Obietnice premiera to działania doraźne. Mają przysporzyć głosów Platformie Obywatelskiej, a nie dzieci naszemu społeczeństwu. Uwierzyłbym w dobre intencje premiera, gdyby te słowa nie padły cztery miesiące przed wyborami - mówił na antenie TVN24 Biznes i Świat Kazimierz Krupa, redaktor naczelny "Forbesa".
Kazimierz Krupa, redaktor naczelny "Forbes" twierdzi, że, aby zwiększyć liczbę urodzeń w Polsce potrzeba modelu systemowego, który stworzy klimat i modę na posiadanie dzieci. - Muszą w niego wchodzić właśnie ulgi, niższe podatki, przyjazne rodzicom miejsca pracy, czy duża liczba przedszkoli i żłobków. To musi być cała systemowa opieka, a takie działania doraźne, jak te zapowiadane przez premiera, mają przysporzyć głosów Platformie Obywatelskiej, a nie dzieci naszemu społeczeństwu - mówił Kazimierz Krupa.
Nieskutecznie działania?
Krupa twierdzi, że plany rządu byłby dobre, gdyby były obudowane całym systemem. - Gdyby to była systemowa polityka inwestowania w dzieci, to decyzja premiera byłaby słuszna. Nie sądzę, aby współczesne społeczeństwo, z obecnymi zwyczajami, kulturą skusiły się na ulgi i aby te przedsięwzięcia były skuteczne - stwierdził redaktor naczelny "Forbesa". Kazimierz Krupa przekonywał, że podatki oczywiście powinny być niższe, więc decyzja rządu wydaje się dobra.
- Ale nie powinny być niższe, bo dokłada się pieniędzy z budżetu, tylko dlatego, że się mniej z budżetu przeznacza na wydatki. A tutaj o oszczędnościach nie ma mowy, wręcz przeciwnie słyszeliśmy o zwiększonych wydatkach na wielu płaszczyznach. Powinna nastąpić reforma finansów publicznych w sensie wyeliminowania zbędnych wydatków, które są niepotrzebne, a wręcz przeszkadzają - przekonuje Krupa.
Populizm premier?
Redaktor naczelny magazynu "Forbes" uważa, że plany rządu to tylko działania doraźne. - Uwierzyłbym w dobre intencje premiera, gdyby te słowa nie padły cztery miesiące przed wyborami samorządowymi i rok przed wyborami parlamentarnymi - mówił Krupa.
Grupy korzyści
Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek z Konfederacji Lewiatan twierdzi, że premier wyraźnie wskazał grupy, które skorzystają z owoców wzrostów gospodarczego. - Problem w tym, że premier użył sformułowania, że wypracowaliśmy nadwyżkę, a tymczasem mamy deficyt budżetowy i jednocześnie jesteśmy w procedurze nadmiernego deficytu. Co oznacza, że mamy zaplanowane ograniczenia w tym deficycie i w przyszłym roku powinniśmy nie przekroczyć 3 proc. deficytu - uważa ekspertka.
Korekta budżetu
Starczewska-Krzysztoszek przypomniała, że minister Szczurek mówił wczoraj o korekcie budżetu w sferze makroekonomicznej. - Będzie potrzebna zmiana założenia wzrostu gospodarczego, który podobnie jak inflacja będzie niższy. A to oznacza, że będą niższe wpływy do budżetu. No i pytanie jak pogodzić wyższe wydatki z tym, że do budżetu państwa wpłynie mniej pieniędzy. W ten sposób łamie się pewne zasady, których w finansach publicznych łamać nie wolno - twierdzi Starczewska-Krzysztoszek. - Waloryzacja rent i emerytur to jednorazowe rozwiązanie, które łamie zasady. Mamy przecież ustawę, która mówi w jaki sposób należy waloryzować te świadczenia. Łamiemy więc tę zasadę z ustawy, a także zasady prowadzenia finansów publicznych - dodała.
Dobry kierunek?
Natomiast Rafał Woś z "Dziennika Gazety Prawnej" uważa, że propozycje rządowe są dobre. - Bardzo się cieszę z tego typu rozwiązań, bo to łamie pewien styl uprawiania polityki, który był znany przez ostatnie 25 lat. Zwykliśmy uważać, że dobra polityka to taka, która reformuje twardą ręką i uderza w najsłabsze grupy społeczne. A teraz podoba mi się to, że polityk robi to, do czego jest powołany, czyli do dawania i "dzielenia owoców wzrostu gospodarczego" - mówił Woś na antenie TVN24 Biznes i Świat. Woś uważa, że rząd wysyła wyraźny sygnał, że Polska rozwija się i to odczują także zwykli obywatele, a nie tylko ekonomiści liczący wzrost gospodarczy. - Jest duża szansa na to, że te pieniądze przekazane na ulgi dla dzieci i waloryzację świadczeń rozkręcą gospodarkę i pomogą budżetowi - stwierdził Rafał Woś.
Obietnice premiera
Premier Tusk poinformował wczoraj, że rząd zaproponuje zwiększenie ulg podatkowych na trzecie i kolejne dziecko o 20 proc. oraz zmianę, która pozwoli wykorzystać 100 proc. ulgi na dzieci także tym, którzy obecnie ze względu na zbyt niskie dochody nie mają na to szansy. Dostaną oni zwrot pieniędzy od państwa. Premier zapowiedział też minimalny wzrost świadczenia emerytalnego i rentowego w 2015 roku o 36 zł. Zgodnie z informacjami MF, zmiany podatkowe będą kosztowały budżet dodatkowo 1,1 mld zł, a waloryzacja 1,7 mld zł.
Autor: msz//bgr / Źródło: tvn24bis.pl