Od 1 czerwca wchodzą w życie zmiany w przepisach ruchu drogowego. Jednym z nich jest zakaz korzystania przez pieszych z telefonów komórkowych podczas przechodzenia przez pasy. - Intencje były dobre, natomiast wykonanie jest katastrofalne. Ten przepis został spaprany - stwierdził na antenie TVN24 ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego Marek Konkolewski.
Na początku marca prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy Prawo o ruchu drogowym. Zgodnie z ustawą pieszy zachowujący szczególną ostrożność, wchodzący na przejście dla pieszych ma mieć pierwszeństwo przed każdym pojazdem za wyjątkiem tramwaju. Regulacja wprowadza również zakaz tzw. jazdy na zderzaku oraz ujednolica do 50 km/godz. dopuszczalną prędkość w obszarze zabudowanym niezależnie od pory.
Nowe przepisy wejdą w życie 1 czerwca 2021 r.
"I co mi pan zrobi?"
Wprowadzony zostanie również zakaz korzystania ze smartfonów na przejściach dla pieszych. - Intencja ustawodawcy była dobra. Ja ten pomysł bardzo chwaliłem. Pieszy nie powinien korzystać z telefonu komórkowego, powinien obowiązywać bezwzględny zakaz. Natomiast ten przepis został spaprany. Intencje były dobre, natomiast wykonanie jest katastrofalne, dlatego że pieszy nie powinien korzystać z telefonu komórkowego bądź innego urządzenia typu tablet, gdy przechodzi przez przejście, jezdnię, torowisko. Ale tam znalazł się bubel prawny - bulwersował się Konkolewski.
Wyjaśnił, że chodzi o sformułowanie, które znalazło się w nowych przepisach, stanowiące, że nie można korzystać z telefonu "tylko wtedy, kiedy prowadzi to do ograniczenia możliwości oceny sytuacji na drodze".
- A więc jeżeli pieszy wejdzie na przejście, będzie gadał przez telefon komórkowy, spojrzy w lewo, w prawo, w lewo i jego zdaniem oceni sytuację na drodze (...) to ten pieszy będzie bezkarny. Piesi nauczą się "regułki", żeby w żywe oczy kpić z policjanta i tłumaczyć się, że zachowali szczególną ostrożność - pieklił się ekspert.
Dodał: - Można to sparafrazować w ten sposób, słynne słowa z "Misia", gdy szatniarz mówił do (Ryszarda - red.) Ochódzkiego: nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi? Panie władzo, zachowałem szczególną ostrożność, upewniłem się, ten telefon nie ograniczył mi oceny sytuacji na drodze i co mi pan zrobi? Obawiam się, że będzie dochodziło do kłótni, polemik z policjantami, że ludzie nagminnie nie będą przyjmować mandatów karnych, będą stwarzać zagrożenie na przejściu, a sądy będą zawalone sprawami, wnioskami do sądów o błahe wykroczenia.
Piesi z pierwszeństwem na pasach
Ustąpienie pierwszeństwa pieszemu wchodzącemu na przejście to kolejna zmiana, o której dyskutowano na antenie TVN24. Zdaniem Konkolewskiego ten przepis jest "nie do końca, konkretny, precyzyjny i jasny". Według eksperta problemem jest określenie, czym jest wchodzenie na przejście.
- Ja pod pojęciem wchodzenia rozumiem ruch, to takie pojęcie, które kojarzy się z aktywnością. Jest to tożsame z pieszym, który zbliża się do wyznaczonego przejścia dla pieszych. Pytanie, z której strony do kierunku ruchu - z prawej czy z lewej, w jakiej odległości od przejścia - metra, dwóch, trzech - mam ustąpić pierwszeństwa? I rzecz najważniejsza: gdyby w tym przepisie, w Kodeksie znalazł się zapis, że kierujący ma prawny obowiązek ustąpienia pierwszeństwa pieszemu, który znajduje się, stoi przed przejściem i sygnalizuje zamiar przejścia na drugą stronę ulicy poprzez podniesienie ręki - sytuacja byłaby prosta, oczywista - stwierdził.
Koniec z jazdą na zderzaku
Konkolewski został zapytany również o zmiany, które będą dotyczyły jazdy po autostradach i drogach ekspresowych. - Będziemy mieli prawny obowiązek zachowania odstępu, który będzie wynosił połowę prędkości, z którą się poruszam. Więc jeżeli będę jechał na autostradzie z prędkością 120 kilometrów na godzinę, to trzeba będzie zachować bezpieczny odstęp wynoszący co najmniej 60 metrów - wyjaśniał ekspert.
Jak to ocenić? - Trzeba korzystać ze słupków drogowych. Myślę, że doświadczony kierowca jest w stanie ocenić odległość. Z pomocą idą nam nowoczesne technologie - nowoczesne samochody są wyposażone w aktywne tempomaty i taki tempomat adaptacyjny będzie obowiązkowym wyposażeniem każdego nowego samochodu, który będzie wprowadzany na rynek Unii Europejskiej od 2022 roku. Taki tempomat adaptacyjny sam będzie zmieniał prędkość i zachowywał odległość od pojazdu poprzedzającego - ilustrował Konkolewski.
Dodał, że wśród zmian znalazł się przepis mówiący o tym, że kierowcy przez całą dobę będą musieli poruszać się po obszarze zabudowanym z prędkością do 50 km/h. Do tej pory w nocy można było jeździć do 60 km/h. - W nocy - pomiędzy 23.00 a 5.00 rano nie będzie podwyższonej prędkości, chyba że znaki drogowe stanowią inaczej. Więc jeśli w obszarze zabudowanym będzie ograniczenie prędkości do 70 kilometrów na godzinę, to będzie można jechać 70 kilometrów na godzinę - wyłuszczył ekspert.
Czytaj także: Zmiany dla kierowców od czerwca
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock