Wicedyrektor ds. naukowych Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni Zbigniew Karnicki podał się do dymisji. Jego decyzja to protest przeciw polityce rybackiej Ministerstwa Gospodarki Morskiej, które ignoruje suwerenne decyzje KE.
Zbigniew Karnicki nie był osobą popularną w ministerstwie, ani w środowisku rybackim głównie za swoje poglądy w sprawie unijnego zakazu połowu dorszy na Bałtyku.
11 września minister gospodarki morskiej Marek Gróbarczyk przesłał Karnickiemu faksem dwa pytania: o skutki zaprzestania połowów dorsza na Bałtyku Wschodnim zgodnie z rozporządzeniem Komisji Europejskiej oraz o konsekwencje złamania tego zakazu przez Polskę.
W przesłanej 12 września faksem odpowiedzi Karnicki napisał, że "(...) nieprzestrzeganie Rozporządzenia KE 804/2007 będzie miało zdecydowanie negatywne skutki dla polskiego rybołówstwa bałtyckiego, ale i również szerszy negatywny efekt dla Polski jako członka UE". Naukowiec uznał, iż "zamiast wchodzenia w spór z KE, konieczne jest pilne podjęcie z sektorem dyskusji, jak można obecnie, a szczególnie w latach następnych, złagodzić skutki zaistniałej sytuacji". Sugerował też podjęcie negocjacji z KE, zmierzających do jednoznacznego określenia wielkości przełowienia limitu dorszowego oraz zminimalizowania sankcji na następne lata za obecne łamanie zakazu przez rybaków.
Niewygodne opinie
14 września Gróbarczyk przysłał do dyrektora Morskiego Instytutu Rybackiego dr hab. Tomasza Linkowskiego faks, w którym prosił o rozważenie możliwości odwołania dyrektora Karnickiego ze stanowiska, w związku z napływającymi do resortu sygnałami o nienależytym uwzględnianiu uwag i postulatów rybaków w stanowiskach i opiniach MIR dotyczących badań nad bałtyckimi zasobami dorsza.
W ocenie Karnickiego, z treści tego faksu "jasno wynika, iż minister uważa, że (...) naukowcy Instytutu, często wybitni eksperci o międzynarodowej renomie, powinni prezentować opinię, że "dorsza w Bałtyku jest w bród", a nie nagłaśniać wyniki niezależnych badań zasobów dorsza prowadzonych wspólnie przez wszystkie państwa bałtyckie, które wskazują coś wręcz przeciwnego".
Resort gospodarki morskiej uchylił się od skomentowania dymisji dr Karnickiego, uznając ją za jego prywatną decyzję. Rzecznik resortu powiedział jedynie, że nie było żadnych nacisków na Karnickiego w sprawie "naciągania" danych o zasobach dorsza na potrzeby rybaków oraz że miedzy nim a rybakami nie było należytego dialogu, który pomógłby rozwiązać poważny społeczny problem, jakim jest zakaz KE.
Tłumiony głos rozsądku?
Według Ewy Milewicz, konsultanta ds. rybołówstwa WWF Polska, dymisja Karnickiego wskazuje na to, iż "w Polsce dzieją się rzeczy nieodwracalne i pozbawione logiki; zastępca dyrektora ds. naukowych MIR został postawiony w takiej sytuacji, że nie pozostało mu nic innego, jak złożyć wypowiedzenie z zajmowanego stanowiska".
- Bulwersujące jest kwestionowanie stanowiska naukowca, który w imię zasady uczciwości i niezależności przedstawia niewygodne dla pewnych środowisk opinie - uważa Milewicz.
Dymisją Karnickiego zaskoczeni są przedstawiciele środowiska rybaków i przetwórców ryb. - To nie jest dobra informacja. Rybacy mieli zastrzeżenia do MIR-u, ale wynikały one raczej z przyjętego przed laty systemu szacowania zasobów i raportowania połowów, co doprowadziło do tego, że pracowano na nieprawdziwych danych – mówi prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich Kołobrzegu Bogdan Waniewski. - To strata dla polskiego rybołówstwa. Dr Karnicki jest jednym najlepszych ekspertów w tej dziedzinie - dodaje prezes Aukcji Rybnej w Ustce Wiesław Kamiński.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24