Nawet przy przystankach autobusowych nie ma przejść dla pieszych i latarni. W pobliżu przybywa za to w ostatnich latach domów i siedzib firm. Odcinek trasy z Białegostoku do Bobrownik spędza sen z powiek okolicznym mieszkańcom. Twierdzą, że jest tam niebezpiecznie.
- Wciąż słyszy się o wypadkach, do których dochodzi na tej trasie. Na czele z najtragiczniejszym, z początku 2019 roku, kiedy to samochód potrącił dwóch mężczyzn. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi z obrażeniami trafił do szpitala, gdzie zmarł. Przechodzili wieczorem przez nieoświetloną drogę na wysokości końcowego przystanku linii numer jeden Białostockiej Komunikacji Miejskiej. Nie ma tam przejścia dla pieszych, podobnie jak przy dwóch pozostałych przystankach – mówi mieszkaniec Grabówki Piotr Todorczuk.
Odcinek ma ponad dwa kilometry
Chodzi o odcinek Szosy Baranowickiej (wchodzi w skład drogi krajowej nr 65, czyli trasy łączącej Białystok z polsko-białoruskim przejściem granicznym w Bobrownikach – przyp. red.), który przebiega przez wsie Sobolewo i Grabówka. Jadąc od strony Białegostoku, tę pierwszą miejscowość mamy po prawej stronie, tę drugą – po lewej.
Obie wsie leżą na terenie gminy Supraśl. Odcinek, o którym mowa, ciągnie się przez ponad dwa kilometry od ronda ks. W. Pełkowskiego w Grabówce i Sobolewie do wspomnianego ostatniego przystanku "jedynki" (zlokalizowany jest niedaleko Pomnika Ofiar Zbrodni Hitlerowskiej w Grabówce – przyp. red.).
Niebezpiecznie dla pieszych i kierowców
- Kto przechodzi tu wieczorem przez jezdnię, ten bardzo ryzykuje. Nawet w ciągu dnia jest niebezpiecznie. I to nie tylko jeśli chodzi o pieszych, którzy muszą jakoś przemieścić się z jednej strony jezdni na drugą, ale i kierowców. Nie ma tu lewoskrętów, więc przy gorszej widoczności można wjechać w tył auta, które stoi na środku drogi i próbuje skręcić w lewo. Ta trasa wygląda tak, jakby ktoś nie zauważył, że po obu stronach jezdni istnieje zabudowa i stoją przystanki autobusowe – podkreśla Piotr Todorczuk.
Policja: tylko jeden wypadek śmiertelny z udziałem pieszych
Jak jednak informuje aspirant Katarzyna Zarzecka z Komendy Miejskiej Policji w Białystoku, na odcinku drogi, o którym mowa, doszło w ciągu ostatnich trzech lat tylko do jednego wypadku śmiertelnego z udziałem pieszych.
- Należy zaznaczyć, że w związku z tym zdarzeniem, w celu zwiększenia bezpieczeństwa, komenda zwróciła się do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o zmniejszenie dopuszczalnej prędkości na tym odcinku do 70 km/h – mówi.
Podkreśla, że w zeszłym roku mieszkańcy korzystający z Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa nie zgłosili w tym rejonie żadnego zagrożenia. - Mając na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo pieszych, przypominamy o obowiązku noszenia elementów odblaskowych poza obszarem zabudowanym po zmroku. Korzystanie z odblasków, to gwarancja bycia widocznym i bezpiecznym na drodze - zaznacza asp. Zarzecka.
Gdy pytamy, czy mimo wszystko nie byłoby na tym obszarze wskazane ustawienie latarni i stworzenie przejść dla pieszych, mówi, że poza obszarem zabudowanym nie ma takiego obowiązku.
- Niemniej jednak zarówno przejścia dla pieszych, jak i oświetlenie wpływają na zwiększenie poczucia bezpieczeństwa – dodaje.
"Nie ma co liczyć wyłącznie na czynnik ludzki"
Cytowany na wstępie Piotr Todorczuk komentuje, że po wypadku sprzed dwóch lat piesi być może bardziej uważają, stąd też na szczęście nikt od tego czasu nie zginął, ale poprawa bezpieczeństwa zawsze ma sens.
- Nie ma co liczyć wyłącznie na czynnik ludzki, że akurat przechodzący przez jezdnię w nieoznakowanym miejscu zauważy wieczorem pędzące auto. Nie chodzi zresztą tylko o pieszych. Słyszy się nieraz o stłuczkach, które nie są nawet zgłaszane policji – mówi.
Sołtys: potrzebne latarnie, chodniki, lewoskręty
Wtóruje mu sołtys Sobolewa. Ludmiła Sawicka mówi, że chociaż ta część Grabówki i Sobolewa znajduje się poza terenem zabudowanym, to wsie w ostatnich latach bardzo szybko się rozwijają. I żeby poprawić bezpieczeństwo, należałoby zbudować przejścia dla pieszych i chodniki oraz postawić latarnie i stworzyć lewoskręty.
- Po obu stronach drogi stoi sporo domów oraz siedzib firm. Dla tych ostatnich przydałyby się też dublery, bo ciężarówki, które tam zajeżdżają i stamtąd wyjeżdżają, muszą korzystać ze zjazdów zaprojektowanych w tych czasach, gdy były tu jednie pola i łąki. Ciężarówka nie tylko niszczy taki zjazd, ale też stwarza zagrożenie – podkreśla.
Był realizowany projekt z budżetu obywatelskiego
Wspomina, że w 2016 roku mieszkańcy zgłosili do budżetu obywatelskiego na 2017 rok dwa projekty dotyczące Szosy Baranowickiej. Chodziło o postawienie przynajmniej latarni.
– Pierwszy projekt zakładał budowę oświetlenia na całej długości trasy. Czyli od ronda w Zaściankach (mieści się tuż za rogatkami Białegostoku – przyp. red.) do pomnika ofiar ludobójstwa w Grabówce. Drugi natomiast ograniczał się do postawienia latarni na krótszym odcinku. Oświetlenie miało być "dociągnięte" do wspomnianego pomnika wyłącznie od ronda księdza Pełkowskiego – mówi Ludmiła Sawicka.
Postawiono latarnie tylko na części trasy
Według niej komisja weryfikująca wnioski powinna poddać pod głosowanie wyłącznie wniosek dalej idący. A drugi odrzucić. - Tak się jednak nie stało, więc głosy się rozłożyły i choć sumarycznie projekty cieszyły się największym poparciem wśród wszystkich zgłoszonych w tamtej edycji budżetu obywatelskiego, to osobno przegrały. Mimo wszystko burmistrz - po naciskach ze strony mieszkańców - zdecydował jednak, że wykona ten najdalej idący projekt w ramach budżetu ogólnogminnego. Powstała dokumentacja projektowa, jednak latarnie dociągnięto wyłącznie od ronda w Zaściankach do ronda księdza Pełkowskiego, czyli na odcinku, gdzie jest bardziej zwarta zabudowa. I na którym kilkanaście lat wcześniej GDDKiA stworzyła lewoskręty, zbudowała przejścia dla pieszych i chodniki – wyjaśnia sołtys.
Latarnie na wspomnianym fragmencie ustawiono w 2018 roku. - Od tego czasu walczymy o to, żeby oświetlić również pozostałą cześć trasy. Za chwilę okaże się pewnie, że dokumentacja projektowa wykonana trzy lata temu straci ważność i inwestycja nie zostanie nigdy zrealizowana – podkreśla Ludmiła Sawicka.
Opozycyjny radny: na sprawę rzutuje konflikt o podział gminy
Przewodniczący klubu radnych "Gmina Grabówka" Radosław Sakowicz komentuje, że jego klub wciąż zgłasza ten projekt do budżetu gminy (ostatnio w grudniu zeszłego roku – przyp. red.). - Nie mamy jednak w radzie gminy większości, więc nasz wniosek zawsze przepada. Burmistrz wciąż powtarza, że nie ma na to pieniędzy – podkreśla.
Według niego, na sprawę rzutuje też konflikt o oderwanie Grabówki i okolic od gminy Supraśl i utworzenie nowej gminy z siedzibą w pobliskim Sobolewie.
- Gmina Grabówka została powołana rozporządzeniem Rady Ministrów z dnia 28 lipca 2015 roku, czyli za czasów rządów premier Ewy Kopacz. Następny rząd, pod przewodnictwem Beaty Szydło, 28 grudnia 2015 roku uchylił jednak lipcowe rozporządzenie i 31 grudnia nie weszło ono w życie. Trybunał Konstytucyjny wyrokiem z 1 czerwca 2017 roku stwierdził jednak, że grudniowe rozporządzenie rządu Beaty Szydło jest niezgodne z Konstytucją i ustawą o samorządzie gminnym. Mimo takiego rozstrzygnięcia Grabówka i okolice nadal są częścią gminy Supraśl. Przypomina to słynną scenę z "Misia", gdzie pada stwierdzenie: "Nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?" – opisuje radny.
"Najwięcej inwestycji jest w Supraślu"
Dodaje, że same tylko wpływy z podatków PIT generowane przez mieszkańców Zaścianek (to jedna z wsi, które miały wejść w skład gm. Grabówka – przyp.) są wyższe niż wpływy od mieszkańców stolicy gminy – czyli miasta Supraśl. - A w przyszłym roku w Zaściankach ma być wykonana wyłącznie kanalizacja deszczowa ul. Rejtana. W Supraślu powstanie za to ścieżka bioróżnorodności za około cztery miliony złotych. Za taką samą kwotę na być zrewitalizowany park miejski. Natomiast planowany remont tamtejszego stadionu pochłonie około 1,5 miliona złotych. Gmina ma pieniądze, ale nie są one moim zdaniem wydatkowane tak jak być powinny. Rozumiem, że chodzi o projekty współfinasowane z funduszy unijnych. Nawet na poziomie 95 procent. Jednak takich projektów realizowanych na terenie miasta Supraśl jest zdecydowanie więcej niż we wsiach, które miały wejść w skład nowej gminy – mówi.
Burmistrz: inwestujemy w miejscowości, które chciały się odłączyć
Burmistrz Supraśla Radosław Dobrowolski twierdzi, że konflikt o utworzenie gminy Grabówka nie ma tu nic do rzeczy. - Przypominam też, że mieszkańcy całej naszej gminy wypowiedzieli się w referendum przeciw podziałowi. Nie jest też prawdą, że nie inwestujemy w miejscowości, które miałyby wejść w skład gminy Grabówka. Niedawno zakończyliśmy budowę ul. Tygrysiej w Sobolewie, Granicznej w Zaściankach i Dolnej w Grabówce. Gmina zapłaciła za to około 10 milionów złotych – tłumaczy burmistrz.
Dodaje, że najbliższym czasie chce też zbudować drogę Grabówka – Ciasne.
- Inwestycja pochłonie ponad 10 milionów. Gmina pokrywa 25 procent tej kwoty. Tyle samo dokłada starostwo, a Skarb Państwa – 50 procent. W ramach inwestycji zlikwidowany będzie ostry zakręt przy kościele w Grabówce, gdzie też jest niebezpiecznie i dochodzi do wypadków – podkreśla Radosław Dobrowolski.
Kolejne inwestycje to budowa żłobka w Grabówce za trzy miliony oraz rozbudowa obecnego przedszkola i szkoły w Sobolewie.
- Ta pierwsza inwestycja (placówka znajduje się tuż przy granicy z Grabówką – przyp. red.) pochłonie 3,5 miliona, a druga – 5,5 miliona. Nie mamy na to żadnego dofinansowania. Musimy jako samorząd podejmować decyzje, co jest bardziej, a co mniej pilne. Czy mamy zająć się poprawą bezpieczeństwa na drodze do Bobrownik kosztem wspomnianych inwestycji edukacyjnych? Proszę bardzo, ale co wtedy zrobią rodzice z pobliskich miejscowości? Będą wozić swoje dzieci do oddalonych o ponad 20 kilometrów Michałowa czy Gródka? – denerwuje się burmistrz.
Władze gminy liczą na wsparcie GDDKiA
Niemniej deklaruje, że chce, aby trasa do Bobrownik była bezpieczna. - Najlepiej byłoby podejść do sprawy całościowo i zbudować dublery, lewoskręty, chodniki, przejścia dla pieszych, latarnie. Łącznie kosztowałoby to 10-15 milionów złotych. Drugi sposób to budowa wyłącznie oświetlenia, co pochłonęłoby dwa miliony. Większa inwestycja jest na tyle kosztowna, że moglibyśmy ją przeprowadzić wyłącznie z dofinansowaniem GDDKiA, czyli właściciela drogi. Mniejszą moglibyśmy zrealizować sami, ale na pewno nie w najbliższym czasie, bo jak wspomniałem, mamy obecnie ważniejsze cele – mówi burmistrz.
Zaznacza, że wystąpił do GDDKiA o współfinansowanie. - Jeśli drogowcy nie zgodzą się wyłożyć pieniędzy na rozwiązanie problemu w sposób całościowy, to może chociaż wspomogą finansowo postawienie latarni i stworzenie przejść dla pieszych – podkreśla Radosław Dobrowolski.
GDDKiA pieniędzy nie wyłoży
Rafał Malinowski z białostockiego oddziału GDDKiA nie pozostawia jednak złudzeń. - 9 grudnia ubiegłego roku podpisaliśmy umowę na projekt i budowę odcinka drogi ekspresowej S19 Księżyno – Białystok Południe wraz z budową nowego odcinka drogi krajowej nr 65 do Grabówki. Droga, która powstanie, zastąpi istniejący dziś fragment DK65 Grabówka – Sobolewo, który stanie się tzw. starodrożem i zmieni kategorię na drogę wojewódzką, a więc niezarządzaną przez GDDKiA. Z tego też powodu trudno od GDDKiA oczekiwać podwójnego inwestowania - setek milionów złotych w nową drogę, i jeszcze paru milionów w modernizację starej – mówi.
Podkreśla jednak, że GDDKiA jest otwarta na współpracę. - Najlepszym dowodem jest uzgodnienie dokumentacji na linię energetyczną wraz ze słupami oświetleniowymi przedstawioną przez gminę Supraśl w 2017 roku, na którą to inwestycję burmistrz Supraśla ma już nawet zezwolenie wojewody podlaskiego – zaznacza Rafał Malinowski.
Jest tańsze rozwiązanie: latarnie tylko przy przejściach
Burmistrz Supraśla komentuje, że skoro GDDKiA nie dołoży pieniędzy nawet do budowy oświetlenia, to trzeba - przynajmniej na razie - zrezygnować z ustawiania latarni na całej trasie.
- Mogłyby stanąć tylko przy przejściach dla pieszych, które należałoby zbudować w okolicach trzech przystanków autobusowych. Jestem w kontakcie z firmą, która zrobiłaby to w tak innowacyjny sposób, że podczas wjeżdżania na takie przejście kierowcy nie byliby oślepiani przez światło z latarni – podkreśla.
Obiecuje, że jeśli po przetargach na wspomniane trzy inwestycje edukacyjne w Grabówce i Sobolewie w budżecie zostaną oszczędności, to wystąpi do rady gminy z wnioskiem o przeznaczenie pieniędzy na zaprojektowanie i zbudowanie trzech przejść dla pieszych i postawienie przy nich latarni. – Myślę, że taka inwestycja nie pochłonęłaby więcej niż 400 tysięcy – mówi.
Radny nie wierzy, że się uda
Radny Radosław Sakowski komentuje, że w ramach inwestycji edukacyjnych trudno liczyć na oszczędności.
- Nie chcę być złym prorokiem, ale obawiam się, że sprawa nadal będzie odwlekana – podkreśla.
Źródło: TVN24 Białystok
Źródło zdjęcia głównego: TVN24