Narodowy Bank Polski podwyższył deficyt na rachunku obrotów bieżących za 2010 roku z 3,4 do 4,5 proc. PKB. W I kwartale 2011 roku zadłużenie wzrosło do prawie 244 mld euro z 235 mld euro w IV kwartale 2010. Ekonomiści uspokajają jednak, że skala wzrostu jest niewielka.
Saldo obrotów bieżących jest łączną miarą rozliczeń gospodarki z zagranicą, wynikającą z bieżących operacji - głównie kupna i sprzedaży towarów i usług. Deficyt obrotów bieżących oznacza, że część towarów lub usług kupiliśmy na kredyt, a zatem stanowi on miarę zapożyczania się gospodarki za granicą w danym okresie i określa tempo wzrostu długu zagranicznego.
NBP poinformował, że w latach 2004-2010 deficyt rachunku bieżącego wzrósł - w zależności od roku - od 1,1 do 1,8 PKB. Bank centralny wyjaśnił, że rewizja wynika z redukcji tzw. salda błędów i opuszczeń.
Bank centralny uwzględnił m.in. wartość importu używanych samochodów z UE, co spowodowało wzrost wartości importu ogółem, a tym samym wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących decewicz o rachunku
Spodziewaliśmy się pogorszenia, czyli deficytu obrotów bieżących większego o 1-1,5 proc. PKB. W rzeczywistości okazało się ono mniejsze, niż oczekiwano, po części dlatego, że nie rozdysponowano do końca wszystkich błędów i opuszczeń, zostało ich dosyć sporo szczurek o rachunku
"Zmiana jest niewielka"
Ekonomistka z Zespołu Analiz i Prognoz Rynkowych banku Pekao Agnieszka Decewicz wyjaśniła, że saldo błędów i opuszczeń zawiera dane, których NBP nie jest w stanie do końca zidentyfikować i umieścić na poszczególnych kontach, w związku z tym nie uwzględnia ich przy obliczaniu m.in. deficytu na rachunku obrotów bieżących.
- Bank centralny uwzględnił m.in. wartość importu używanych samochodów z UE, co spowodowało wzrost wartości importu ogółem, a tym samym wzrost deficytu na rachunku obrotów bieżących - wyjaśnia Agnieszka Decewicz. Z danych NBP wynika, że w 2004 roku import używanych aut był wart 1,2 mld zł, a w 2008 r. 11,2 mld zł, co oznacza wzrost z 0,1 proc. do 0,9 proc. PKB.
Zdaniem Decewicz, rewizja deficytu na rachunku obrotów bieżących nie była znacząca. - Rewizja danych historycznych za okres 2004-2010 okazała się mniejsza niż powszechnie sądzono, co powinno zostać pozytywnie odebrane przez rynki finansowe - ocenia ekonomistka. Zwróciła uwagę, że deficyt w wysokości poniżej 5 proc. PKB jest uznawany za próg nierównowagi w obrotach z zagranicą.
To nie koniec wydłużania minusa?
Jak powiedział główny ekonomista banku ING Mateusz Szczurek, dokonanie przez NBP korekty danych dotyczących deficytu zostało zapowiedziane już bardzo dawno i pogorszenie było powszechnie oczekiwane. - My spodziewaliśmy się pogorszenia, czyli deficytu obrotów bieżących większego o 1-1,5 proc. PKB. W rzeczywistości okazało się ono mniejsze, niż oczekiwano, po części dlatego, że nie rozdysponowano do końca wszystkich błędów i opuszczeń, zostało ich dosyć sporo - powiedział Szczurek.
Ekonomista zaznaczył jednocześnie, że dane są nieznacznie lepsze, niż się spodziewano i żadnych gwałtownych ruchów na rynkach nie należy oczekiwać.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24