Wesołe jest życie młodego emeryta. Zwłaszcza jeśli się jest górnikiem lub nauczycielem. Wszyscy na nich łożymy - pisze "Puls Biznesu".
Od kilku miesięcy związkowcy i rząd spierają się o emerytury pomostowe. Nie mogą się dogadać, kto powinien mieć prawo wcześniej przestać pracować i do czasu osiągnięcia standardowego wieku emerytalnego dostawać pomostówkę. Najliczniejszą grupą, której spór dotyczy, są nauczyciele. Związkowcy zapewniają, że nawet jeśli pedagodzy takie prawo dostaną, to wcale nie będą palić się do tego, by z niego skorzystać.
Gazeta sprawdziła. Liczby mówią zupełnie co innego. Nauczyciele są, obok górników, najbardziej uprzywilejowaną grupą zawodową w Polsce. I chętnie z tego dobrodziejstwa korzystają. Przestają pracować dużo wcześniej niż inni, a mimo to dostają wyższe od innych emerytury. Ten przywilej ma być rekompensatą za ciężki zawód, który rujnuje ich zdrowie i nie pozwala pracować.
Ten mit „Puls Biznesu” obalił kilka tygodni temu, gdy ujawnił raport przygotowany przez resort pracy, z którego jednoznacznie wynika, że górnicy żyją tak długo jak inni emeryci, a nauczyciele nawet dłużej niż przeciętny Polak. Na stan zdrowia ani jedni, ani drudzy nie narzekają. Na ten nieuzasadniony przywilej wydajemy co roku miliardy złotych. Pod koniec lipca GUS pokazał badania, z których wynikało, że Polacy przekonali się do dłuższej pracy i rozumieją, że im dłużej popracują, tym lepiej będzie im się wiodło na starość. Wielu ekspertów nie kryło zaskoczenia wynikami.
Prawdziwość tych deklaracji podważają także dane o emeryturach w 2006 r., do których dotarł "PB": w ubiegłym roku liczba belfrów, którzy zdecydowali się przejść na emeryturę, była prawie o połowę większa niż rok wcześniej. W rezultacie prawie co piąta osoba przechodząca na emeryturę była nauczycielem. Prawie 90 proc. z nich było przed sześćdziesiątką, a co ósmy nie miał nawet 50 lat. Rośnie również liczba górników, którzy przestają pracować (w 2006 r. było ich 10 proc. więcej niż przed rokiem). Oni zostają wyjątkowo młodymi emerytami: aż 66,8 proc. odchodzących na górniczą emeryturę nie skończyło 49 lat. Tylko 2 proc. miało ponad 54 lata. Tym sposobem w 2006 r. przybyło ponad 30 tys. emerytowanych górników i nauczycieli - czytamy w "PB".
- Dlatego Polska ma dramatycznie niski wskaźnik aktywności zawodowej. W grupie 55-64 lata pracuje u nas tylko 28 proc. osób, a w Estonii 59 proc. - mówi Jeremi Mordasewicz, ekspert PKPP Lewiatan.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24.pl