Było ich trzech, w dniu zbrodni byli w drugiej klasie liceum, mieli po 17 i 18 lat. Na wagarach mieli odwiedzić znajomą jednego z nich, 27-letnią Agnieszkę. Dziewczyna została brutalnie zgwałcona i zabita. Na jej ciele, głównie klatce piersiowej i szyi, było 25 ran po ciosach nożem. Po jedenastu latach od koszmaru, do którego doszło w Sokółce na Podlasiu, proces dwóch oskarżonych ruszył od nowa.
Agnieszka zginęła 21 stycznia 2009 roku. Ciało kobiety znalazła jej babcia.
Dopiero po kilku latach od brutalnej zbrodni policjanci z "Archiwum X” namierzyli mężczyznę, który krytycznego dnia byt widziany na klatce schodowej bloku w centrum Sokółki. Okazało się, że wytypowany odsiaduje wyrok za inne przestępstwa. Kiedy funkcjonariusze odwiedzili go z wariografem, opowiedział o ostatnich chwilach 27-latki.
Mężczyzna mówił, że Agnieszka wpuściła wagarowiczów do siebie, bo znała jednego z licealistów. Dziewczyna zrobiła im kawę. Twierdził jednak, że opuścił mieszkanie, zanim doszło do zbrodni.
Agnieszka na pewno się broniła, oprawcy ranili ją najpierw w twarz widelcem, a potem padły ciosy nożem. Została brutalnie zgwałcona i zamordowana.
Pięć lat po zbrodni, w 2014 roku, w rękach policji było już, poza Mariuszem P., dwóch mężczyzn. Obaj przebywali w Wielkiej Brytanii. Wszyscy trzej przed laty chodzili do tego samego liceum. W śledztwie cała trójka nie przyznała się do winy. Pierwszy z zatrzymanych opisywał częściowo przebieg wydarzeń, ale twierdził, że wyszedł z mieszkania, zanim doszło do zbrodni. Dwaj pozostali zapewniali, że w ogóle ich tam nie było. Na podstawie zebranych dowodów zostali jednak oskarżeni o gwałt i zabójstwo.
Sprawa do teraz nie została zamknięta. Dzisiaj w białostockim sądzie apelacyjnym ruszyła od nowa rozprawa apelacyjna dwóch oskarżonych w sprawie koszmaru sprzed 11 lat. Jak to się stało?
Druga dekada
W styczniu 2016 roku białostocki sąd okręgowy, po przeprowadzeniu postępowania dowodowego (jednym z ostatnich dowodów było badanie tzw. wykrywaczem kłamstw), uznał, że winni gwałtu i zabójstwa są wszyscy trzej oskarżeni. Najwyższy wyrok - 25 lat pozbawienia wolności - usłyszał Piotr N., który tragicznego dnia miał zadawać ciosy nożem. Na 15 lat w więzieniu został skazany Artur K. Trzeci ze skazanych to Mariusz P., który jako pierwszy został namierzony przez organy ścigania i współpracował ze śledczymi, usłyszał wyrok 12 lat pozbawienia wolności.
Wyrok w mocy dwukrotnie podtrzymywał sąd apelacyjny. Obrońcy złożyli jednak kasacje, zwracając uwagę m.in. na to, że formalnie nikt z bliskich zmarłej nie złożył wniosku o ściganie za gwałt (wówczas taki wniosek był jeszcze potrzebny). Sąd Najwyższy uznał, że faktycznie doszło do takiego uchybienia, stanowiącego tzw. bezwzględną przyczynę odwoławczą. Uchylił wyrok i sprawę przekazał sądowi apelacyjnemu.
Ten, po uzupełnieniu akt sprawy o formalne wnioski dotyczące ścigania za gwałt, przeprowadził postępowanie odwoławcze. W lutym 2018 roku nieco zmodyfikował zarzuty wobec jednego z oskarżonych (chodziło o uniewinnienie od zarzutu kradzieży), ale kary 25, 15 i 12 lat więzienia utrzymał w mocy. Uznał je za "odpowiednie i adekwatne do stopnia zawinienia, a także roli poszczególnych oskarżonych w dokonaniu tego przestępstwa".
Kasacje ponownie złożyli obrońcy dwóch skazanych - tych, wobec których zapadły wyroki najsurowsze, czyli 25 i 15 lat więzienia.
Rok temu Sąd Najwyższy oba te wyroki uchylił. Ocenił, że sąd odwoławczy (apelacyjny) kontrolę instancyjną przeprowadził ogólnikowo i schematycznie; podnosił, że potrzebna była bardzo szczegółowa ocena dowodów, zwłaszcza wyjaśnień trzeciego ze skazanych.
Od nowa
Sąd Najwyższy stwierdził, że sprawa musi wrócić do ponownego rozpatrzenia. Zaznaczył, że Piotra N. i Artura K. skazano przede wszystkim na podstawie wersji przedstawionej przez trzeciego ze skazanych (jego wyrok jest już prawomocny - red.); a jego zeznania - w ocenie SN - nie były wystarczająco klarowne i konsekwentne.
We wtorek oskarżeni ponownie pojawili się w sądzie. Sąd przypomniał dotychczasowe ustalenia i dopuścił do przesłuchania - tym razem w charakterze świadka - Mariusza P. Jego wersja po raz kolejny na sali rozpraw ma wybrzmieć 9 września - podczas kolejnej rozprawy.
W związku z uchyleniem poprzedniego wyroku Piotr N. i Artur K. czekają na wyrok w areszcie.
Źródło: TVN24 Łódź/PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Łódź