Był nastolatkiem, gdy zaczął leczyć ludzi i robi to już 65 lat. Pan Stefan jest jednym z ostatnich felczerów w Polsce

Źródło:
tvn24.pl
Stefan Torczyński przyjmuje we wsi Holonki w powiecie bielskim
Stefan Torczyński przyjmuje we wsi Holonki w powiecie bielskim Google Earth
wideo 2/5
Holonki

Do pacjentów dojeżdżał saniami przez zaspy, strzykawki sterylizował w garnku z gotującą się wodą, a z antybiotyków dostępna była tylko penicylina. 83-letni Stefan Torczyński od 1958 roku jest felczerem. To jedna z ostatnich osób w Polsce wykonujących ten zawód.

Pan Stefan jest osobą bardzo skromną. Mówi nam na wstępie, że jest tylko jednym z całej rzeszy wspaniałych ludzi, którzy mieli – szczególnie we wczesnych latach PRL - ogromny wkład w organizację i funkcjonowanie polskiej służby zdrowia.

Chodzi o felczerów, czyli osoby, które choć nie ukończyły studiów medycznych, mają uprawnienia do świadczenia pomocy medycznej.

Stefan Torczyński ma 83 lata. Od 1958 roku pracuje jako felczer Jarosław Bańkowski

Wszystko oprócz silnych leków o działaniu narkotycznym

Profesja ta była popularna zaraz po II wojnie światowej, kiedy - szczególnie na terenach wiejskich - brakowało lekarzy. Po ukończeniu trzyletniego liceum felczer mógł wykonywać większość obowiązków lekarskich, łącznie z przepisywaniem leków oraz wystawianiem L4.

- Nie możemy jedynie przepisywać silnych leków o działaniu narkotycznym – zaznacza pan Stefan.

Ostatni rocznik, który kształcił się w tym zawodzie

Ma obecnie 83 lata. W zawodzie jest od 1958 roku, kiedy to po dwóch latach liceum i zdaniu tzw. małej matury, skończył trzyletnią szkołę felczerską w Łodzi. Był to ostatni rok, w którym w Polsce można było kształcić się w tym kierunku. Od tamtej pory pozostają jedynie sześcioletnie studia medyczne.

- Z tym że ukończenie liceum felczerskiego oznaczało, że można było iść na studia medyczne bez egzaminów. Z takiej możliwości skorzystało zresztą wielu moich kolegów. Ja musiałem utrzymywać rodzinę, więc musiałem pójść do pracy – opowiada.

Miał pomysł, żeby zostać księdzem

Wspomina, że od zawsze chciał pomagać innym. Myślał nawet, żeby zostać księdzem, ale chciał założyć rodzinę, więc padło na zawód lekarza. Choć urodził się w jednej ze wsi w powiecie konińskim w obecnym województwie wielkopolskim, większość swojego życia związał z Podlasiem.

- Gdy byłem w liceum felczerskim, mówiło się, że właśnie w ówczesnym województwie białostockim, w szczególności na terenach wiejskich - najbardziej brakuje opieki medycznej. Pojechaliśmy więc jeszcze z dwoma kolegami właśnie na te tereny. Chcieliśmy wszyscy trzej pracować w jednym powiecie. Jeden z kolegów zaraz zrezygnował, bo miał trudności ze zrozumieniem gwary, którą powszechnie posługiwała się okoliczna ludność, a drugi po roku podjął studia medyczne – mówi nasz rozmówca.

Nie było prądu, nie mówiąc o telefonach

Wspomina, że w tamtych czasach lekarze przyjmowali jedynie w miastach - Brańsku oraz w Bielsku Podlaskim.

Mieszkańcy okolicznych wsi korzystali natomiast z opieki felczerów. Nie było dnia, a nawet nocy, żeby ktoś się do niego nie zgłaszał.

ZOBACZ TEŻ: Pani Marta miała raka trzonu macicy, teraz jest matką. "Warto wierzyć w potęgę medycyny"

- Gdy zaczynałem, w domach nie było jeszcze prądu, nie mówiąc o telefonach. Nie było też asfaltowych dróg ani autobusów. Ludzie przyjeżdżali do mnie wozami zaprzęgniętymi w konie, a zimy nie były tak łagodne jak obecnie – wspomina.

Dwie przychodnie i dom opieki

W 1958 roku zaczynał pracę we wsi Widźgowo w powiecie bielskim, by później przenieść się do leżących tuż obok Holonek, gdzie leczy do dzisiaj. Tamtejszy ośrodek zdrowia jest jego głównym miejscem pracy. Przyjmuje też w przychodni w Brańsku. Wygląda to tak, że od rana jest w Holonkach, a po południu jeździe do Brańska. Pracę kończy wieczorem. W międzyczasie leczy też pacjentów w, założonym przez siebie, domu opieki dla osób w podeszłym wieku w Łubinie Kościelnym.

- To jego prywatna inicjatywa. Spełnił tym samym jedno ze swoich marzeń. Odkąd pamiętam mówił, że chce, aby powstało takie miejsce. Udało mu się to w 2020 roku. Niedługo ma się zakończyć rozbudowa. Można więc będzie przyjąć jeszcze więcej osób – opowiada Jarosław Bańkowski, wnuk pana Stefana.

Wnuk: przyjeżdżali do niego pacjenci z Warszawy

Dodaje, że dziadek nigdy nie odmówił nikomu pomocy.

- Czy to w dzień powszedni czy w niedzielę. Pamiętam, że jak byłem dzieckiem, ludzie potrafili przyjechać czy zadzwonić nawet o drugiej w nocy. Nigdy nie powiedział, że nie może. Nieraz wspomina zresztą jak dojeżdżał do pacjentów saniami. To osoba, która - choć oficjalnie nie jest lekarzem - w pełni rozumie ten zawód. Jest lekarzem z powołania w pełnym znaczeniu tego określenia. Nikt zresztą nigdy nie nazwał go felczerem. Zawsze zwracano się do niego "panie doktorze" – mówi wnuk.

Zgadza się też z nami, że jego dziadek jest osobą bardzo skromną.

- W 2020 roku został uhonorowany tytułem Honorowego Obywatela Miasta Brańsk. Dostał też wiele innych wyróżnień. Zawsze jednak powtarza, że to wszystko nie jest potrzebne. Z całą pewnością nigdy nie robił niczego na pokaz. A jest znany nie tylko na terenie swojego powiatu czy Podlasia. Przyjeżdżali do niego pacjenci nawet i z Warszawy. Z kim się nie rozmawia, każdy ma jakąś opowieść związaną z dziadkiem. O tym, że komuś pomógł. Codziennie są do niego kolejki pacjentów. A robił przez te lata wszystko. Odbierał porody, wyrywał zęby, ściągał wodę z kolana – opowiada Bańkowski.

Odebrał poród własnego syna

Stefan Torczyński potwierdza, że faktycznie felczerzy – szczególnie na początku – pracowali praktycznie we wszystkich dziedzinach medycyny.

ZOBACZ TEŻ: "Bez retuszu" Ewy Ewart. Historia Magdy Atkins. "To film o miłości, o wsparciu, o nadziei"

- A jeśli chodzi o porody wiele razy je odbierałem. W tym mojego trzeciego dziecka. Była zima. Jechaliśmy po zawianych drogach na porodówkę gdy żona zaczęła rodzić. Na szczęście zauważyliśmy leśniczówkę. Tam właśnie przyszedł na świat mój syn. Żeby było ciekawiej ożenił się z dziewczyną, która również urodziła się w drodze na porodówkę. Tyle, że nie w leśniczówce, ale na saniach – uśmiecha się.

Były i humorystyczne sytuacje

Tego typu anegdotami sypie z rękawa.

- Przyszedł kiedyś pacjent, który powiedział, że boli mu oko. Zajrzałem, ale niczego nie znalazłem. Wysłałem go więc do okulisty. Ten również rozłożył ręce. Po czterech dniach pacjent znów do mnie przyszedł i proszę sobie wyobrazić, że znalazłem w jego oku trzycentymetrowy fragment słomy, który już wtedy stał się widoczny, bo był pokryty ropą. Do dziś zachodzę w głowę jak to się stało, że ani ja ani okulista nie zauważyliśmy cztery dni wcześniej tak dużego ciała obcego – mówi.

Przypomina historię pacjentki, która powiedziała, że dostała skierowanie do onkologa, bo ma guz na nodze.

- Dotknąłem tego "guza" i manipulowałem nim w taki sposób, że przebił skórę. Okazało się, że w nogę wbita była kilkucentymetrowa igła. Kobieta powiedziała, że gdyby na własne oczy tego nie widziała, nigdy by nie uwierzyła. Nie pamiętała, aby się wcześniej ukłuła – opowiada.

Woził z Łodzi po 20 litrów denaturatu. Był potrzebny do sterylizacji

Wielu pacjentów zna od czasu ich narodzin, a w niektórych przypadkach leczył nawet ich dziadków i pradziadków.

- Na początku z lekarstw miałem do dyspozycji tylko penicylinę. Po roku pracy weszła jeszcze streptomycyna – wspomina.

Mówi też o ogromnym problemie jaki miał ze sterylizacją chociażby strzykawek. Bo nie było jeszcze tych plastikowych, które tak jak obecnie, po jednokrotnym użyciu lądują w koszu. Wyglądało to w ten sposób, że pan Stefan wrzucał je do garna z gotującą się wodą podgrzewaną na palniku spirytusowym.

- Był u nas jednak problem z kupieniem denaturatu do tego palnika. Jeździłem więc do Bielska Podlaskiego po przydział od przewodniczącego powiatowej rady narodowej. Przydział był niewielki – jedynie dwa litry na miesiąc. Studiowałem jednak wtedy zaocznie fizykę w Łodzi i raz na trzy tygodnie byłem w tym mieście, a w tamtejszych sklepach był denaturat. Woziłem więc jednocześnie 10 a nawet 20 litrów. Ludzie w pociągu patrzyli na mnie dziwnie. Pewnie zastanawiali się, po co komu tyle denaturatu – uśmiecha się.

Około 900 zaszczepionych w ciągu jednego dnia

Strzykawki były potrzebne do szczepień. Torczyński wspomina, że na przykład przeciwko durowi brzusznemu szczepiło się nawet do 200 osób jednego dnia.

- Nigdy nie zapomnę moich pierwszych szczepień. Było to w pierwszym roku mojej pracy, w grudniu 1958 roku. Co prawda były to szczepienia na polio czyli szczepienia doustne, ale mieliśmy za zadanie zaszczepić tego dnia 920 osób. Udało się około 900. Do tych, którzy nie przyszli, jeździliśmy do domów – wspomina.

Gdy zaczynał nie miał jeszcze 18 lat. Potrzebna była interwencja ministra

Co ciekawe, pan Stefan gdy zaczynał był prawdopodobnie najmłodszym felczerem w Polsce, a obecnie jest prawdopodobnie jednym z najstarszych. Gdy zdał egzaminy w liceum felczerskim nie miał jeszcze 18 lat, a żeby wykonywać swój zawód musiał być pełnoletni.

ZOBACZ TEŻ: 15-latka z Angoli miała na żuchwie olbrzymiego guza. Przeszła w Polsce operację, wyszła ze szpitala

Dyrektorka szkoły poradziła mu, aby napisał do ministra prośbę o zgodę na wyjątek od tej zasady. Poskutkowało i w efekcie zaczął pracować już jako 17-latek. Obecnie jest natomiast prawdopodobnie jednym z ostatnich felczerów, którzy zostali wykształceni w Polsce i którzy nadal wykonują swój zawód.

Nowych felczerów już w Polsce nie będzie

- W Centralnym Rejestrze Felczerów figuruje obecnie 236 osób. Około 50 to względnie młodzi felczerzy zza wschodniej granicy – z Białorusi czy też z Ukrainy - których uprawnienia są w Polsce honorowane. Pozostali to osoby wykształcone w Polsce w szkołach, które ostatnie roczniki absolwentów wypuściły w 1958 roku. To osoby urodzone chociażby w 1937 czy 1939 roku. Trudno powiedzieć, czy nadal pracują w swoim zawodzie. Pewnie już nie. Jednak w rejestrze figurują – mówi mecenas Michał Kozik, który w Naczelnej Izbie Lekarskiej zajmuje się Centralnym Rejestrem Felczerów.

Jedno jest pewne. Nowych felczerów już w Polsce nie będzie. Nawet tych zza wschodniej granicy. W 2020 roku weszły w życie przepisy, które mówią o tym, że nie ma już w Polsce możliwości nadawania prawa wykonywania zawodu felczera nowym osobom.

Autorka/Autor:Tomasz Mikulicz

Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: Jarosław Bańkowski

Pozostałe wiadomości

Niedziela w wielu częściach kraju była burzowa. W okolicach miejscowości Grzędzice (województwo zachodniopomorskie) pojawiła się trąba powietrzna, na szczęście obyło się bez zniszczeń. Intensywne opady deszczu w Toruniu doprowadziły do podtopień.

Trąba powietrzna na Pomorzu Zachodnim

Trąba powietrzna na Pomorzu Zachodnim

Aktualizacja:
Źródło:
tvnmeteo.pl, PAP

Śmigłowiec prezydenta Iranu Ebrahima Raisiego rozbił się w północno-zachodniej części kraju. Państwowa telewizja przekazała, że do katastrofy doszło z powodu złych warunków pogodowych. Na pokładzie był też między innymi szef irańskiej dyplomacji. Dotarcie ekipom ratunkowym na miejsce utrudnia gęsta mgła.

Katastrofa śmigłowca, którym leciał prezydent Iranu. Sprzeczne informacje

Katastrofa śmigłowca, którym leciał prezydent Iranu. Sprzeczne informacje

Aktualizacja:
Źródło:
Reuters, PAP

W Madrycie w weekend odbyła się konwencja hiszpańskiej partii Vox, skrajnie nacjonalistycznej, głoszącej hasła antykobiece, homofobiczne i antyunijne. Wśród gości znaleźli się Marine Le Pen, premierka Włoch Giorgia Meloni i polityk uznawany za największego przyjaciela Władimira Putina w Europie - Viktor Orban. Pojawili się też posłowie Prawa i Sprawiedliwości, czym pochwalili się w internecie. Mateusza Morawieckiego nie było osobiście, ale nagrał dla uczestników swoje przesłanie. Jako jedyny mówił o kwestiach ważnych dla bezpieczeństwa Europy.

W Madrycie zebrała się skrajna prawica. Morawiecki nagrał dla nich przesłanie, ale był w nim osamotniony

W Madrycie zebrała się skrajna prawica. Morawiecki nagrał dla nich przesłanie, ale był w nim osamotniony

Źródło:
Fakty TVN

Słowackie służby rozważają wersję, w której podejrzany o zamach na premiera Roberta Fico nie był "samotnym wilkiem", jak wcześniej sądzono - powiedział na niedzielnej konferencji prasowej minister spraw wewnętrznych Matusz Szutaj Esztok. Przekazał, że wszystkie instytucje w kraju związane z bezpieczeństwem pracują na pełnych obrotach. Szef słowackiego wywiadu stwierdził w niedzielę, że nie można wykluczyć, iż Słowacja "stała się żyzną glebą dla działań zagranicznych służb".

Wcale nie był "samotnym wilkiem"? Śledczy badają nową wersję

Wcale nie był "samotnym wilkiem"? Śledczy badają nową wersję

Źródło:
PAP, Reuters

Jechali na spacer przez centrum Gdańska, zauważyli, że kierowca auta przed nimi "dziwnie się zachowuje". Gdy kierujący audi zaczął zahaczać o krawężniki, pan Szymon podjął szybką decyzję. Wyłączył silnik i szybko podbiegł do audi, aby zabrać kluczyki kierowcy. Miał przeczucie, 29-latek jest pijany.

Powiedział do żony "dzwoń na policję" i wyskoczył z auta, by zatrzymać pijanego kierowcę

Powiedział do żony "dzwoń na policję" i wyskoczył z auta, by zatrzymać pijanego kierowcę

Źródło:
TVN24

Jestem wstrząśnięty wystąpieniem Jarosława Kaczyńskiego - powiedział w niedzielę w "Faktach po Faktach" w TVN24 Bartosz Arłukowicz. - To jest już taki odlot i taki brak szacunku dla ludzi, że naprawdę mnie to dzisiaj poraziło - przyznał polityk Koalicji Obywatelskiej.

Arłukowicz: To jest odlot i brak szacunku dla ludzi

Arłukowicz: To jest odlot i brak szacunku dla ludzi

Źródło:
TVN24

Prezydent Iranu Ebrahim Raisi, którego śmigłowiec uległ w niedzielę wypadkowi, to twardogłowy islamski duchowny i urzędnik związany przez większość życia z irańskim wymiarem sprawiedliwości. Ma ultrakonserwatywne poglądy polityczne. Wielu Irańczyków i obrońców praw człowieka zarzuca mu udział w masowych egzekucjach więźniów politycznych w latach 80. Jest postrzegany jako potencjalny następca najwyższego przywódcy Iranu Alego Chameneiego.

Wypadek śmigłowca z prezydentem Iranu. Kim jest Ebrahim Raisi?

Wypadek śmigłowca z prezydentem Iranu. Kim jest Ebrahim Raisi?

Źródło:
tvn24.pl, BBC, Reuters

Rosjanie wciąż nie dotarli do "betonowej linii obrony" w obwodzie charkowskim - oznajmił prezydent Wołodymyr Zełenski. Ofensywa sił rosyjskich na tym odcinku trwa. Naczelny dowódca armii ukraińskiej Ołeksandr Syrski przekazał, że w przygranicznym regionie Rosjanie "rozszerzyli strefę aktywnych działań wojennych o prawie 70 kilometrów". Podsumowujemy miniony tydzień w Ukrainie.  

Przed Rosjanami "betonowa linia obrony". Trwa ewakuacja

Przed Rosjanami "betonowa linia obrony". Trwa ewakuacja

Źródło:
NV, Ukraińska Prawda, BBC, PAP, tvn24.pl

- U nas niestety kultury przestrzeni nie ma. W tym kraju myślimy, że nam jej nigdy nie zabraknie i zabudowujemy w tak właśnie zmyślny sposób, niszcząc przy okazji krajobraz wsi oraz dobre ziemie, które są w okolicy i mogłyby służyć rolnictwu. Bo to jest jak zagroda z wieloma kurnikami w środku – komentuje urbanista Paweł Mrożek, odnosząc się do inwestycji pod Ożarowem Mazowieckim, gdzie powstało osiedle z ponad setką identycznych domów. Dlaczego jego widok wciąż wywołuje tyle emocji?

Jak zagrody dla kur albo mrowisko. Dlaczego w Polsce buduje się takie osiedla?

Jak zagrody dla kur albo mrowisko. Dlaczego w Polsce buduje się takie osiedla?

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Siły zbrojne Demokratycznej Republiki Konga (DRK) udaremniły w niedzielę rano próbę zamachu stanu z udziałem kongijskich i zagranicznych bojowników - oświadczył w telewizyjnym przemówieniu rzecznik armii.

Armia informuje o udaremnieniu próby zamachu stanu

Armia informuje o udaremnieniu próby zamachu stanu

Źródło:
PAP

Pragnienie Senegalu do samostanowienia jest nie do pogodzenia z długoterminową obecnością zagranicznych baz wojskowych - oświadczył nowy premier tego zachodnioafrykańskiego kraju Ousmane Sonko. Prezydent Emmanuel Macron już pod koniec ubiegłego roku zapowiadał, że w ciągu najbliższych miesięcy Francja znacznie ograniczy swoją militarną obecność w Afryce.

Nie chcą u siebie francuskich wojsk. Premier: to nie do pogodzenia z naszym dążeniem do samostanowienia

Nie chcą u siebie francuskich wojsk. Premier: to nie do pogodzenia z naszym dążeniem do samostanowienia

Źródło:
PAP

Po weekendzie na termometrach zobaczymy prawie 30 stopni. Co jeszcze czeka nas w pogodzie? Sprawdź autorską długoterminową prognozę pogody na 16 dni, przygotowaną przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: gorący początek tygodnia. Co dalej?

Pogoda na 16 dni: gorący początek tygodnia. Co dalej?

Źródło:
tvnmeteo.pl

Do ostrego starcia między posłem PiS Przemysławem Czarnkiem a liderem Lewicy Robertem Biedroniem doszło w niedzielę w programie "Śniadanie Rymanowskiego". Były minister edukacji nazwał Biedronia "zdegenerowanym człowiekiem". W odpowiedzi poseł Lewicy zarzucił Czarnkowi, że stoi za nim "ideologia nienawiści". Wiceszef MON Paweł Zalewski z Trzeciej Drogi zażądał, by Czarnek przeprosił Biedronia, a następnie w proteście opuścił studio. Tę sytuację, a także inną - z czwartku - skomentował premier Donald Tusk. "To wojna cywilizacji" - napisał.

Awantura między Biedroniem i Czarnkiem. Wiceminister w proteście opuścił studio, Donald Tusk komentuje

Awantura między Biedroniem i Czarnkiem. Wiceminister w proteście opuścił studio, Donald Tusk komentuje

Źródło:
PAP, Polsat News, tvn24.pl

"Jestem przeciwko robalom" - oświadczyła podczas wywiadu w radiu Beata Kempa. I utrzymywała, że w europarlamencie głosowała przeciwko unijnej strategii białkowej, czyli przeciwko "dodawaniu robaków do produktów spożywczych". Sprawdziliśmy. To nieprawda.

Beata Kempa: nie głosowałam "za dodawaniem robaków do produktów". Głosowała

Beata Kempa: nie głosowałam "za dodawaniem robaków do produktów". Głosowała

Źródło:
Konkret24

Francuska policja usunęła dziesiątki barykad blokujących główną drogę łączącą lotnisko ze stolicą Nowej Kaledonii, Numeą - podała Agencja Reutera. Zamieszki w terytorium zamorskim Francji na Pacyfiku trwają. Numea "jest w stanie oblężenia" - oznajmiła burmistrzyni Sonia Lagarde.

Barykady wzdłuż drogi usunięte, ale główne miasto nadal "oblężone". Francja ma coraz większy problem na Pacyfiku

Barykady wzdłuż drogi usunięte, ale główne miasto nadal "oblężone". Francja ma coraz większy problem na Pacyfiku

Źródło:
Reuters, PAP, BBC

Chorwacja jest pierwszym krajem Unii Europejskiej, który zdecydował się na powołanie ministerstwa do spraw demografii. - To pokazuje jak pilny jest problem, z którym mierzy się Chorwacja, i który znacząco wpływa na gospodarkę kraju i całe społeczeństwo - mówi profesor Ivan Czipin z Uniwersytetu w Zagrzebiu.

W Chorwacji powstanie resort do walki z kryzysem demograficznym

W Chorwacji powstanie resort do walki z kryzysem demograficznym

Źródło:
PAP

Podczas prowadzonego przez wspólnotę mieszkaniową remontu kamienicy przy Kłopotowskiego 38 na warszawskiej Pradze Północ, w przejeździe bramnym zostały odkryte drzwi. - Niezwykłe znalezisko jest bardzo cenne - ocenia stołeczny konserwator zabytków.

Remontowali zabytkową kamienicę. Odkryli zamurowane drzwi

Remontowali zabytkową kamienicę. Odkryli zamurowane drzwi

Źródło:
tvnwarszawa.pl
"Zdziwiła mnie ostatnia wypowiedź Donalda Tuska. Rozbudził strach"

"Zdziwiła mnie ostatnia wypowiedź Donalda Tuska. Rozbudził strach"

Źródło:
tvn24.pl
Premium

W piątek przyznano nagrody imienia Janusza Korczaka 2024. Wśród laureatów znalazła się między innymi Justyna Suchecka z redakcji tvn24.pl. "Jestem bardzo dumna i wzruszona, że mogę się znaleźć w takiej drużynie" - napisała dziennikarka.

Przyznano Nagrody Korczaka 2024. Wśród laureatów dziennikarka tvn24.pl

Przyznano Nagrody Korczaka 2024. Wśród laureatów dziennikarka tvn24.pl

Źródło:
tvn24.pl, Głos Nauczycielski

Jest atrakcyjną dziewczyną o szerokich zainteresowaniach - śpiewa, tańczy i projektuje ubrania. Na Instagramie śledzi ją ponad 2,5 miliona osób. Nic dziwnego, że zainteresowali się nią reklamodawcy. Cenią ją za pracowitość, nigdy nie ma gorszego dnia, nie narzeka i nie domaga się podwyżki. To dlatego, że... nie istnieje. Influencerzy stworzeni przez AI? - Widzę potencjał takich rozwiązań w Polsce, ale branża nie wie, jak się za to zabrać - mówi ekspert. Choć zdarzają się wyjątki. 

Mogą sprzedać ci prawie wszystko, choć nie istnieją

Mogą sprzedać ci prawie wszystko, choć nie istnieją

Źródło:
tvn24.pl

Ruszyło głosowanie internautów na zwycięzcę Nagrody Internautów XX edycji Grand Press Photo. Wyboru można było dokonać spośród 233 zdjęć, 56 autorów. Na oddanie głosu jest tydzień, do 21 maja do godziny 23:59. Wszystkich laureatów XX Grand Press Photo 2024 poznamy podczas gali dzień później, czyli 22 maja.

XX edycja Grand Press Photo. Rusza głosowanie internautów

XX edycja Grand Press Photo. Rusza głosowanie internautów

Źródło:
tvn24.pl