Polacy zatrudnieni w Holandii mają ten sam problem, co jeszcze niedawno polscy pracownicy w Wielkiej Brytanii. Podatek od ich dochodów chce ściągać i Holandia, i Polska. A wielu przypadkach jest o co walczyć - czytamy w "Rzeczpospolitej".
- Mam dwie firmy - jedną w Polsce, drugą w Holandii. Większość moich dochodów pochodzi z Polski, ale ok. dziesięciu miesięcy w roku przebywam w Holandii, gdzie mieszka moja rodzina. Podatku zażądały ode mnie urzędy skarbowe w obydwu krajach. Zrobiłam to, ale postanowiłam się odwoływać. Czy władze skarbowe Polski i Holandii w miarę szybko dojdą do porozumienia w mojej sprawie? - pytała jedna z uczestniczek spotkania "Nie podwójnym podatkom", zorganizowanego przez Wydział Ekonomiczny Ambasady RP w Hadze.
Eksperci starali się wyjaśnić, że zapłata podwójnego podatku była dobrym posunięciem, gdyż pozwoli w przyszłości uniknąć płacenia w jednym kraju odsetek od zaległości. Na odzyskanie pieniędzy w Polsce lub Holandii trzeba będzie jednak poczekać. Czasami mediacje między urzędami różnych państw trwają nawet dwa - trzy lata.
Jednak nie wszystkim Polakom w Holandii powodzi się dobrze. Są i tacy, którzy całe zarobki przeznaczają na życie. Gdy okazuje się, że muszą dopłacić w Polsce podatek, o którym wcześniej nie wiedzieli, stają przed dylematem: skąd wziąć pieniądze?
- Strona polska już dwa razy występowała do władz holenderskich z propozycją renegocjacji obecnego traktatu. Na razie jednak bez echa. Jeszcze w tym roku ponowimy zaproszenie do rozmów, ale trudno przewidzieć, kiedy do nich dojdzie. Muszą chcieć tego obie strony. Mamy jednak nadzieję, że uda się w przyszłym roku zmienić zasady opodatkowania dochodów z Holandii - mówi Anita Ryng, szefowa Wydziału Ekonomicznego Ambasady RP w Hadze.
Obecnie w Holandii, której rynek pracy od początku roku jest otwarty dla Polaków, pracuje legalnie ponad 55 tys. naszych rodaków. Niekorzystna dla nich umowa o unikaniu podwójnego opodatkowania, przewidująca tzw. metodę proporcjonalnego odliczenia, powoduje, że w większości wypadków muszą naliczyć 40 proc. PIT, podczas gdy za granicą zapłaciliby niewiele ponad 10 proc.
- Zarabiam tu tygodniowo nieco ponad 300 euro brutto, czyli niecałe 14,5 tys. euro rocznie. Płacę od tego 2,5 proc. podatku. W Polsce dodatkowo muszę oddać fiskusowi ok. 27 proc. moich przychodów - mówi Jan B. zatrudniony w holenderskiej firmie transportowej.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24