Zdjęcie ofiary ZOMO w reklamie wódki. Prokuratura wszczyna postępowanie

Tak wyglądał wpis zamieszczony na profilu wódki
Tak wyglądał wpis zamieszczony na profilu wódki
Źródło: facebook

Prokuratorzy sprawdzają, czy użycie zdjęcia Krzysztofa Raczkowiaka do reklamowania wódki producenta Polmos Bielsko-Biała nie było złamaniem praw autorskich. Fotografia przedstawiającą śmiertelnie postrzelonego Michała Adamowicza niesionego przez grupę mężczyzn miała dopisek "gdy wieczór kawalerski wymknie się spod kontroli. Wina Żytniej?".

Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa do prokuratury trafiło w środę. Złożyła je "Solidarność" po tym jak w sieci do reklamy produktu Polmos Bielsko-Biała wykorzystano zdjęcie śmiertelnie postrzelonego mężczyzny. - W czwartek skontaktowaliśmy się z autorem fotografii, która została użyta w reklamie. Stwierdziliśmy, że mogło dojść do złamania prawa autorskiego - informuje Liliana Łukasiewicz z prokuratury okręgowej w Legnicy.

"Doszło do kradzieży zdjęcia"

Jak wyjaśnia prokurator zgodnie z przepisami w przypadku naruszenia praw autorskich do ścigania konieczny jest wniosek od "osoby uprawnionej", czyli w tym przypadku Krzysztofa Raczkowiaka, autora lubińskiego zdjęcia z 1982 roku.

- Złożyłem zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. Moim zdaniem doszło do kradzieży zdjęcia - mówi nam Raczkowiak. To umożliwiło śledczym wszczęcie postępowania. Za rozpowszechnianie utworu bez zgody jego autora grozi grzywna, kara ograniczenia wolności lub nawet do 2 lat więzienia.

Autor fotografii jest oburzony jej wykorzystaniem w reklamie wódki

Autor fotografii jest oburzony jej wykorzystaniem w reklamie wódki

Zastanowią się, czy znieważyli

Teraz śledczy rozstrzygną, czy istnieją podstawy do wszczęcia kolejnego śledztwa. Chodzi o znieważenie. - W najbliższym czasie prokurator rozważy, czy takie postępowanie będzie rozpoczęte. Jeśli chodzi o znieważenie to może być popełnione ono tylko umyślnie - tłumaczy Łukasiewicz.

O tym, że doszło do znieważenia przekonana jest "Solidarność" i prezydent Lubina. Zdaniem przedstawiciela "S" z Lubina Bogdana Orłowskiego to co zrobił producent wódki Extra Żytnia to "chamstwo, czarny PR i manifest reklamowy robiony na ludzkiej śmierci". - Zabawili się naszą rzeczywistością i bólem - denerwował się Orłowski. - Tylko wypalony Żytnią wódą mózg mógł coś tak chorego wymyślić - zawyrokował Marek Lewandowski, rzecznik prasowy związku.

Z kolei zdaniem prezydenta Lubina przeprosiny zamieszczone przez firmę na portalu społecznościowym są niewystarczające. - To obraża nas podwójnie - twierdzi Robert Raczyński, prezydent Lubina. Władze miasta zapowiedziały, że wystąpią do producenta wódki, by ten sfinansował ogólnopolską kampanię informacyjną o tym co się wydarzyło ponad trzy dekady temu w Lubinie.

Oburzony wykorzystaniem zdjęcia w przedstawionym kontekście jest jego autor. - Myślę, że to zwykła głupota. Ktoś posłużył się googlem, by znaleźć zdjęcie, ale nie by znaleźć jakikolwiek opis - denerwował się Raczkowiak.

Pytany o komentarz w sprawie reklamy były prezydent Lech Wałęsa powiedział: to szczyt bezczelności.

IPN postanowił doedukować

Instytut Pamięci Narodowej przesłał producentowi wódki materiały edukacyjne, by ten się douczył. "Nie wiem, co powodowało autorami tego "żartu", ale o ile nie była to zła wola, jest to dowód na ich głęboką ignorancję historyczną, brak profesjonalizmu oraz brak wrażliwości wobec ludzkiego dramatu" - napisano w oświadczeniu przesłanym przez IPN do prezesa zarządu Polmos Bielsko-Biała S.A.

Przeprosiny producenta

Co na to Polmos? Producent przeprosił za publikację i rozwiązał umowę z agencją reklamową, która prowadziła profil na popularnym portalu społecznościowym, na którym pojawiło się zdjęcie. "Nigdy nie podejrzewaliśmy, że renomowany, profesjonalny podmiot, któremu powierzyliśmy dbałość o nasze dobra materialne, podejmie działanie sprzeczne z tymi elementarnymi założeniami" - oświadczył dyrektor zarządzający Polmosu Mirosław Mazurowski.

Agencja reklamowa Project całą odpowiedzialność wzięła na siebie i zapewniła, że publikacja nie była przejawem braku szacunku dla ofiar zbrodni, ale wynikała z "zaniedbań w aspekcie kontroli i weryfikacji publikowanych treści".

Sierpniowe manifestacje

Tragiczne wydarzenia, które widać na fotografiach Raczkowiaka, rozegrały się 31 sierpnia 1982 r. w Lubinie podczas brutalnie tłumionej przez milicję demonstracji "Solidarności". Od kul ZOMO zginęły wówczas trzy osoby: 28-letni elektryk z Zakładów Górniczych Michał Adamowicz, a także 26-letni Mieczysław Poźniak i 32-letni Andrzej Trajkowski.Fotografia Raczkowiaka przedstawiająca grupę mężczyzn niosących ciężko rannego Adamowicza została wykorzystana na facebookowym profilu wódki Żytnia Extra. Zdjęcie podpisano: "Gdy wieczór kawalerski wymknie się spod kontroli. Wina Żytniej?". Całość miała sugerować, że niesiony mężczyzna jest pijany.Adamowicz zmarł kilka dni później w wyniku ran postrzałowych głowy.

Materiał Faktów TVN o skandalicznej reklamie wódki:

Autor: tam/i / Źródło: TVN24 Wrocław

Czytaj także: