Już w sobotę w aptekach w całym kraju mogą wzrosnąć ceny leków. Znikną też prawdopodobnie popularne "leki za grosz" - ostrzega "Rzeczpospolita". Winne są niejasne przepisy, które właśnie wchodzą w życie.
W sobotę zaczyna obowiązywać nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych. Zawiera ona regulacje antykorupcyjne, które według Magdaleny Przygodzkiej z firmy doradczej KPMG, są bardzo niejasno sformułowane.
Kłopotliwe przepisy antykorupcyjne
Mowa tu o kontrowersyjnych artykułach: 63a i 63c. Pierwszy odnosi się do handlujących lekami i świadczący usługi farmaceutyczne. Artykuł mówi, że nie mogą oni przyjmować i żądać nieuzasadnionych korzyści majątkowych w zamian za wykonanie obowiązku służbowego lub - zależnie od sytuacji - powstrzymanie się od tego. Drugi nakłada na producentów obowiązek sprzedaży hurtownikom leków na jednolitych zasadach.
Nieprzestrzeganie tych przepisów zagrożone jest karą pozbawienia wolności do lat pięciu oraz karami finansowymi sięgającymi 10 proc. przychodów firmy.
W związku z wejściem nowych przepisów aptekarze, hurtownicy oraz firmy farmaceutyczne głowią się, co jest nieuzasadnioną korzyścią, a co nie. Ponadto producenci i dystrybutorzy nie wiedzą, czy ustawa nakłada na nich obowiązek sprzedaży leków wszystkim ze tę samą cenę.
Praktyka handlowa czy nieuzasadniona korzyść?
Zdaniem Przygodzkiej udzielenie rabatu hurtowni czy aptece w celu zwiększenia obrotów nie ma charakteru nieuzasadnionej korzyści, a jest jedynie typową praktyką handlową. Jednak już Sławomir Dudek z Cefarmu-Białystok SA nie jest tego taki pewien. - Przepisy są tak skonstruowane, że nie wiadomo, czy udzielenie rabatu oraz bardzo popularna wśród pacjentów forma sprzedaży, polegająca na oferowaniu niektórych leków za grosz, mogą być traktowane jako udzielenie tak zwanej nieuzasadnionej korzyści majątkowej - komentuje.
- Art. 63c ma ograniczyć różnicowanie cen leków refundowanych oraz doprowadzić to tego, żeby producenci stosowali jednolite zasady sprzedaży - tłumaczy Marcin Kolasiński z kancelarii prawnej Baker & McKenzie. Jego zdaniem nie oznacza to jednak takich samych cen. - Wartość rabatów dla każdej z nich może się różnić ze względu na inny wolumen zakupu - mówi "Rzeczpospolitej".
Sławomir Dudek jest pełen obaw. - Prawnicy nie rozwiali moich wątpliwości - narzeka. - Nowelizacja wchodzi w życie w sobotę. Dzisiaj moja firma musi podjąć decyzję, jaką od jutra będzie stosowała politykę sprzedaży - zaznacza.
Źródło: "Rzeczpospolita"