Choć eksport mięsa z Polski wciąż czterokrotnie przewyższa import, sektor mięsny zaczyna z trwogą patrzeć w przyszłość. Z Europy zachodniej importujemy już mięso za 1,5 mld euro.
Mniejsi producenci już zaczęli odczuwać skutki zachodniej konkurencji. Import mięsa i jego przetworów systematycznie rośnie. Właściciele firm mięsnych są przerażeni. - Rentowność wielu polskich zakładów zmniejsza się niemal do zera - mówi jeden z przedsiębiorców. Jego interesy zagrożone są przez zagranicznych konkurentów, którzy dostarczają mięso do ponadnarodowych sieci handlowych.
Polscy przedsiębiorcy narzekają, że zasady nie są sprawiedliwe. - Podczas gdy nasz rynek jest otwarty dla zachodnich producentów, polscy eksporterzy muszą przed wejściem na rynek unijny zdobyć certyfikaty jakościowe - mówi pragnący zachować anonimowość właściciel firmy mięsnej.
Witold Choiński, szef Związku Polskie Mięso potwierdza te informacje i mówi, że przedstawiciele branży chcą zmienić ten stan rzeczy. - Chcemy stworzyć w Polsce system gwarancji jakości podobny do tego, który działa w krajach "starej Unii - zapowiada.
Polskie sieci supermarketów rzeczywiście przyznają się do importu mięsa zza granicy. - Z założenia staramy się kupować od polskich dostawców. Mięso zza granicy traktujemy interwencyjnie - gdy na polskim rynku pojawią się jakieś zawirowania - mówi rzecznik sieci Tesco Przemysław Skory.
Wielu przedstawicieli branży mięsnej podkreśla, że polskie mięso wcale nie odstaje pod względem relacji jakość-cena od tego sprowadzonego zza granicy. - Skończyły się czasy, gdy mięso kupowało się w najbliższej okolicy - mówi przedstawiciel jednego z hipermarketów. - Musimy dbać o powtarzalną jakość produktów i jeśli nie możemy ich dostać na miejscu, sprowadzamy zza granicy - dodaje.
Źródło: "Puls Biznesu"