Suwalski radny Bogdan Bezdziecki powiedział na ostatniej sesji rady miasta, że zwrócili się do niego pracownicy jednej z placówek Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Suwałkach, gdzie – jak to ujął radny – "zadziała się pewna nieprzyjemna sprawa".
- Można powiedzieć, że pracownicy byli przez jakiś okres, w pewnym sensie, podsłuchiwani – stwierdził.
Radny: poważne naruszenie przepisów Kodeksu pracy
Wyjaśnił, że znajdujące się na terenie przedsiębiorstwa kamery, które rejestrują obraz, zostały tak ustawione, że nagrywały również dźwięk - czyli rozmowy pracowników. Bez ich wiedzy.
- Sprawa została zgłoszona do prezesa. Co prawda pan prezes odciął się od tego wszystkiego i przeprosił pracowników, ale co się zadziało, to się zadziało. Jest to poważne naruszenie przepisów Kodeksu pracy, jak i Kodeksu o ochronie danych osobowych – stwierdził radny, wnioskując o wyjaśnienie sprawy.
Prezydent: chodziło o niecenzuralne słownictwo
Zaraz po nim głos zabrał prezydent Czesław Renkiewicz, który stwierdził, że do PEC wpłynęły skargi ze strony mieszkańców na niecenzuralne słownictwo używane podobno przez pracowników przedsiębiorstwa. I żeby to sprawdzić, włączone zostało nagrywanie.
- Sprawa wymaga dalszego wyjaśniania i wyciągnięcia konsekwencji wobec kogoś, kto powinien je ponieść – zaznaczył prezydent.
Dźwięk nagrywały cztery kamery
Prezes PEC Michał Buczyński podkreśla w rozmowie z tvn24.pl, że wyjaśnianie sprawy zbliża się do końca.
- Faktem jest, że - bez wiedzy zarządu spółki - zostało uruchomione nagrywanie dźwięku przez cztery kamery zainstalowane na zewnątrz budynków jednej z naszych placówek – informuje.
ZOBACZ TEŻ: Za radnym ruszył detektyw. Zatrudnił go wyborczy rywal
Budynki PEC znajdują się w środku osiedla
Dodaje, że wcześniej mieszkańcy okolicznych bloków skarżyli się, że słyszą niecenzuralne słownictwo z ust pracowników PEC.
- Było kilka takich zgłoszeń. Mieszkańcy twierdzili, że podobno nie mogą otworzyć okien z uwagi właśnie na słownictwo. Nie wiem, czy to prawda czy konfabulacja. Nasze budynki znajdują się w środku osiedla przy ulicy Emilii Plater. Są tam ławeczki, na których siedzą różni ludzie. Nie jest więc powiedziane, że to nasi pracownicy używali niecenzuralnych słów – tłumaczy prezes.
Będą konsekwencje
Informuje, że na nagraniach nie słychać żadnych rozmów, a są jedynie "jakieś trzaski oraz dźwięki tła".
- Niemniej nagrania zostały wykonane wbrew obowiązującej w naszej firmie procedurze. Podejmiemy więc odpowiedni kroki w stosunku do osoby bądź osób, które są za to odpowiedzialne – mówi Buczyński.
Autorka/Autor: tm/tok
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PEC Suwałki