Kampania PGE w sprawie cen prądu a nadchodzące wybory

prąd, elektryczność, energia
Kampania PGE w sprawie cen prądu a nadchodzące wybory
Źródło: TVN24
Tania energia? Dobrze by było. PGE wystartowała z kampanią informacyjną dotyczącą cen. Mówi stop manipulacji, ale sprawa wymaga głębszej analizy. Łukasz Łubian pyta, kogo i do czego ma przekonać najnowsza akcja informacyjna. Materiał magazynu "Polska i Świat".

Polska Grupa Energetyczna postanowiła "oświecić" Polaków w sprawie cen prądu. Internetowa Kampania "Stop Manipulacji" i jej przekaz są jasne: na Zachodzie rachunki za prąd są wyższe, Polacy płacą mało, bo nad wszystkim czuwa rząd.

- Kampania PGE pokazuje ceny prądu dla gospodarstw domowych i one faktycznie są jednymi z najniższych w Europie, a to głównie za sprawą ogromnych dotacji. To są miliardy - oceniła Barbara Oksińska z Business Insider.

Ceny prądu dla odbiorców indywidualnych, mikro, małych, średnich przedsiębiorstw, samorządów oraz rolników do końca roku są zamrożone. Koszt tego mrożenia ponoszą wszyscy Polacy.

- Budżet jest z tego tytułu obciążony na kwotę 30 miliardów złotych, wiec możemy mówić, że mamy dla gospodarstw domowych jedne z najniższych cen energii w Europie, ale koszt tego jest gigantyczny - zwrócił uwagę Robert Tomaszewski z Polityki Insight.

Spółki na wojnie z opozycją. "To jest reklama polityczna", "niedopuszczalne". CZYTAJ WIĘCEJ >>>

Eksperci: nie można powiedzieć, że ceny hurtowe są bez znaczenia

Polska Grupa Energetyczna w przesłanym nam mailu wyjaśnia, po co i dlaczego taka kampania. "Dezinformujące odbiorców energii doniesienia, które są wybiórczo prezentowane w przestrzeni publicznej, odwołują się na ogół do zmiennych notowań na rynku hurtowego handlu energią. W szczególności rynku SPOT, czyli najbardziej dynamicznego pod względem zmiany cen rynku obrotu energią, który ma relatywnie najmniejszy wpływ na realne koszty energii Polaków" - oświadczyło Biuro Prasowe PGE.

Odpowiedź Biura Prasowego PGE
Odpowiedź Biura Prasowego PGE
Źródło: TVN24

Eksperci tłumaczą, że ceny hurtowe, te spotowe, czyli jednodniowe, oraz ceny hurtowe, ale w kontraktach rocznych, jednak mają znaczenie.

- Co ważne, dla gospodarstw domowych to są ceny hurtowe w kontraktach rocznych, czyli na rok 2024. One też są jednymi w najwyższych w Europie obecnie. A to na ich podstawie później koncerny energetyczne będą przygotowywały taryfy na przyszły rok. Nie można więc powiedzieć, że te ceny hurtowe biorą się z księżyca, że są bez znaczenia, bo przecież ostatecznie one również wpływają na to, jakie mamy rachunki za energię - stwierdziła Oksińska.

- Hurtowe ceny energii elektrycznej, czyli po ile elektrownie produkują, sprzedają energię i po ile kupują je spółki, które nam tę energię odsprzedają, to mamy dziś najdroższą energię elektryczną w Europie - podkreślił Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl.

PGE nie lubi cen spotowych, bo grafika z ostatniego tygodnia wygląda tak:

Średnie ceny rynkowe elektryczności (EURO/MWh) w Europie od 31 lipca do 6 sierpnia 2023 roku
Średnie ceny rynkowe elektryczności (EURO/MWh) w Europie od 31 lipca do 6 sierpnia 2023 roku
Źródło: TVN24

I tu już nie ma się czym chwalić. Duże firmy prąd kupują właśnie na giełdzie, co koniec końców, odbija się na cenach towarów, a tym samym portfelach Polaków. - Największe znaczenie dla gospodarki kraju mają ceny hurtowe energii elektrycznej, bo po tych cenach kupuje prąd przemysł, produkuje różne towary i on musi być konkurencyjny - zwrócił uwagę Derski.

Oprócz cen hurtowych i detalicznych jeszcze inną kwestią jest to, ile megawatogodzin prądu można kupić za przeciętne wynagrodzenie. - Jeśli chodzi o parytet siły nabywczej ceny energii elektrycznej to jesteśmy w połowie stawki, mniej więcej na 13. miejscu. To pokazuje, że w rzeczywistości nie mamy najniższych cen energii w Europie, bo nie jesteśmy w stanie kupić tyle energii, ile na przykład bardziej zasobne gospodarstwa w zachodniej części kontynentu - mówił Tomaszewski.

"Robią kampanię PiS-owi"

Pytamy opozycję, kogo i do czego ma przekonać najnowsza akcja informacyjna PGE. - Niestety, spółki Skarbu Państwa wykorzystują publiczne pieniądze do tego, żeby prowadzić kampanię partii rządzącej - oceniła Agnieszka Pomaska (Koalicja Obywatelska). Wtóruje jej poseł Sławomir Nitras. - Robią kampanię PiS-owi. To nas zbliża do Białorusi i Rosji, a nie europejskich standardów - stwierdził.

To nie pierwszy raz kiedy PGE "edukuje" Polaków. Były przecież słynne billboardy z żarówką za 12 milionów złotych, które miały sugerować, że za wysokie ceny odpowiada Unia Europejska. - Zamiast duże pieniądze wydać na kampanię dotyczącą oszczędzania, jak obniżyć rachunki za energię, to (PGE - red.) wkłada dużo pary w to, żeby przekonać Polaków, że rząd robi tak wiele dobrego dla cen prądu - oceniła Oksińska.

PGE na pytanie o koszty zasłania się tajemnica handlową. Kampania potrwa do 28 sierpnia. Zbieżność w czasie z kampanią wyborczą - przypadkowa.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Zobacz także: