Spółka Orlenu była naszpikowana agentami służb, którzy nie zorientowali się, że mają do czynienia z lewym interesem i kradzieżą pieniędzy na wielką skalę - stwierdził były prezes PGNiG Piotr Woźniak, odnosząc się do 1,5 miliardowej straty Orlen Trading Switzerland. To i tak według niego nic, wobec ogromnej straty w wysokości 10,2 mld złotych jaką odnotowała w ubiegłym roku spółka. Orlen straciła na inwestycjach w petrochemię.
Orlen na początku kwietnia br. poinformował o stracie w wysokości prawie 1,6 mld zł przez poprzedni zarząd Orlen Trading Switzerland, czyli szwajcarskiej spółki zarządzanej przez Grupę Orlen. Chodzi o zaliczki, które trafiły do pośredników zajmujących się handlem ropą naftową. Najwięcej pieniędzy miał otrzymać 25-latek z Hongkongu, który zaledwie kilka lat wcześniej założył firmę w Dubaju.
Według doniesień Onetu jeszcze przed powstaniem OTS służby bezpieczeństwa ostrzegały, że to może być próba oszustwa. "Nie można wykluczyć, że projekt ma na celu wyprowadzenie środków z PKN Orlen, a tym samym istnieje wysokie ryzyko defraudacji" - z ustaleń portalu wynika, że taka tajna notatka trafiła za rządów Prawa i Sprawiedliwości do najważniejszych ludzi w państwie. Zarząd Orlenu nie zajął się jednak tą sprawą.
Afera OTS i "upadek instytucji państwa"
Do sprawy w rozmowie z TVN24 BIS odniósł się były prezes PGNiG Piotr Woźniak, podkreślając, że odpis 1,5 mld zł spółki Orlenu prawdopodobnie jest nieodwracalny. Jak dodał, jeszcze większym zmartwieniem powinien być fakt, że działalności OTS przyglądały się polskie służby, które nie były w stanie wykryć, że mają do czynienia z oszustwem.
- Moim największym zmartwieniem jest to, że ta spółka była naszpikowana agentami służb. Oni się nie zorientowali, że mają do czynienia z lewym interesem i kradzieżą pieniędzy na wielką skalę. - stwierdził Woźniak.
- Upadły tu instytucje państwa bardzo nisko, jak nie są w stanie tego zauważyć. To dyskwalifikuje służby i instytucje państwa - dodał.
Woźniak przyznał, że w przypadku OTS "mamy do czynienia ze złapaniem złodzieja za rękę". - Wiadomo, że ktoś zapłacił zaliczkę i nie był w stanie wyegzekwować towaru. Komu te pieniądze zostały przelane to sensacyjne dane - ocenił.
Z informacji serwisu Onet wynika, że Biuro Kontroli i Bezpieczeństwa (BKiB) nie zostawiło suchej nitki na pomyśle powołania OTS. Jak podano, wśród potencjalnych zagrożeń wskazano na niebezpieczeństwo wykorzystania szwajcarskiej spółki Orlenu do udziału w obrocie ropą pochodzącą z krajów objętych międzynarodowym embargiem, takich jak Iran.
"To dlatego, że na stanowisko prezesa Orlen Trading System miał zostać zatrudniony Samer A., pochodzący z Libanu. Jak twierdzi w wewnętrznych dokumentach BKiB — jest on podejrzewany o kontakty z terrorystyczną i finansowaną przez Iran organizacją Hezbollah, a na dodatek zamieszany w obrót ropą pochodzącą z tego kraju" - pisze Onet.
Gigantyczny odpis Orlenu
Były szef PGNiG zwrócił uwagę, że jeszcze ważniejszą kwestią jest strata z powodu nietrafionej inwestycji w petrochemię, o której niedawno poinformował Orlen. Chodzi o 10,2 mld zł odpisów aktualizujących, które spółka ujmie w sprawozdaniu finansowym za poprzedni rok.
- To niewłaściwe bo zarząd jest odpowiedzialny za to co działo się w spółce. Zarząd sam przeszacował inwestycję, źle ją wycenił na 10 mld, które zostały odpisane. Na ten temat się nic nie mówi. Zostawiamy na boku 10-miliardowy odpis z powodu ignorancji i braku kompetencji zarządu w sprawie poliolefiny 3 - mówił.
- Menedżerowie czy cały zespół jak rada nadzorcza i zarząd są odpowiedzialnie za wykonywanie staranie swoich czynności. Tego nie było. To kompletny brak kompetencji. Jak ktoś nie ma kompetencji może być kimś innym - ocenił rozmówca.
Woźniak zaznaczył, że odpis o wysokości "10 mld to rekord świata, wielkie spółki, jak Shell i BP jak mają stratę 2 mld euro, to stanowi podstawę, żeby zachwiać notowaniami spółki na giełdzie, a u nas w Polsce jakby nic się nie stało".
Orlen wyjaśnia przyczyny straty finansowej
Kilka dni temu Orlen opublikował sprawozdanie finansowe, z którego wynika, że łączny wpływ odpisów netto na majątku spółki segmentu Petrochemia wyniósł 10,14 mln złotych. Jak czytamy w raporcie, istotną przyczyną dla oszacowanej wartości były między innymi wysokie koszty inwestycji w Olefiny III.
"Utrata wartości wyżej wymienionych aktywów wynika głównie z utrzymujących się trudnych warunków ekonomicznych na rynku produktów petrochemicznych, przede wszystkim presji na marże sprzedażowe. W ostatnim czasie obserwuje się pogłębiony negatywny wpływ czynników geopolitycznych na efektywność biznesu petrochemicznego. Przewiduje się, że obniżona marżowość segmentu petrochemicznego może utrzymać się również w długim okresie" - wyjaśnia Orlen.
"Istotne znaczenie dla oszacowanej utraty wartości mają wysokie koszty inwestycji w Olefiny III spowodowane przede wszystkim wojną w Ukrainie oraz związanymi z nią sankcjami i tym samym wysokimi kosztami materiałów, zerwanymi łańcuchami dostaw oraz ograniczoną dostępnością zasobów realizacyjnych" - czytamy w sprawozdaniu.
Budowa kompleksu Olefiny III postrzegana jest jako jeden z kluczowych elementów realizacji transformacji istniejących aktywów rafineryjno-petrochemicznych Spółki w Płocku i Gdańsku. Nowa inwestycja ma pomóc w zintegrowaniu procesowym petrochemii w ramach Grupy ORLEN oraz realizacji synergii operacyjnych. Koncern liczy, że "realizacja tych działań wzmocni jego rolę jako jednego z liderów transformacji aktywów rafineryjno-petrochemicznych w Europie".
Całkowity koszt tego projektu ma wynieść około 25 mld złotych. Zakończenie budowy nastąpi prawdopodobnie w pierwszej połowie 2027 roku.
Według informacji Orlenu przebieg konfliktu zbrojnego w Ukrainie może mieć znaczący wpływ na działalność operacyjną i finansową spółki. Istotne będzie między innymi podtrzymywanie lub wprowadzanie nowych zakazów w ramach polityki sankcyjnej, a także podejmowanie działań ograniczających relacje handlowe z Rosją lub państwami popierającymi jej działania.
Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: orlen.pl