złą metodologię liczenia poszczególnych czasów wystąpień. Farfał zsumował wystąpienia rządu, PiS-u, jak i premiera. - Nie zawsze automatycznie możemy zsumować rząd z konkretną partią polityczną - wyjaśniła zastępca dyrektora biura programowego TVP Alina Lempa na konferencji prasowej zwołanej tuż po wystąpieniu Farfała.
Według niej nadreprezentatywność PiS, o której mówi Farfał może wynikać z tego, że w ubiegłym tygodniu w TVP było bardzo dużo wystąpień Antoniego Macierewicza, Zbigniewa Religi czy Elżbiety Jakubiak. - Są to osoby, które formalnie nie są członkami partii PiS - nie są więc wliczane w czas antenowy PiS-u, są natomiast wliczane w czas antenowy rządu - dodaje.
Tymczasem sekretarz RN TVP Janusz Niedziela zapowiedział, że Rada wyciągnie konsekwencje z wystąpienia Farfała, który "zwołując niezależną konferencję prasową stał się stroną kampanii wyborczej". Pytany w jaki sposób zamierza go ukarać odpowiedział: "może on zostać na przykład upomniany".
Polityka zamykania niewygodnych ust? Farfał zarzucił też prezesowi TVP Andrzejowi Urbańskiemu chęć "zakneblowania ust" członkom zarządu telewizji publicznej. Chodzi o ogłoszoną w środę uchwałę, która zakazuje członkom zarządu wypowiedzi dla innych mediów w sprawach, które nie dotyczą ich kompetencji. Oznacza to, że na przykład o sprawach finansowych czy programowych może się wypowiadać tylko prezes Urbański.
Źródło: PAP