Ciąg dalszy sądowej batalii w sprawie śmiertelnego pobicia zatrzymanego w wałbrzyskim komisariacie. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uznał jednego z byłych policjantów za winnego pobicia. Sprawę drugiego, wcześniej uniewinnionego, przekazał do ponownego rozpoznania.
We wrześniu 2019 roku Sąd Najwyższy uwzględnił kasację wniesioną przez prokuratora okręgowego ze Świdnicy i nakazał ponownie rozpatrzyć sprawę dwóch policjantów oskarżonych o śmiertelne pobicie zatrzymanego mężczyzny. Sędzia SN Eugeniusz Wildowicz stwierdził wówczas, że część ustaleń wrocławskiego sądu apelacyjnego była sprzeczna z materiałem dowodowym.
- Kasacja zasługuje na uwzględnienie, gdyż podniesione w niej zarzuty rażącego naruszenia przepisów postępowania karnego, polegające na nieprawidłowej kontroli odwoławczej wyroku sądu I instancji, co miało istotny wpływ na treść zaskarżonego wyroku, są zasadne - mówił sędzia Wildowicz. Dodał, że SA "nie zrealizował swego podstawowego obowiązku, jakim jest rozpoznanie sprawy w granicach środka odwoławczego".
Decyzją Sądu Najwyższego sprawa po raz trzeci trafiła na wokandę Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu.
Podzielone argumenty prokuratury
We wtorek byli policjanci Paweł H. i Grzegorz K. ponownie stanęli przed sądem. Najpierw ten pierwszy tłumaczył, że nie stosował przemocy wobec pokrzywdzonego, a świadkowie "koloryzowali fakty". H. poprosił sąd o wyrok uniewinniający.
Kilka zdań od siebie dodał też Grzegorz K. - Mam czyste sumienie, nie zrobiłem niczego złego. Proszę wysoki sąd o odrzucenie apelacji oskarżycieli oraz uwzględnienie apelacji złożonej przez mojego obrońcę - mówił.
Sąd Apelacyjny we Wrocławiu uchylił wyrok uniewinnionego Grzegorza K. i nakazał ponowne rozpoznanie jego sprawy Sądowi Okręgowemu w Świdnicy. Wyrok pięciu lat więzienia dla Pawła H. utrzymał natomiast w mocy. Podobnie jak orzeczony wobec niego 10-letni zakaz pracy w policji.
Sędzia Cezariusz Boćkowski uzasadniał, że nie budzi wątpliwości ustalony przez sąd przebieg zdarzeń. Jedynymi osobami, jakie miały kontakt z pokrzywdzonym - według sądu - były Paweł H. oraz Grzegorz K.
- Ustalenie sądu okręgowego, że pan H. uczestniczył w pobiciu oskarżonego jest trafne - mówił sędzia. A skoro wina Pawła H. nie podlega wątpliwościom, a zgodnie z ustaleniami, Grzegorz K. również miał kontakt z pokrzywdzonym "twierdzenia apelacji na niekorzyść K. są zasadne i naszym zdaniem wystarczające były do tego, aby rozważyć, czy pan K. tego przestępstwa się nie dopuścił, co musiało prowadzić do uchylenia wyroku i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania" - tłumaczył sędzia.
Wyrok jest prawomocny. Od postanowienia sądu apelacyjnego obu oskarżonym przysługuje kasacja, lub skarga w przypadku Grzegorza K.
Z wtorkowego orzeczenia zadowolona może być prokuratura, gdyż sąd niemal w całości uwzględnił jej apelację. Jednak jak zaznaczył Tomasz Orepuk ze świdnickiej prokuratury, na tym sprawa się nie kończy. Na pewno nie dla jednego z oskarżonych.
Połamane żebra, pęknięta śledziona
Do wyżej opisywanych wydarzeń doszło w sierpniu 2013 roku w Wałbrzychu. Z ustaleń prokuratury wynika, że 35-letni mieszkaniec miasta Piotr G. został zatrzymany przez policję w związku z zakłóceniem porządku i przewieziony na V Komisariat Policji. Został ukarany mandatem i zwolniony po kilku godzinach.
Tego samego dnia, późnym wieczorem, prawie kilometr od komisariatu, nieprzytomnego mężczyznę znaleźli przechodnie. Wezwano karetkę, ale na pomoc było już za późno. Mężczyzna zmarł. Jak się później okazało, na skutek wewnętrznego wylewu. Sekcja wykazała, że miał połamane żebra, pękniętą śledzionę, a także liczne obrażenia głowy i klatki piersiowej.
W toku poszlakowego śledztwa prokuratura zebrała szereg dowodów (m.in. bilingi telefoniczne, nagrania z kamer miejskiego monitoringu, zeznania świadków) świadczących o winie policjantów. Po wyjściu z komisariatu około 17.35 Piotr G. wykonał kilka telefonów do znajomych, którym mówił, że został pobity. O 20.50 został znaleziony martwy.
Dwaj policjanci - Paweł H. i Grzegorz K. - konsekwentnie od początku nie przyznawali się do winy. Najpierw zostali zawieszeni w obowiązkach, a w 2016 roku zwolniono ich ze służby.
Z sądu do sądu
Batalia sądowa trwa od października 2016 roku, kiedy to świdnicki sąd okręgowy w I instancji uniewinnił oskarżonych. Od tego wyroku odwołała się prokuratura. Sąd Apelacyjny we Wrocławiu w lutym 2017 roku uchylił wyrok pierwszej instancji i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. W październiku 2017 roku po ponownym procesie świdnicki sąd skazał H. na pięć lat więzienia, a K. uniewinnił. Wrocławski sąd apelacyjny w marcu 2018 roku utrzymał uniewinnienie K. oraz zmienił wyrok wobec H., którego także uniewinnił.
Według wrocławskiego sądu apelacyjnego nie ulegało wątpliwości, że wobec poszkodowanego w komisariacie użyto przemocy - co jak podkreślał sąd - jest naganne. W uzasadnieniu zaznaczono jednak, że nie ma dowodów na to, jaka to była przemoc i czy była ona przyczyną zgonu mężczyzny. Sąd podkreślał też, że w toku śledztwa nie udało się określić dokładnej godziny zgonu poszkodowanego, co mogłoby być kluczowe dla ustaleń śledztwa.
To właśnie od tamtego orzeczenia wniesiona została kasacja do Sądu Najwyższego.
Źródło: PAP/TVN24 Wrocław
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 Wrocław