Strażnicy miejscy razem z okolicznymi mieszkańcami złapali bobra, który wszedł na teren jednej z posesji we wsi Drahle (Podlaskie), a gdy został stamtąd wypchnięty, wszedł na jezdnię i nie chciał się ruszyć. Na początku zwierzę próbowano pochwycić w siatkę. Nic to nie dało. Trzeba było użyć klatki.
W pierwszym momencie, gdy pan Antoni z miejscowości Drahle w powiecie sokólskim przyjechał rowerem na swoją posesję i zobaczył na niej jakieś obce zwierzę, sądził, że wdarł się tam czyjś pies.
Gdy jednak podszedł bliżej, okazało się że to bóbr.
Wypchnął go przednim kołem roweru
- Zaraz przybiegł mój pies. Zwierzęta zaczęły się ze sobą kotłować. Zamknąłem psa do kojca, wziąłem rower i próbowałem przednim kołem wypchnąć bobra przez bramkę na chodnik. Łapał za koło i za szprychy, ale się udało – opowiadał naszej reporterce Wioletcie Żołądkowskiej.
Do odłowienia zwierzęcia wezwana została straż miejska.
Mieszkańcy pożyczyli klatkę
- Dostaliśmy zgłoszenie od powiatowego lekarza weterynarii. Ustaliliśmy, że bóbr znajduje się w obrębie pasa drogowego dosyć ruchliwej drogi, bo prowadzącej do żwirowni – mówił przed kamerą TVN24 Ryszard Kozioł ze Straży Miejskiej w Sokółce.
Zwierzę w pewnym momencie weszło na jezdnię i nie chciało się stamtąd ruszyć. Jako że strażnicy nie mieli odpowiedniego sprzętu, pożyczyli siatkę od wolontariuszy ze schroniska dla zwierząt. Gdy nic to jednak nie dało, z pomocą przyszli okoliczni mieszkańcy.
Wrócił na rozlewisko
- Bobra udało się odłowić przy użyciu klatki do przewożenia drobiu – zaznaczył strażnik.
Zwierzę zostało przetransportowane na okoliczne rozlewiska.
– Myślę, że jest szczęśliwsze niż na asfalcie – stwierdził Ryszard Kozioł.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24