Najważniejszym pytaniem, na które zarząd PGNiG nie odpowiedział i być może nie umie odpowiedzieć, jest to, czy te ilości cały czas spadają, czy też spadły i zatrzymały się na poziomie 45 proc. Na to pytanie powinno odpowiedzieć nie PGNiG, tylko GAZ-SYSTEM - podkreślił w TVN24 Biznes i Świat były minister gospodarki Piotr Woźniak.
Woźniak próbował wyjaśnić to, czego nie wytłumaczyło PGNiG. Spółka informowała o tym, że dostawy gazu do Polski spadają, ale nie doprecyzowało, czy jest to dostawa mniejsza od nominacji, czy ilości zagwarantowanych w kontrakcie.
Gazprom ma dostarczyć i już
- PGNiG przynajmniej za moich czasów dokonywało nominacji dziennych i konsekwentnie miesięcznych, półrocznych i rocznych, w zależności od spodziewanego poboru. Tylko to było wykładnią tych nominacji, które robiliśmy. W te potrzeby wlicza się również gaz potrzebny do zatłoczenia do magazynów. Nic innego tutaj nie ma - ocenił Woźniak.
I dodał: - Tu nie ma co podnosić albo obniżać poprzeczki w stosunku do zmniejszonego lub zwiększonego zapotrzebowania. Nominacja to nominacja. Mamy prawo do takich nominacji i dostawca ma zgodnie z naszą nominacją dostarczyć tak zamówioną ilość gazu na nasze punkty graniczne. Nic nas nie powinno obchodzić, co się dzieje z tym gazem wcześniej. To on (dostawca -red.) się zobowiązał dostawić nam gaz "pod drzwi". Za to płacimy, pokrywamy wszystkie ryzyka i koszty za to, żeby dostawił nam gaz na wskazany punkt.
W ocenie Piotra Woźniaka "to, że te ilości spadają i to z dnia na dzień, to niedobrze". - Moim zdaniem te ilości spadały już od weekendu. Najpierw o 20 proc., potem o 24 proc., teraz o 45 proc. Najważniejszym pytaniem, na które zarząd PGNiG nie odpowiedział, być może nie umie na to odpowiedzieć, czy te ilości cały czas spadają. Czy też spadły i zatrzymały się na poziomie 45 proc. Na to pytanie powinien odpowiedzieć nie PGNiG, tylko GAZ-SYSTEM - zaznaczył były minister gospodarki.
Autor: mn//gry / Źródło: TVN24 Biznes i Świat