Złoty znowu słabnie: w czwartek za euro płaciliśmy 3,51 zł, w piątek już nawet 3,65 zł. Podobnie sytuacja wygląda z dolarem i szwajcarskim frankiem. Powód? Wypowiedzi prezydenta Lecha kaczyńskiego i prezesa NBP Sławomira Skrzypka, które znów postawiły pod znakiem zapytania termin zastąpienia złotego przez euro.
W czwartek prezydent Lech Kaczyński zadeklarował, że jest gotów do rozmów o perspektywie wejścia Polski do strefy euro. Podkreślił jednak, że nie oznacza to, iż jest "gotów do przyjmowania w tej chwili jednoznacznych terminów".
- Droga do euro jest drogą nieuniknioną w pewnej perspektywie. Ona nie musi się kończyć na roku 2012. Muszę nawet powiedzieć, że w tej sprawie mam poważne wątpliwości - powiedział prezydent podczas konferencji prasowej w podtarnowskich Wierzchosławicach.
Dodał też, że media źle interpretowały jego wypowiedzi po Radzie Gabinetowej, a między rządem a nim nie doszło we wtorek wcale do porozumienia w sprawie wprowadzenia euro w 2012 roku. - Ja mam w tej sprawie wątpliwości. Takie komunikaty, że ja się na Radzie Gabinetowej w tym zakresie porozumiałem z premierem są nieprawdziwe, ani też premier ode mnie tego nie oczekiwał - stwierdził Lech Kaczyński.
Skrzypek też ostrożny
Ostrożnie o szybkim przyjęciu euro wypowiedział się też prezes NBP Sławomir Skrzypek w wywiadzie dla Reutera. - Polska może nie być w stanie dotrzymać wszystkich terminów swego planu przyjęcia euro z powodu globalnego kryzysu finansowego i ilości koniecznych przygotowań - oświadczył.
- Niewykluczone, że nie wszystkie daty w terminarzu mapy drogowej prowadzącej do przyjęcia euro będą dotrzymane. Jest ona jednak wyrazem aspiracji rządu - oznajmił Skrzypek.
- Trzeba też zaznaczyć, że w państwach takich, jak Słowacja poziom przygotowań w momencie rozpoczęcia tego procesu był zdecydowanie wyższy niż obecnie w Polsce. Tam strategia przyjęcia euro była gotowa na kilka lat przed wejściem do systemu ERM-2. Przed Polską jest jeszcze wiele do zrobienia - zaznaczył Skrzypek.
Od "czarnego" piątku do... piątku
W "czarny piątek" 24. października za euro na rynku płacono nawet 3,94 zł, za dolara 3,15, a za szwajcarskiego franka 2,69 zł.
W czwartek 30. października euro notowane było już po 3,51 zł, dolar po 2,66 zł, a frank zbliżał się do poziomu 2,35 zł. W piątek 31. października euro kosztowało już 3,65 zł, dolar 2,87 zł, frank szwajcarski zbliżył się do 2,50 zł, a brytyjski funt do 4,64 zł.
"Zły komunikat"
Szef gabinetu premiera Sławomir Nowak skrytykował czwartkowe słowa prezydenta poddające w wątpliwość wejście Polski do strefy euro w 2012 r. To "zły komunikat" - powiedział.
- Mam nadzieję, że uda się jeszcze pana prezydenta jakoś przekonać do tego, że jednak to wejście do strefy euro w 2012 roku - przecież to nie jest wejście już teraz, natychmiast, tylko za parę lat - polskiej gospodarce jest potrzebne. (...) To ma naprawdę same plusy" - mówił Nowak w piątek w Radiu Zet.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu