W czwartek złożony został pierwszy w Polsce pozew zbiorowy przeciwko firmie Volkswagen AG - poinformowało stowarzyszenie STOP VW. Wysokość roszczenia w pozwie wynosi 30 tysięcy złotych od jednego samochodu. Łącznie jest to ok. 1,5 mln zł.
Niemiecki koncern na polski rynek wprowadził ok. 140 tys. pojazdów z systemem manipulującym poziomem emisji spalin. Wiceprezes Stowarzyszenia Osób Poszkodowanych Przez Spółki Grupy Volkswagen AG Jędrzej Chmielewski poinformował na czwartkowej konferencji prasowej, że pozew został złożony o godz. 9 rano w Sądzie Okręgowym w Warszawie. - Zdecydowaliśmy, że pozew powinien być skierowany przeciwko głównemu winowajcy, czyli VW AG z siedzibą w Wolfsburgu. To jest główna spółka całego koncernu. Nie są odpowiedzialni dilerzy w Polsce czy osoby sprzedające używane samochody, bo mogą nie mieć świadomości, że sprzedają wadliwy produkt. Tę świadomość miał tylko VW, który wprowadził samochód do obrotu i doprowadził do jego zakupu przez klienta końcowego - dodał Jacek Kacprzak, prawnik ze stowarzyszenia. Według niego niemiecki koncern dopuścił się czynu zabronionego, "ponieważ z pełną premedytacją, wiedząc że ten samochód nie spełnia norm zdecydował o zastosowaniu manipulującego oprogramowania, dzięki któremu wadliwy samochód mógł w ogóle przejść badanie homologacyjne".
Cenne odszkodowanie
Na razie pozew dotyczy 55 osób, ale jak powiedział Kacprzak sąd wyznaczy nowy termin od 1 do 3 miesięcy, w którym każdy z poszkodowanych będzie mógł do niego przystąpić. Organizacja liczy, że do pozwu przyłączy się nawet kilka tysięcy osób. Wysokość roszczenia w pozwie wynosi 30 tysięcy złotych od jednego samochodu (łącznie jest to ok. 1,5 mln zł). Stowarzyszenie wyjaśniło, że kwota 30 tys. zł wynika z kosztów,k jakie muszą ponieść właściciele wadliwych samochodów, aby doprowadzić go do zgodności z normami emisji spalin, ale również - jak podkreśla STOP VW - by pojazd nie stracił swoich parametrów technicznych. - Wszelkie informacje jakie otrzymujemy od rzeczoznawców dotyczących akcji serwisowych wskazują, że samochód nawet jeżeli spełni normy emisji spalin, co także budzi wątpliwości, to pogarsza się możliwość przyspieszenia, zwiększa się zużycie paliwa, zmniejsza się komfort prowadzenia tego samochodu, ponieważ zwiększa się poziom hałasu - przekonywał prawnik.
Pozwów będzie więcej
Przedstawiciele organizacji zapowiedzieli, że do końca roku sądu mają trafić kolejne pozwy przeciwko Audi, Skodzie oraz Seatowi. Wiceprezes Stowarzyszenia Jędrzej Chmielewski dodał, że sprawą VW zajęła się też Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Według informacji przedstawionych na konferencji prasowej chodzi o postępowanie ws. posługiwania się poświadczającymi nieprawdę certyfikatami o spełnianiu norm emisji spalin przez pojazdy wyposażone w silniki 2.0 Tdi EA 189 E5 z zainstalowanym oprogramowaniem fałszującym wyniki pomiaru składu spalin. Takie działanie miało wprowadzić w błąd nabywców samochodów co do posiadania cech wskazanych w świadectwach homologacji i certyfikacji, a także gwarantowanych przez producenta parametrów technicznych i możliwości dopuszczenia do obrotu, co doprowadziło nabywców do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Duży problem
Według STOP VW niemiecki koncern mógł wprowadzić na Polski rynek nawet ok. 200 tys. samochodów z wadliwym oprogramowaniem, które fałszowało poziom emisji spalin. Według Volkswagen Group Polska do naszego kraju trafiło ok. 140 tys. takich pojazdów. Stowarzyszenie podkreśla, że wadliwe pojazdy VW przekraczały normy emisji tlenków azotu nawet 40-krotnie. Komisja Europejka informowała w ubiegłym tygodniu, że koncern Volkswagen zobowiązał się, że w formie zadośćuczynienia dla swych klientów w UE do jesieni 2017 r. przerobi samochody z silnikiem diesla, w których zamontowano urządzenia służące manipulowaniu pomiarami emisji spalin.
Obietnica poprawy
Według Komisji taką obietnicę złożył członek zarządu koncernu Francisco Javier Garcia Sanz podczas spotkania z unijną komisarz sprawiedliwości i spraw konsumentów Verą Jourovą. Volkswagen zobowiązał się, że do końca 2016 r. poinformuje swoich klientów w UE, którzy kupili samochody z silnikiem Diesla, o swoich zamiarach, a do jesieni 2017 r. naprawi wszystkie samochody. Komisja, zdaniem której VW złamał unijne przepisy, fałszując pomiary emisji spalin, chce koordynować działania w poszczególnych krajach członkowskich, by chronić interesy unijnych klientów niemieckiego koncernu. W USA Volkswagen w ramach ugody z wymiarem sprawiedliwości zobowiązał się już do wykupienia bądź przekonstruowania setek tysięcy samochodów z silnikami Diesla, wpłacenia 2,7 mld dolarów na fundusz wspierania projektów ochrony środowiska oraz zainwestowania 2 mld dolarów w infrastrukturę służącą redukowaniu emisji.
Różne opinie
Z informacji KE wynika, że w niektórych państwach UE prawie nie ma wniosków o odszkodowania wobec Volkswagena, a w niektórych jest ich bardzo dużo. Różnice wynikają m.in. z tego, że nie wszędzie są takie same możliwości zbiorowego dochodzenia swoich praw przed sądami. W następstwie dochodzenia podległej rządowi USA Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się we wrześniu 2015 roku do zainstalowania w łącznie około 11 mln samochodów oprogramowania pomagającego fałszować wyniki pomiarów zawartości tlenków azotu w spalinach silników diesla. Oprogramowanie to, znane pod angielską nazwą "defeat device" (urządzenie udaremniające), w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.
Na czym polegała manipulacja Volkswagena? Zobacz materiał TVN24 BiS (24.09.2015):
Autor: mb / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com