Metki "które mają nas zmylić". "Często nie ma tam nawet 50 procent"

pap_20241129_122
Bartosz Klimczuk z UOKiK-u o pułapkach przed Black Friday
Od kilku tygodni jesteśmy bombardowani bardzo przemślanymi komunikatami marketingowymi, napięcie rośnie jak w dobrym kryminale. Będąc pod wpływem takich emocji, łatwo wyłączyć krytyczne myślenie i poddać się fali zakupowego szału - mówi w rozmowie z redakcją biznesową portalu tvn24.pl Joanna Sawicka-Gajin z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie. Ekspertka radzi, jak nie nabrać się na iluzoryczne promocje i fałszywe metki.

Zdaniem ekspertki konsumenci często padają ofiarą złudzeń. Według niej największym problemem są sztucznie kreowane obniżki, manipulacje cenowe, a także mechanizmy, które mają pobudzać emocje i zmuszać do impulsywnych zakupów.

Black Friday 2025. W tym przypadku trzeba uważać jeszcze bardziej

- Wiele dowodów świadczy, że promocje proponowane nam w sklepach stacjonarnych lub online, wcale nie są wyjątkowe. Często sklepy zawyżają ceny przed Black Friday, by potem je obniżyć - mówi Joanna Sawicka-Gajin.

Przypomina, że od 2023 sprzedawcy muszą podawać najniższą cenę z ostatnich 30 dni na mocy tak zwanej dyrektywy Omnibus. - Zwracajmy na to uwagę, bo jeśli brakuje tej informacji, powinniśmy nabrać podejrzeń, że cena nie jest uczciwa - podkreśla.

Szczególnie czujni powinniśmy być robiąc zakupy w internecie. - Tutaj uważajmy jeszcze bardziej, bo w sieci pojawiają się fałszywe sklepy, które zamiast zakupionych produktów mogą ukraść nasze dane i dostęp do konta bankowego. Zwracajmy uwagę na komunikaty w rodzaju "ostatnie sztuki", to często jedynie mechanizm mający zachęcić nas do kupienia produktu. Kup teraz, bo jutro już nie będzie takiej możliwości - wymienia.

Przede wszystkim powinniśmy zadać sobie jednak pytanie czy na pewno potrzebujemy coś kupić. - Produktem najchętniej kupowanych podczas Black Friday są ubrania. Warto przejrzeć szafę zanim zdecydujemy się wybrać do sklepu. Według badań, korzystamy z połowy ubrań, które mamy w szafie. Jeśli już czegoś na pewno potrzebujemy, sprawdźmy czy jesteśmy w stanie kupić je w drugim obiegu - zaleca ekspertka.

- Jeśli nie mamy jakieś wypatrzonej rzeczy, którą planujemy kupić od dawna, to odpuściłabym branie udziału w akcjach sprzedażowych typu Black Friday. Służą one nie naszym oszczędnościom, a zwiększeniu konsumpcji, która i tak jest już na bardzo wysokim poziomie - mówi.

"Życie takiego materiału jest znacznie krótsze"

Ekspertka radzi też, jak nie nabrać się na greenwashing, czyli wprowadzające w błąd komunikaty firmy polegające na tworzeniu fałszywego lub wyolbrzymionego obrazu ekologiczności firmy. Podkreśla też, że warto przeanalizować skład materiałów.

- Zawracajmy uwagę na tzw. "zielone metki" które mają nas zmylić i dać wrażenie, że kupowany produkt jest "eko", a kiedy zaczynamy się wczytywać okazuje się, że ubranie powstało z poliestru z butelek PET. To nie powinno nas ucieszyć, bo butelki PET możemy przerabiać na butelki wielokrotnie i to ma sens, a butelka przerobiona na ubranie, ponownie nie stanie się ubraniem. Życie tego materiału jest więc znacznie krótsze. Uważajmy też na informacje w stylu "wełniany płaszcz". Zajrzyjmy do metki ile mamy w nim faktycznie wełny. Bo często nie ma tam nawet 50 proc." - wymienia.

Sam napis "bio", "eko", "organic", "sustainable" to za mało
Joanna Sawicka-Gajin z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie

Sawicka-Gajin apeluje również, by patrzeć na oznaczenia. - Szukajmy wiarygodnych certyfikatów np., GOTS, FairTrade, Oeko- Tex, a nie znaków, które firmy sobie same nadają, chcąc żeby ich produkty wyglądały na bardziej przyjazne środowisku. Sam napis "bio", "eko", "organic", "sustainable" to za mało - mówi.

- Uważajmy na zwroty w stylu "neutralny dla klimatu". To niestety często manipulacja. Firmy zamiast ograniczyć produkcje, przechodzić na odnawialne źródła energii, idą na skróty i kupują kredyty węglowe, czyli płacą np. za sadzenie drzew. I chociaż w założeniu idea wydaje się słuszna, jest wiele nadużyć w tym temacie oraz kontrowersji. Ponadto takie komunikaty sprawiają, że jako konsumentom lub konsumentkom wydaje nam się że kupujemy rzecz, której produkcja nie wpłynęła na kryzys klimatyczny. A to nie jest możliwe - podkreśla.

Black Friday wypada 28 listopada.
Black Friday wypada 28 listopada.
Źródło: PAP/EPA

"Napięcie rośnie jak w dobrym kryminale"

Ekspertka zwraca uwagę na agresywne kampanie reklamowe przed Black Friday. - Kupujemy pod wpływem emocji. Od kilku tygodni jesteśmy bombardowani bardzo przemślanymi komunikatami marketingowymi, napięcie rośnie jak w dobrym kryminale. Będąc pod wpływem takich emocji, łatwo wyłączyć krytyczne myślenie i poddać się fali zakupowego szału - mówi.

Również język, którym operują reklamy, jest - jak mówi - nieprzypadkowy. - Nawet on podkręca atmosferę. Nie wybieramy się po prostu na zakupy, a na "polowanie", na "poszukiwanie cennych, bo tanich zdobyczy". Brzmi jak gra, w którą dajemy się wciągnąć. Wygra ten kto upoluje najwięcej i najtrafniej. Ale czy na pewno wygrywa klientka lub klient? - zastanawia się.

Warto być czujnym - nie na wszystkich promocjach zyskamy.
Warto być czujnym - nie na wszystkich promocjach zyskamy.
Źródło: PAP/EPA

"Żyjemy jak byśmy mieli do wykorzystania trzy planety"

Joanna Sawicka Gajin podkreśla, że "kupując tanie ubrania, zapominamy, że cenę płaci środowisko naturalne". - W Europie żyjemy jak byśmy mieli do wykorzystania trzy planety. Tak bardzo zużywamy zasoby takie jak woda czy minerały, dewastujemy drogocenną glebę. Aby wyprodukować jedną parę jeansów potrzeba nawet 8000 litrów wody. Tyle wody pitnej wystarczyłoby dorosłemu człowiekowi na 8 lat życia - podkreśla.

Aby wyprodukować jedną parę jeansów potrzeba nawet 8000 litrów wody. Tyle wody pitnej wystarczyłoby dorosłemu człowiekowi na 8 lat życia 
Joanna Sawicka-Gajin z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie

Zwraca uwagę na trudną sytuację osób pracujących w fabrykach odzieżowych. - Osoby szyjące ubrania dla europejskich marek odzieżowych, nie otrzymują godnej płacy. Ich wynagrodzenie nie wystarcza na wartościową żywność i dostęp do opieki zdrowotnej. A pracując w farbiarniach, garbarniach czy szwalniach ich zdrowie jest jeszcze bardziej narażone, bo mają bezpośrednio kontakt ze szkodliwymi chemikaliami często bez odzieży ochronnej. W związku ze zmianą klimatu rosną temperatury w nieprzystosowanych fabrykach, prowadząc nawet do omdleń. Sytuacja pogarsza się w takich krajach jak Indonezja, Filipiny, Pakistan, Uganda czy Serbia - mówi.

- Obliczono, że na 1 kg tekstyliów używa się nawet 1 kg szkodliwych chemikaliów takich jak barwniki azowe, formaldehyd, metale ciężkie, PFAS. Do tego dochodzą ogromne ilości tanich ubrań, które bardzo szybko lądują w śmieciach. Globalnie produkujemy rocznie około 92 miliony ton odpadów tekstylnych. Są one bardzo problematyczne m. in ze względu na wspomniane chemikalia, ale także przytłaczającą ilość, z którą świat sobie nie radzi. Ubrania trafiają do oceanów, zatruwają wodę i ryby chemikaliami oraz mikroplastikiem. Składowane na wysypiskach niszczą glebę - mówi.

- A wystarczyłoby zatrzymać się przez chwilę i kupować mniej. I tylko kiedy tego potrzebujemy - podkreśla na koniec Joanna Sawicka-Gajin z Fundacji Kupuj Odpowiedzialnie.

OGLĄDAJ: TVN24 HD
pc

TVN24 HD
NA ŻYWO

pc
Ten i inne materiały obejrzysz w subskrypcji
Zobacz także: