Urząd Skarbowy dopomina się trzech milionów złotych zaległego podatku od firmy Stock Polska - taka wiadomość nie jest niczym nadzwyczajnym. Ale obecna firma Stock Polska - to niedawny jeszcze Polmos Lublin, a zaległości dotyczą okresu, gdy kierował nim Janusz Palikot, obecny parlamentarzysta PO. A poszło m.in. o... buty prezesa.
– Nie mam pojęcia! Nic nie wiem! – mówi „Newsweekowi” zaskoczony Janusz Palikot. Dziennikarze tygodnika dotarli jednak do akt znajdujących się Naczelnym Sądzie Administracyjnym.
W 2005 roku przez dwa miesiące lubelski Urząd Kontroli Skarbowej prześwietlał lubelski Polmos, a zwłaszcza okres, gdy prezesem spółki i de facto jej właścicielem był własnie Janusz Palikot. Chodziło o obliczanie VAT-u i należnego podatku.
Inspektorzy UKS wyliczyli, że Polmos zaniżył swoje przychody o prawie pół miliona złotych, za to zawyżył koszty o prawie 1,5 mln zł. To oznaczało konieczność dopłacenia fiskusowi ok. 3 mln zł.
Buty prezesa
Jak twierdzą dziennikarze "Newsweeka", "część zakwestionowanych faktur może budzić uśmiech". Wymieniają m.in. wrzucenie w koszty dwóch par butów dla prezesa za 671,95 zł, czy wyprawę na Kilimandżaro (24,5 tys. zł).
Najpoważniejszy zarzut dotyczył jednak wydatku 1,5 mln zł na wynagrodzenia dla konsultantów, którzy i tak doradzali firmie na mocy umowy zawartej ze spółką Jabłonna (należącą do Janusza Palikota). Inspektorzy uznali, że Polmos płacił dwa razy za to samo.
Od decyzji podatkowych Polmos, a potem Stock Polska odwoływały się do sądów - bezskutecznie. Teraz Naczelny Sąd Administracyjny ma zająć się skargą kasacyjną.
Źródło: Newsweek