Do Sądu Okręgowego w Białymstoku trafiły apelacje od wyroku w sprawie 30-letniego policjanta, który ponad dwa lata temu postrzelił w pośladek 39-latka uciekającego przed zatrzymaniem. Sąd pierwszej instancji - choć uznał, że funkcjonariusz przekroczył uprawnienia - warunkowo umorzył postępowanie. Nieprawomocny wyrok zaskarżył obrońca i sam poszkodowany.
Sprawa dotyczy wydarzeń z 11 listopada 2019 roku, kiedy na jednym z białostockich osiedli patrol drogówki zatrzymał do kontroli kierowcę, który przekroczył prędkość. W czasie sprawdzania personaliów 39-latka okazało się, że jest on poszukiwany, bo w wyznaczonym terminie nie stawił się do odbycia kary. Chodziło o pół roku więzienia za przestępstwa narkotykowe.
Uciekał przed policją, padły strzały
Gdy policjanci chcieli go zatrzymać, mężczyzna - jak wynika z aktu oskarżenia - zaczął uciekać. Wtedy jeden z funkcjonariuszy wyciągnął broń służbową i oddał trzy strzały. Pierwszy był ostrzegawczy. Jedna z dwóch kolejnych kul trafiła uciekającego w prawy pośladek. Ranny trafił do szpitala, a potem na krótko do więzienia. Zaległą karę odbywał następnie w formie dozoru elektronicznego.
Sąd pierwszej instancji: policjant nie miał podstawy prawnej do użycia broni
Prokuratura Rejonowa Białystok-Północ oskarżyła interweniującego 30-letniego policjanta, sierżanta w pionie ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. Zarzuciła mu, że w związku z pełnioną funkcją publiczną przekroczył swoje uprawnienia, bo użył broni służbowej, "nie mając podstawy prawnej, a tym samym faktycznej", raniąc uciekającego w pośladek, przez co działał "na szkodę interesu prywatnego" pokrzywdzonego.
Czytaj też: Anna zaginęła, ciała nigdy nie znaleziono, ale jej mąż, były policjant został skazany za zabójstwo
Według śledczych kluczowe dla sprawy było to, że policjanci nie dokonali formalnie zatrzymania, gdy dowiedzieli się z bazy danych, iż kierowca jest poszukiwany. Prokuratura zwraca uwagę, że przepis dotyczący zasad użycia broni przez funkcjonariuszy jest tak skonstruowany, że w tej sytuacji funkcjonariusze nie mieli prawa broni użyć.
Poszkodowany domagał się ponad 65 tysięcy złotych
Prokuratura chciała warunkowego umorzenia postępowania, świadczenia pieniężnego na cel społeczny i 10 tys. zł zadośćuczynienia. Poszkodowany domagał się natomiast ponad 65 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia. Chodziło m.in. o utracone zarobki w ciągu pięciu miesięcy od zdarzenia, gdy leczył się i rehabilitował. Obrona i sam oskarżony wnioskowali o uniewinnienie.
W październiku ubiegłego roku białostocki sąd rejonowy warunkowo umorzył postępowanie karne. Zasądził też trzy tysiące złotych nawiązki na rzecz poszkodowanego oraz pięć tysięcy świadczenia pieniężnego na cel społeczny. Sąd ocenił, że przekroczenie uprawnień przez policjanta było bezsporne, choć cel działania (chęć zatrzymania osoby poszukiwanej) był słuszny i godny aprobaty. Sąd wziął pod uwagę, że wyrok skazujący oznaczałby dla funkcjonariusza zwolnienie ze służby.
Orzeczenie zaskarżył obrońca i pełnomocnik oskarżyciela posiłkowego, czyli poszkodowanego mężczyzny. Apelacje trafiły już do Sądu Okręgowego w Białymstoku. Termin ich rozpoznania nie został jeszcze wyznaczony.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24