- Coraz więcej specjalistów, zwłaszcza w dużych miastach, odchodzi z administracji podatkowej - mówi "Rzeczpospolitej" wiceminister finansów Marian Banaś. Pracownicy urzędów masowo odchodzą do pracy w firmach i kancelariach.
Jak ustaliła "Rz", w ciągu pierwszych ośmiu miesięcy tego roku z pracy w urzędach skarbowych odeszło prawie 1000 kompetentnych i doświadczonych pracowników. To oznacza, że zrezygnowało kilka procent pracowników merytorycznych, choć na przykład w województwie mazowieckim pracę w urzędzie skarbowym opuścił mniej więcej co dziesiąty specjalista.
Głównym powodem odejść są niskie pensje. Prawnik bezpośrednio po studiach może w urzędzie skarbowym zarobić 1800 zł brutto, podczas gdy w kancelarii adwokackiej 2,5 - 3 tys. zł netto. Dziś, gdy pensje w firmach rosną błyskawicznie, przepaść między państwowymi i komercyjnymi płacami jeszcze się pogłębia.
W urzędach skarbowych zaczyna brakować kadry merytorycznej, która na co dzień zajmowała się podatkami, sprawdzała PIT czy wydawała decyzje. Już teraz są takie miasta, w których brak specjalistów wpływa na jakość pracy niektórych urzędów. A może być jeszcze gorzej, bo nowych chętnych do pracy jest znacznie mniej, niż bywało do tej pory. Ci zaś, którzy się zgłaszają, nie zawsze mają odpowiednie kwalifikacje i wykształcenie. Czasochłonne jest też przyuczanie do pracy nowego pracownika, które trwa od dwóch do trzech lat.
Wiceminister Marian Banaś oczekuje, że dalszej masowej ucieczce zapobiegnie realna podwyżka płac w administracji podatkowej w 2008 roku. Będzie ona efektem waloryzacji płac o 2,3 proc. i obniżenia składki na ubezpieczenie rentowe.
- Niezależnie od tego rozważamy zasilenie funduszu płac administracji podatkowej dodatkowymi środkami finansowymi. Ich wysokość uzależniona jest od możliwości przyszłorocznego budżetu -zapewnia Marian Banaś.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24