Prezesi spółek Skarbu Państwa na służbowe mieszkanie nie dostaną więcej niż dwa tys. zł, a na służbowe auto maksymalnie pięć tys. zł - postanowił minister skarbu. Na otarcie łez, jeśli zechcą się dokształcić, to firma zwróci im za studia.
Ministerstwo Skarbu Państwa patrzy na ręce prezesów kontrolowanych przez siebie spółek i zmienia rozporządzenia w sprawie szczegółowego wykazu świadczeń dodatkowych, tak, aby ograniczyć ich wydatki - głównie na służbowe mieszkania i samochody.
Jeśli prezes mieszka więcej niż 50 km od miejsca pracy, to firma za mieszkanie służbowe odda mu nie więcej niż dwa tys. zł. Za tę kwotę można co prawda wynająć przyzwoicie urządzone mieszkanie, tyle że w Warszawie trzeba będzie się w tym celu trochę natrudzić.
Resort chce również ograniczyć do pięciu tys. zł miesięczny koszt udostępnienia służbowego samochodu do użytku prywatnego. Tyle, że ani w projekcie, ani w uzasadnieniu do niego nie ma definicji "użytku prywatnego".
Pomysł, który raczej nie spodoba się prezesom, krytykują też eksperci. - Takie odgórne ograniczenia są sztuczne. Zbędne jest ich wpisywanie do aktu prawnego rangi rozporządzenia. Kompetencje w tej sprawie powinna mieć rada nadzorcza, w której zasiadają przecież przedstawiciele resortu - mówi Grażyna Magdziak, ekspert Business Center Club. Przedsiębiorcy od dawna krytykują też tzw. ustawę kominową, która ogranicza pensje szefów państwowych spółek do sześciokrotności średniej pensji.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24