Przedstawiciele rosyjskich władz zaprzeczyli w niedzielę, jakoby Rosja wstrzymywała od piątku dostawy ropy naftowej do białoruskich rafinerii w związku ze sporem cenowym. Władze Białorusi z kolei oskarżyły Moskwę o wywieranie nacisków "nie do przyjęcia" w toczących się rozmowach w kwestii cen na rok 2010. Moskwa zapewnia, też, że ropa do Polski cały czas płynie.
Reuters - powołując się na rozmowy z przedstawicielami rosyjskiego sektora naftowego - poinformował w niedzielę o wstrzymaniu dostaw dla białoruskich rafinerii Naftan i Mozyrz. Cytowani przez Reuters przedstawiciele firm naftowych twierdzili, że ropa nie płynie do białoruskich rafinerii już od 1 stycznia. Zapewnili jednak, że Naftan i Mozyrz mają dość zapasów - ok. 450 tys. ton - by kontynuować produkcję przez około miesiąc.
Rosja zaprzecza
Irina Jesipowa - przedstawicielka rosyjskiego Ministerstwa Energetyki - powiedziała jednak w niedzielę agencji RIA-Nowosti, że rozmowy z Mińskiem o dostawach ropy i jej tranzycie przez Białoruś trwają, a tranzyt jest w pełni realizowany.
Rząd białoruski oświadczył w niedzielę, że partnerzy nie zdołali porozumieć się w kwestii warunków eksportu rosyjskiej ropy na Białoruś. Podkreślił, że żądanie Moskwy, by Białoruś płaciła wyższe cło za większą część rosyjskich dostaw ropy, pozostaje w sprzeczności z porozumieniem o unii celnej, które kraje te podpisały w ubiegłym roku. Mińsk utrzymuje, że przedstawiciele Rosji wywierają, jak to określono, "bezprecedensową presję na delegację białoruską podczas niedzielnych rozmów", co uznano za "całkowicie nie do przyjęcia". Białoruscy eksperci szacują, że cło dla Rosji kosztowałoby Białoruś w tym roku ok. 5 mld dolarów, czyli ponad 10 proc. jej PKB.
Zapewniają, że spory nie zakłócą dostaw na Zachód
W Moskwie wiceprezes rosyjskiego operatora systemu rurociągów naftowych Transnieft Michaił Barkow zapewniał, że spory cenowe z Białorusią nie zakłócą dostaw rosyjskiej ropy na Zachód.
Europejscy politycy nieustannie zarzucają Moskwie, że używa swej potęgi w dziedzinie nośników energii jako instrumentu zastraszania sąsiadów, wykorzystując transakcje gazowe czy naftowe z Białorusią lub Ukrainą.
Piąta część gazu do państw Unii Europejskiej jest dostarczana z Rosji przez Ukrainę i Białoruś. Duża część rosyjskiej ropy naftowej także przepływa przez rurociągi w tych dwóch poradzieckich państwach. - Na Białorusi powiedzieli, że gdy się skończą święta w poniedziałek, Łukaszenka wróci i powie, co dalej robić - powiedział jeden z rozmówców agencji Reuters, mając na myśli prezydenta Białorusi.
Rosja kończy okres świąteczny 11 stycznia, Białorusini wracają do pracy w poniedziałek, 4 stycznia.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: TVN24