Całkowite zniesienie kosztów roamingu w Unii Europejskiej nie jest możliwe. Proponowała to już w zeszłym roku Komisja Europejska. Teraz kraje członkowskie pracują nad nowym kształtem rozwiązań obniżających koszty roamingu. Tak, by nie był odczuwalny dla kieszeni abonentów. Duże podziały nie ułatwiają jednak osiągnięcia porozumienia.
"Roam like at home" czyli "roaming jak w domu" - "a w zasadzie rozmawiaj tak jak w domu" - stało się hasłem obecnego pakietu telekomunikacyjnego, czyli zbioru proponowanych zmian w przepisach telekomunikacyjnych w dobie cyfryzacji.
Dla wszystkich
Na zniesieniu, czy też zminimalizowaniu kosztów roamingu zależy szczególnie najmniejszym krajom, otoczonym przez wielu sąsiadów. Ich obywatele co rusz, nawet po codzienne zakupy, wyjeżdżają za granicę. Przedstawiciel Luksemburga na czwartkowym spotkaniu ministrów odpowiedzialnych za telekomunikację żartował: "wychodząc do ogrodu już muszę płacić za roaming".
Poprzednie działania KE ws. obniżenia opłat za wiadomości tekstowe i rozmowy za granicą przynosiły konkretne korzyści dla konsumentów. Dzięki ostatniej obniżce z lipca tego roku, kolejny raz spadły ceny rozmów w roamingu, zniesiono też opłaty za przychodzące SMS-y. Ale to wciąż za mało by, mówić o wspólnym faktycznie jednolitym rynku telekomunikacyjnym.
Problemy z porozumieniem
Główny problem, który stoi na przeszkodzie porozumieniu państw unijnych w tej sprawie, sprowadza się do znacznych różnic w cenach za połączenia telefoniczne. Jak podawała KE prezentując pakiet telekomunikacyjny w 2013 r. różnice sięgają nawet kilkuset procent.
Dlatego podczas dyskusji nad pakietem odwołano się do zasady "fair use", która miałaby uregulować użycie telefonu za granicą. Legislatorzy obawiają się bowiem, że w krajach gdzie abonament jest niski, jak np. na Litwie, bez dodatkowych opłat roamingowych mogłoby dojść do nadużyć. Trudnością okazuje się jednak ustalenie, co jest tym odpowiednim użytkowaniem w roamingu czyli "fair use", a co nie.
Grupa państw, wśród których jest Polska, chce ustalić precyzyjnie czym jest "fair use", zanim przyjdzie do płacenia rachunków przez operatorów krajowych. Inne wolałyby zobaczyć jak działa "Roam like at home" i dopiero po roku zdefiniować "fair use". Do tych państw należą np. Francja, Portugalia czy Cypr (generalnie państwa, które przyciągają wielu turystów).
Chcą one, by operatorzy w ich kraju za szybko nie stracili przychodów – w ich przypadku dość wysokich z racji roamingu. BEREC czyli Organ Europejskich Regulatorów Łączności Elektronicznej ma opublikować raport na ten temat już na początku grudnia i do tego momentu większość krajów chce się wstrzymać z podejmowaniem dalszych decyzji.
Polskie podwórko
W Polsce ceny abonamentów telefonii komórkowej są stosunkowo niewysokie w porównaniu z innymi krajami UE. Dlatego dla operatorów może być problematyczne pokrycie roamingu z abonamentu klienta - wiąże się to bowiem z zakupem minut czy bajtów za przesył danych u operatora z innego kraju.
Dopiero po rozliczeniu okaże się, czy firma nie będzie musiała zapłacić więcej za swojego klienta niż dostaje od niego za abonament. Stąd potrzeba dostosowania limitów na rynku hurtowym, by operatorzy z „droższych” krajów nie mogli pobierać od operatorów z "tańszych" krajów nadmiernych opłat. Tutaj duża grupa państw chciała wyraźnego ustalenia takich limitów przed wejściem w życie taniego roamingu.
Oponenci "Roam like at home" mówią, że po prostu za wcześnie na wprowadzenie nowych zasad, skoro dopiero w tym roku mieliśmy obniżkę stawek za roaming. Rozporządzenie z 2012 r., które reguluje tę sprawę, przewiduje zresztą przegląd unijnych przepisów do 2016 r.
Kilka kwestii
W ramach prac nad pakietem telekomunikacyjnym zaproponowanym przez Komisję we wrześniu zeszłego roku, rozmowy na forum Rady UE, czyli pomiędzy państwami członkowskimi, dotyczą tylko roamingu i neutralności sieci. Inne kwestie takie jak np. sprawa połączeń międzynarodowych, widma radiowego, czyli przydzielania częstotliwości, zostały odłożone.
Drugą dyskutowaną w czwartek na Radzie ministrów UE kwestią pakietu telekomunikacyjnego była neutralność sieci. Chodzi o to, żeby jedne firmy oferując dostęp do swojej sieci nie dyskryminowały w żaden sposób użytkowników innych firm.
Ograniczona przepustowość sieci przesyłowej sprawia, że trzeba zarządzać ruchem. Operator może celowo opóźniać przesył danych czy ich nie składać w całość, np. w stosunku do usług konkurencyjnych wobec jego własnej oferty. Tak więc podmiot zapewniający dostęp do internetu może blokować i zakłócać usługi, by wymusić np. dodatkową opłatę od firm oferujących możliwość oglądania filmów i słuchania muzyki online.
Polska opowiada się za rozwiązaniami, które wymuszą równość podmiotów: tak by zapobiec dyskryminacji i nakładaniu dodatkowych opłat. Wśród państw członkowskich nie ma jednak zgody, co tak naprawdę oznacza otwartość sieci.
Podzieleni
Wydaje się, że sprawa roamingu w Brukseli bardziej dzieli niż łączy. Jedni chcą najpierw opinii europejskich regulatorów i określenia limitów cen hurtowych w transakcjach miedzy operatorami, a dopiero potem są gotowi wcielać w życie zasadę "rozmawiaj jak w domu". Drugi obóz, do którego można zaliczyć kraje "turystyczne" woli kolejność odwrotną, czyli najpierw zminimalizować roaming, a potem ustalać limity dla cen hurtowych.
Wszystkie państwa chcą dalszego prowadzenia prac, by jak najszybciej rozpocząć negocjacje z Parlamentem. Ale najprawdopodobniej będzie to już zadanie dla prezydencji łotewskiej przejmującej pałeczkę przywództwa w UE od Włochów 1 stycznia 2015 r.
Z dyskusji ministrów można było odnieść wrażenie, że Niemcom popieranym przez Brytyjczyków zależy najbardziej na przyspieszeniu prac nad kontrowersyjnym pakietem, nawet bardziej niż włoskiej prezydencji. Berlin chciał rozmów z PE już po posiedzeniu ministrów, na co inne państwa się nie zgodziły.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com