Renault Megane IV generacji przedstawiono światu na Frankfurckim Motor Show w ubiegłym roku. Testowany egzemplarz to najmocniejsza wersja tego modelu, zatem zdaniem niektórych można go już nazywać mianem hot hatcha, czyli sportową wersją kompaktowego auta. Sprawdziliśmy.
Najmocniejszą wersję czwartego wcielenia „Meganki” oznaczono nieco przewrotnie GT 205, od liczby koni mechanicznych wyciśniętych z doładowanego silnika.
Pojemność 1 600 ccm to niewiele. Jako plus należy zaliczyć żwawo wkręcającą się na obroty sprężarkę, która nie obciąża przyspieszenia auta znaczącą turbo-dziurą i czyni jazdę przyzwoicie dynamiczną.
Test Megane
Pokaźnej mocy towarzyszy maksymalny moment obrotowy na poziomie 280 Nm. To właśnie za zasługą tego parametru 7-biegowa przekładnia automatyczna o dwóch sprzęgłach nie musi redukować biegów, kiedy tylko nieco zwolnimy. Zapas momentu obrotowego pozwala też na dość dynamiczną jazdę przy rozsądnym zużyciu paliwa.
To ostatnia komputer pokładowy wyliczył na 9,1 l/100 km w trybie mieszanym. Bardzo mieszanym, gdyż do jazdy po mieście i w trasie należy dodać jakieś trzy godziny na torze, gdzie sprawdzaliśmy czy hot hatch "Meganka" jest wystarczająco "hot".
Wydaje się, że jest. To znaczy, w betonowej dżungli jak najbardziej sobie radzi. Przyspieszenie od 0 do 100 km/h zajmuje jej, co prawda 7,1 sekundy, ale bryła Megane jest zwarta, dzięki czemu zmiana pasów w zatłoczonym mieście nie wymaga cierpliwości kierowcy autobusu.
Nieco inaczej jest w trasie. Znikoma turbo-dziura, nie daje się mocno we znaki, kiedy trzeba wyprzedzić kolumnę samochodów. Do tego dochodzi czas reakcji przekładni EDC w trybie automatycznym. Redukcja o dwa lub nawet trzy biegi w duecie ze zwłoką układu doładowania pozostawia już drobny niedosyt. Na szczęście zawsze możemy przełączyć się na tryb manualny, a wtedy reakcja na otwarcie przepustnicy, to już zupełnie inna bajka. Jeśli dodamy do tego tryb SPORT, jazda staje się naprawdę dynamiczna, auto responsywna, a doznania zadowolą każdego amatora sportów motorowych.
Jeszcze inaczej jest na torze, gdzie wręcz nie wolno używać trybu automatycznego, ponieważ wówczas prawie nie sposób narzucić tyłu auta z tzw. „odpuszczenia”. Znów – na szczęście jest tryb manualny. Możemy go uruchomić na dwa sposoby. W praktyce częściej używa się do tego jednej z łopatek zmiany biegów, która przy naciśnięciu daje skrzyni EDC (odpowiednik DSG Volkswagena, czy PDK u Porsche) sygnał do przejścia w tryb M, jak manualny.
Skrzynia biegów
Jednak ten sposób przełączenia ma też pewną wadę: jeśli zbyt długo nie będziemy używać żadnej łopatki, skrzynia sama wróci do trybu auto (po kilku sekundach). Można też użyć drążka, który po przesunięciu w lewo na dobre przełącza auto w tryb manualnej zmiany biegów. To jedyne słuszne ustawienie, z którym można wjechać na tor.
„Meganka” w tym trybie oddaje wszystkie swoje zasoby w bardzo wdzięczny sposób, niejako zachęcając do agresywnej jazdy i wyciągania obrotów do czerwonego pola. Jest jednak pewien problem, który nader wyraźnie widać właśnie na torze. Mimo zamontowania obydwu osi skrętnych nie udało się konstruktorom IV generacji Megane uniknąć bolączki większości przednionapędówek. Tak jak wszystkie niemal „ośki” odpychające się przednimi kołami, GT 205 mocno „płuży”. Podsterowność daje się we znaki na zakrętach o skali od 1 do 6 i nawet dobre rozgrzanie opon nie załatwia problemu.
Mimo wszystko Renault Megane GT 205 zasługuje na miano hot hatcha. Chociaż, kilkadziesiąt koni więcej, bardziej responsywna skrzynia biegów, a przede wszystkim lepszy rozkład masy i ograniczenie podsterowności, na pewno uczyniłyby ją bardziej „gorącą” .
Autor: jt / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24bis.pl | tvn24bis.pl