W niedzielę wieczorem policja została wezwana do mężczyzn, którzy w miejscu publicznym przy ulicy Prusa w Łomży (województwo podlaskie) pili alkohol. Okazało się, że jeden z nich wszedł do pojemnika na używaną odzież, bo "założył się z kolegami". Uwolnili go strażacy.
To miała być jedna z wielu interwencji. W niedzielę około godz. 19.40 łomżyńscy policjanci pojechali na ulicę Prusa, gdzie trzech mężczyzn miało pić alkohol w miejscu publicznym, zachowując się przy tym głośno i wulgarnie. Na miejscu mundurowi zastali jednak tylko dwie osoby.
Był w pojemniku na odzież
- Podeszły do nich kobiety, które powiedziały, że trzeci z mężczyzn schował się w pojemniku na używaną odzież. Policjanci próbowali nawiązać z nim kontakt, ale nie przynosiło to efektu. Pukali w kontener, ale nikt im nie odpowiadał – mówi starszy inspektor Urszula Brulińska z Komendy Miejskiej Policji w Łomży.
Na miejsce wezwane zostało też pogotowie i straż pożarna, która musiała przeciąć kłódkę pojemnika. – Uwolniony 28-letni mężczyzna był pod silnym wpływem alkoholu. Zachował jednak przytomność – zaznacza policjantka.
"Zakład z kolegami"
28-latek odmówił dmuchania w alkomat. Została mu pobrana krew do badań. Miał trafić do łomżyńskiego aresztu, ale ten akurat był przepełniony. Przewieziono go więc do izby wytrzeźwień w Grajewie. - Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że wszedł do pojemnika, bo założył się z kolegami - dodaje st. insp. Brulińska.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24