Rząd znowu łata budżet pieniędzmi przyszłych emerytów. Rada Ministrów przyjęła rozporządzenie, zgodnie z którym przekazuje 4 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej na finansowanie bieżących emerytur - pisze "Puls Biznesu". Tymczasem środki te miały być finansową poduszką bezpieczeństwa, która za 20 lat złagodzi problem starzejącego się społeczeństwa.
Rząd tłumaczy w uzasadnieniu, że ten krok nie zaszkodzi funduszowi, ponieważ pieniędzy jest w nim wystarczająco dużo.
Na koniec 2010 r. w FRD zgromadzonych było 10,2 mld zł, a do końca 2011 r. napłynie do niego kolejne 8 mld zł. Nawet po wykorzystaniu 4 mld zł na emerytury kwota zgromadzona w funduszu wzrośnie do 14,2 mld zł.
Rząd przekonuje też, że ma mandat do sięgnięcia do FRD, ponieważ sytuacja demograficzna już się pogarsza.
Tymczasem, jak przekonują eksperci, mamy najlepszą sytuację demograficzną w historii, bo na rynku pracy są dwa pokolenia z wyżów lat 50. i 80. Przejadanie teraz pieniędzy odkładanych na trudniejsze lata, może mieć w przyszłości opłakane skutki.
Zdaniem "PB", zwolenniczką sięgania do FDR jest minister pracy Jolanta Fedak, bo to właśnie jej resort jest odpowiedzialny za bieżące finansowanie emerytur. Minister finansów Jacek Rostowski zgadza się na takie rozwiązania, bo woli sięgnąć po rezerwy niż ciąć wydatki budżetu przed jesiennymi wyborami.
Źródło: "Puls Biznesu"
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu