Rada Polityki Pieniężnej już po raz trzeci w tym roku podniosła stopy procentowe. W takiej sytuacji banki chętnie zwiększają koszty kredytu, ale zyskowność naszych oszczędności rośnie znacznie wolniej - zauważa "Rzeczpospolita".
RPP podniosła w czwartek główną stopę procentową o 0,25 pkt proc., do poziomu 4,75 proc. I wskazując, że trzy tegoroczne podwyżki kosztów kredytów mogą nie wystarczyć do zapobieżenia wzrostowi inflacji, wydała jastrzębi komunikat: Możliwe jest dalsze narastanie presji płacowej i inflacyjnej.
Kredytobiorcy tracą na decyzji rady, ponieważ muszą płacić coraz wyższe raty. Wydawałoby się, że równocześnie oszczędności klientów banków powinny być coraz bardziej zyskowne. Niestety, nic z tego. Oprocentowanie depozytów, które dla banków jest kosztem, rośnie bardzo wolno.
- Naturalne w biznesie jest to, że podnosi się przychody i stara zmniejszyć koszty - mówi ekspert Lewiatana Małgorzata Krzysztoszek. Inny ekspert bankowy, który chce pozostać anonimowy, wyraża to bardziej dobitnie: - Banki skubią klientów.
Od czwartku wrasta tez stawka odsetek za zaległości podatkowe. Osoby, które spóźniają się z zapłatą swoich podatków będą musiały dopłacić 12,5 peoc. swoich zaległości, czyli dwukrotność stopy lombardowej w NBP wynoszącej po podwyżce 6,25 proc.
Najbardziej podrożał kredyt hipoteczny, najmniej gotówkowy
Najwięcej tracą osoby zaciągające kredyty mieszkaniowe. Koszty ich rat rosną bowiem najszybciej. Są one uzależnione od tzw. stawki WIBOR, która odpowiada oprocentowaniu pożyczek między bankami. Do tej stawki banki doliczają marże, około jednego punktu proc., i w ten sposób wyliczają oprocentowanie kredytu dla klienta.
Od lutego trzymiesięczny WIBOR wzrósł z 4,2 proc. do niemal 5 proc. Koszty dla posiadaczy kredytów hipotecznych zwiększyły się zatem o 0,8 pkt proc. Jak wyliczył Open Finance, dla kredytu zaciągniętego na 30 lat o wartości 100 tys. zł oznacza to wzrost kosztów o 566 zł rocznie (miesięczna rata wzrośnie o 47 zł, do 596,34 zł).
- Podwyżki stóp procentowych mogą mieć największy wpływ właśnie na kredyty mieszkaniowe - mówi ekonomista Banku BPH Marcin Mrowiec.
Nieco mniej tracą osoby, które zaciągają kredyty gotówkowe na zakup samochodu, telewizora czy innych relatywnie niedrogich towarów. Z danych 20 największych banków wynika, że od lutego przeciętne oprocentowanie kredytu gotówkowego (łącznie z prowizją) o wartości 10 tys. zł zaciągniętego na rok zwiększyło się z 19,73 proc. do 19,9 proc. Jego wzrost jest jednak relatywnie niewielki.
W tym przypadku banki bowiem i tak zarabiają bardzo dużo i mogą sobie pozwolić na utrzymanie stabilnego oprocentowania.
Depozyty ani drgną
Jednocześnie podwyżki stóp procentowych mają bardzo niewielki wpływ na depozyty Polaków. Wielu klientów trzyma pieniądze na tzw. rachunku a vista, z którego w każdej chwili można pobrać gotówkę. Jego śmiesznie niskie oprocentowanie ani drgnęło i od wielu miesięcy wynosi średnio 0,3 proc.
Zdaniem Małgorzaty Krzysztoszek nie ma w tym nic dziwnego. - Banki starają się zachęcić klientów do lokowania pieniędzy na depozytach terminowych. Ze względu na wysokie procedury ostrożnościowe mogą je bowiem łatwiej wykorzystywać do udzielania kredytów - tłumaczy ekspert Lewiatana.
Źródło: TVN24, Rzeczpospolita, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24