Wypadki przy znacznie mniejszych prędkościach pociągają za sobą często znacznie większe konsekwencje. Temu, który zdarzył się w amerykańskim stanie Colorado, towarzyszyła zawrotna prędkość ponad 300 km/h. Tylko dzięki specjalistycznemu osprzętowi auta nie doszło do tragedii.
Dobrą praktyką idącą w parze z podnoszeniem mocy silnika jest podnoszenie wydajności innych podzespołów, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kierowcy i pasażerów. Trudno jednoznacznie powiedzieć, czy towarzyszyła ona właścicielowi Chevroleta Camaro o pseudonimie Nacho.
Dachowanie Camaro
Seryjną moc 580 KM swojego Chevroleta Camaro SS piątej generacji podkręcił do ponad 1700 KM. Z jednej strony wyposażył auto w klatkę bezpieczeństwa i 5-punktowe pasy bezpieczeństwa. Z drugiej strony prawdopodobnie nie poprawił układu hamulcowego, który stał się przyczyną dachowania przy prędkości ponad 300 km/h.
Po przekroczeniu linii mety odcinka pół mili (804 m), kierowca postanowił wytracić prędkość przed zbliżającym się szybko końcem pasa startowego.
- Wygląda na to, że w pewnym momencie zablokowało się prawe przednie koło i kiedy samochód zaczął się obracać, mogłem już tylko mieć nadzieję, że wyjdziemy z tego cało - mówi prowadzący auto Nacho.
Na szczęście żadnemu z uczestników wypadków nic poważnego się nie stało, w czym pomogły dobre kaski, pasy i klatka bezpieczeństwa. Kierowca wyszedł z samochodu o własnych siłach. Pasażer, po chwilowej utracie przytomności, doszedł do siebie.
Kierowca Camaro przyjechał na zawody Pikes Peak Airstrip Attack, żeby je wygrać. Przy okazji ustanowił nawet nowy rekord świata dla tego modelu na odcinku pół mili. Zaowdy odbywały sie 18-19 czerwca w amerykańskim Kolorado.
Autor: jt//ms / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: www.youtube.com/c/stevenmconroy