Schetyna potwierdził we wtorek w radiowej Trójce, że Polsce zależy na kompromisie w sprawie pakietu klimatycznego.
Redukcja emisji CO2
23-24 października w Brukseli przywódcy państw UE mają uzgodnić nowy cel redukcji emisji CO2 w Unii Europejskiej po 2020 r. Obowiązujący do 2020 r. pakiet energetyczno-klimatyczny zakłada 20-proc. redukcję emisji CO2 i 20-proc. udział energii odnawialnej. KE proponuje do 2030 r. redukcję emisji gazów cieplarnianych do 40-proc. i udział energii odnawialnej na poziomie 27 proc.
Schetyna pytany, jak daleko Polska może posunąć się w kompromisie, powiedział, że ważne będą liczby.
- Będziemy liczyć, mamy te liczby na stole - mówił. Zaznaczył, że z jednej strony Polska musi wypracować jak najwięcej rozwiązań, aby ustalenia szczytu nie dotykały bezpośrednio naszej energetyki. - A z drugiej strony musimy zachować odpowiedzialną pozycję Polski. Polska ma pozycję w UE i nie może występować przeciwko całej reszcie krajów - dodał.
- Te negocjacje ciągle trwają, dziś zbyt wcześnie powiedzieć o konkretach, a też nie można ujawniać swojej taktyki negocjacyjnej, bo ona musi być bardzo subtelna - dodał.
"Wszystko jest dobra strategią"
Pytany, czy mówienie o wecie było dobrą strategią, odparł: "Wszystko jest dobrą strategią, co przynosi dobry skutek. Jeżeli w piątek (24 października) po południu będziemy mogli powiedzieć: udało nam się, energia w Polsce nie będzie droższa, zatrzymaliśmy to przyspieszenie, które proponowały niektóre kraje, to będzie sukces i to znaczy, że polityka premier Ewy Kopacz i cała koncepcja tej rozgrywki była skuteczna. Jestem dobrej myśli w tej sprawie".
Dopytywany, czy Polska porzuca myśl o wecie, odparł: "Nie. Weto jest na końcu, jest czymś absolutnie ostatecznym i zawsze trzeba je mieć, żeby można było go użyć. Ale ja ciągle liczę i jestem przekonany, że ta taktyka i prowadzenie tych negocjacji zakończą się pozytywnie - bez konieczności używania weta".
Zanikająca różnica zdań?
Szef MSZ, który w ciągu ostatnich dwóch tygodni złożył wizyty w Paryżu, Berlinie i Pradze powiedział też, że "chciałby i nie wyklucza sytuacji", w której Polska podczas posiedzenia Rady Europejskiej będzie mówić "jednym głosem i z Niemcami, i z tymi krajami, które mają wyobraźnię i wiedzą, że nie można przyspieszać tempa odejścia od porozumienia (klimatycznego) z 2008 roku".
Według niego między Polską a Niemcami jest w tej sprawie "zanikająca" różnica zdań.
Podkreślił, że podczas wszystkich jego rozmów w europejskich stolicach mowa była o kwestiach klimatycznych. - Na poziomie ministrów nie można zrobić nic więcej - zaznaczył. - Dzisiaj już wszystko w rękach (pełnomocnika rządu do spraw polityki klimatycznej) Marcina Korolca i przede wszystkim premier Ewy Kopacz. "Ona - mając te wszystkie ustalenia na stole - musi postawić "kropkę nad i" w Brukseli. Jestem dobrej myśli - dodał.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock