Poseł Michał Dworczyk zdobył najwięcej głosów na swojej liście PiS i był drugi w okręgu zaraz za Bogdanem Zdrojewskim z KO. Sondaże nie dawały mu większych szans, a prokurator generalny chce mu odebrać immunitet poselski za czyszczenie skrzynki mailowej, która była dowodem w śledztwie dotyczącym ataku hakerskiego.
123 908 - tyle głosów dostał Michał Dworczyk, startując z trzeciego miejsca w okręgu 12, obejmującym Dolny Śląsk i Opolszczyznę.
W sondażach nie dawano mu większych szans. Tymczasem na liście Prawa i Sprawiedliwości, z której startował, przeskoczył dwie europarlamentarzystki, Annę Zalewską i Beatę Kempę.
W okręgu miał drugi wynik, za Bogdanem Zdrojewskim z Koalicji Obywatelskiej, który jest w trójce rekordzistów tegorocznych wyborów europarlamentarnych w Polsce (obok Borysa Budki i Beaty Szydło).
We Wrocławiu Dworczyk dostał tylko osiem procent głosów, a jeszcze mniej w Opolu - niespełna sześć. Za to w powiecie ząbkowickim aż 23 procent.
To także zwycięstwo Mateusza Morawieckiego, który popierał Dworczyka w wyborach do PE. Za Zalewską stali: Beata Szydło, Mariusz Błaszczak, Antoni Macierewicz, Przemysław Czarnek, Jarosław Kaczyński.
Dworczyk - szczepienia i afera mailowa
Dworczyk jest w Sejmie od 2015. W 2017 był sekretarzem stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, w latach 2017–2022 - szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Odpowiadał za program szczepień podczas pandemii Covid-19. Zasłynął z afery mailowej. Do korespondencji służbowej używał prywatnej skrzynki mailowej, która została zhakowana. Według prokuratury, doszło do ujawnienia tajemnic państwowych, w tym chronionych najwyższą klauzulą "ściśle tajne".
Śledczy zwrócili się do Dworczyka o wydanie kopii zapasowej prywatnej skrzynki mailowej. Wtedy stwierdzili, że zawartość skrzynki została częściowo usunięta. "Skutkiem takiego działania było zniszczenie danych stanowiących istotny dowód dla ustalenia okoliczności ataku hakerskiego, co jest przedmiotem postępowania" - poinformowała 7 czerwca Prokuratura Okręgowa w Warszawie.
"30 godzin przed ciszą wyborczą, dowiaduję się od dziennikarzy bliskich obecnej władzy o wniosku o uchylenie immunitetu - bronił się na platformie X Dwiorczyk. - Od blisko 3 lat toczy się śledztwo ws. ataku hakerskiego na skrzynki polskich polityków - w tym mojej. Mam w tym śledztwie status osoby poszkodowanej. Międzynarodowe firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem (http://m.in. Mandiant) wskazują na powiązania hakerów z białoruskimi i rosyjskimi służbami. Dziś dowiaduję się z mediów, że nie jestem ofiarą, tylko podobno podejrzanym. Tuż przed wyborami w których startuję, traktuję to jako nieudolną próbę przykrycia dramatycznych wydarzeń i kompromitujących problemów obecnie rządzących. Typowe działanie koalicji 13 grudnia - mściwe i cyniczne oblicze uśmiechniętej Polski. A prawda zawsze na końcu się obroni".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Łukasz Gągulski/PAP