Perła modernizmu, niegdyś największy dom towarowy we Wrocławiu. Gmach pamiętający czasy nienawiści do Żydów i dni, gdy cytryna i mandarynki były czymś niespotykanym. Od 82 lat architektura wrocławskiej Renomy przykuwa wzrok.
Druga połowa XIX wieku to czas industrializacji i rozwoju miast. Wielkie domy towarowe wyrastały jak grzyby po deszczu. Ich sieć szybko oplotła Berlin, a niedługo później nowa moda zawitała do Wrocławia.
Elewacja wykończona złotem
W 1927 roku bracia Abraham i Teodor Wertheim zostali właścicielami domu towarowego na rogu Świdnickiej i Podwala. Nie spełniał on jednak ich oczekiwań, więc kupili też teren po przeciwnej stronie ulicy.
- Żeby zbudować w tym miejscu dom towarowy, trzeba było wyburzyć stojący tam hotel i kilka kamienic – opowiada historyk, Teresa Kulak. – To nie spodobało się niektórym mieszkańcom miasta – dodaje.
Nowy dom handlowy został zbudowany na bazie ważącej aż 3800 ton konstrukcji szkieletowej z Wałbrzycha. Budynek już od początku kusił przepychem. Gięte szkło na witryny sprowadzono aż z Belgii, a do wykończenia elewacji użyto płatkowego złota.
Budowę gmachu szybko ukończono i 2 kwietnia 1930 roku Dom Towarowy Wertheim po raz pierwszy przywitał klientów.
- W ten sposób do Wrocławia wkroczył wielotowarowy amerykański kapitał. Na wielkiej przestrzeni mieszkańcy zobaczyli dużo niespotykanych dotąd towarów – mówi Kulak. – Szybko zniknęła też początkowa niechęć do budynku, która powstała po wyburzeniu kamienic – dodaje.
Wojny ranią Wertheim
W 1939 roku zdecydowano o nacjonalizacji mienia żydowskiego i właściciele Wertheima musieli sprzedać dom niemieckiej firmie AWAG.
- Żydowska rodzina zmuszona była sprzedać swój majątek za bezcen. Jednak to, że dom stał się własnością Niemców, uratowało go przed wojennymi rabunkami – przyznaje historyczka.
Nie udało się jednak uniknąć zniszczeń podczas II wojny światowej. W marcu 1945 roku budynek przez kilka dni stał w płomieniach. Ogień nie strawił wytrzymałej stalowej konstrukcji, ale konieczna była renowacja kilku części gmachu.
Cytrusy z górnej półki
- Odremontowanie domu zbiegło się w czasie z wielkim wydarzeniem. W lipcu 1948 otwarto Wystawę Ziem Odzyskanych, która dobrze odbiła się na Powszechnym Domu Towarowym we Wrocławiu – mówi Teresa Kulak.
Pierwszego dnia po remoncie, czyli 21 lipca 1948 roku, dom odwiedziło 7909 klientów. Drugiego dnia przyszło ich ponad 15 tysięcy. PDT stał się miejscem, gdzie można było dostać towary z górnej półki.
- Pamiętam, że mój tata cieszył się, bo właśnie w Powszechnym Domu Towarowym udało mu się kupić pomarańcze i cytryny. Nie było ich nigdzie indziej – wspomina Kulak. – Jako dziecko nie doceniałam jeszcze tych cennych nabytków – śmieje się.
Nie wszyscy wrocławianie mogli sobie jednak pozwolić na zakupy w największym domu handlowym we Wrocławiu.
- PDT oferował nowoczesne kolekcje ubrań, które były jednak bardzo drogie. Większość mieszkańców musiała zaopatrywać się na ul. Włodkowica i św. Mikołaja, gdzie kupowano towary wprost od żydowskich krawców - mówi historyczka.
Twarze świata
PDT stał się Renomą dopiero w 1977 roku. Czytelnicy "Słowa Polskiego" wybrali tę nazwę w ramach plebiscytu. Na kolejne zmiany gmach musiał czekać trzydzieści lat.
- W 2005 rozpoczęto prace nad projektem odnowienia budynku. Dwa lata później ruszyły rozbudowa i renowacja – opowiada Dorota Wojciechowska, rzecznik prasowy Renomy.
Nowa Renoma poszerzyła się o część na placu Czystym, a gmach zyskał świeżą kolorystykę.
- Projekt od początku zakładał powrót do oryginalnego stanu z lat 30. Dlatego na elewację powróciły portretowe rzeźby – tłumaczy Wojciechowska.
Rzeźbiarze projektujący zdobienia chcieli podkreślić, że każdy klient jest mile widzianym gościem. Nitschke i Klakow stworzyliwięc głowy Chińczyka, Afrykanów, Araba, Żyda, twarz w konwencji greckiej maski, a także wizerunek żony jednego z rzeźbiarzy.
Autor: Marta Olejnik/ansa/mz / Źródło: TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: ze zbiorów Wratislaviae Amici