Chaotyczne i spóźnione działania wojewody dolnośląskiego, brak analiz, zawyżone koszty budowy, a sam szpital był samowolą budowlaną - to najważniejsze ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, do których dotarł Artur Warcholiński, reporter "Czarno na białym". Kontrolerzy zbadali działania wojewody dolnośląskiego związane z utworzeniem, a później funkcjonowaniem szpitala covidowego przy ulicy Rakietowej we Wrocławiu.
Za zorganizowanie szpitala tymczasowego we Wrocławiu odpowiadał wojewoda dolnośląski. - Z zadania tego wywiązał się skutecznie, gdyż przy ulicy Rakietowej 33 został utworzony szpital tymczasowy, w którym prowadzono działalność zgodnie z przeznaczeniem. Jednakże szereg działań, które doprowadziły do powstania szpitala zostało przeprowadzonych przez wojewodę w sposób nieprawidłowy - powiedział Marcin Kaliński, dyrektor delegatury NIK we Wrocławiu.
Wątpliwości kontrolerów NIK budzi już sam wybór lokalizacji na szpital tymczasowy we Wrocławiu. Mimo że urzędnicy z Dolnego Śląska rozważali sześć potencjalnych lokalizacji, to - jak wskazują kontrolerzy NIK - żadna z zaangażowanych osób w ten proces nie była w stanie jednoznacznie wskazać, skąd pojawił się pomysł, by to właśnie na terenie prywatnego centrum kongresowego mógł stanąć szpital. Nie wynikało to również ze zgromadzonej dokumentacji, którą analizowali kontrolerzy NIK.
"Wojewoda nie zorganizował i nie przeprowadził rzetelnie wyboru lokalizacji szpitala tymczasowego, a podejmowane w tym procesie działania nie były transparentne. Uniemożliwiało to potwierdzenie, że wytypowana lokalizacja była najkorzystniejszym z możliwych dostępnych rozwiązań" - podsumowuje NIK.
Jak ustalili kontrolerzy, wojewoda dolnośląski nie sprawdził też kto jest właścicielem nieruchomości, na których stanął szpital tymczasowy. Bo spółka wskazana przez wojewodę w tamtym momencie w dokumentach nie była właścicielem gruntów.
"Aktywność Wojewody związana z przygotowaniem inwestycji była chaotyczna, spóźniona i nie została poprzedzona rzetelną analizą" - stwierdzili inspektorzy Izby.
NIK: niekorzystna umowa, zawyżone koszty
Było tak: minister wydał polecenie o utworzeniu szpitala, a wojewoda dolnośląski zawarł umowę z przedsiębiorcą potrzebną do rozliczania się z budowy i funkcjonowania szpitala. Bo szpital przy Rakietowej, to nie była tylko adaptacja istniejących budynków. Na potrzeby placówki wybudowano także dwie dodatkowe hale. Do czego nie powinno dojść - podkreśla NIK. "Umowa ta bezpodstawnie wykraczała poza zakres objęty poleceniem, gdyż dotyczyła m.in. budowy nowych obiektów, co nie wynikało z decyzji Ministra Zdrowia. Skutkowało to poniesieniem wydatków w kwocie ok. 11,4 mln zł, które nie powinny być finansowane na obowiązujących w tym względzie zasadach" - stwierdzili kontrolerzy. Ustalenia NIK wskazują też jednoznacznie, że budowa szpitala przy Rakietowej była samowolą budowlaną. Nie obowiązywały wówczas przepisy, które znosiły standardowe przepisy budowlane.
Kontrolerzy podkreślają, że umowa wojewody z przedsiębiorcą nie zabezpieczała interesów Skarbu Państwa, a więc publicznych pieniędzy. I co ważne zapisy w tej umowie były "wyjątkowo korzystne dla przedsiębiorcy i prowadziły do niegospodarnego bądź niecelowego wydatkowania przez Wojewodę środków finansowych z Funduszu Przeciwdziałania COVID-19".
W ramach działalności szpitala tymczasowego opłacano z publicznych pieniędzy także hotel, będący częścią centrum kongresowego. I tu NIK stwierdza, że doszło do "nadmiarowego wydatkowania kwoty ok. 1,2 mln zł". Dlaczego? Jak wykazali kontrolerzy, faktyczny koszt wykorzystania pokoi wyniósł nieco ponad 180 tys. zł, przy obłożeniu od czterech do dziewięciu osób, w zależności od miesiąca. Tymczasem wojewoda dolnośląski płacił na najem wszystkich 52 pokoi, choć większość stała pusta.
ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: Raport w sprawie najdroższego szpitala covidowego w Polsce. "Doszło do zaniedbań"
Koszty związane z organizacją i funkcjonowaniem szpitala tymczasowego we Wrocławiu sięgnęły w sumie - według kontrolerów - ponad 79 milionów złotych.
Rzecznik rządu komentuje raport NIK
Do raportu odniósł się w poniedziałek na konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Mueller, który przyznał, że NIK "ma prawo dokonywać oceny", ale jednocześnie zaznaczył, że "każde tego typu zarzuty muszą być analizowane".
- Jeżeli będzie złożone zawiadomienie do prokuratury przez NIK to wtedy będzie to rozpatrywane zgodnie z procedurami - powiedział rzecznik rządu.
- Pamiętajmy również o tym trudnym okresie covidu, o którym najchętniej byśmy zapomnieli, kiedy trzeba było podejmować błyskawiczne decyzje, aby ratować osoby chore na covid, które mogły umrzeć z tego powodu, że nie było szpitali tymczasowych - stwierdził Mueller. I dodał: - Te decyzje powstawały w określonych, trudnych warunkach i one też generowały z tego powodu większe ryzyka, jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. Trzeba było wyważyć, czy podjąć decyzję szybciej, żeby uratować ludzi, czy przedłużać ją procedurami, żeby zachować biurokratyczne elementy podejmowania decyzji. Ten złoty środek trzeba było wtedy znaleźć.
Wojewoda: nie jest to szpital najdroższy w Polsce
Swoje oświadczenie na temat raportu wygłosił także wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski. - Nie jest to szpital najdroższy w Polsce. Zarówno pod względem nominalnym w przeliczeniu na pacjenta, jak i w przeliczeniu na łóżko - powiedział. Dodał, że ceny adaptacji i rozbudowy się różnią.
Przekazał, że brano pod uwagę sześć lokalizacji i najbardziej oczywistą wydawała się początkowo Hala Stulecia. Podczas analizy wyszło jednak, że doszłoby do dewastacji zabytku, problem byłby także z dowozem tlenu i dojazdem karetek. Inne lokalizacje miały być - według jego oceny - jeszcze gorsze.
Odniósł się też do kwestii niewykorzystanej przestrzeni. Obremski podkreślił, że dynamika przyrostu zachorowań na Covid-19 na Dolnym Śląsku była największa w kraju. To, że nie wykorzystano części pomieszczeń, to jego zdaniem dobra informacja. - Szalupy nie trzeba wykorzystywać - powiedział. Dodał też, że lekarze chwalili szpital. Wojewoda nie odpowiedział na pytania dziennikarzy, po swoim oświadczeniu wyszedł.
Posłowie wskazali na zaniedbania, zawiadomili prokuraturę
Wcześniej budowę i funkcjonowanie szpitala krytycznie ocenił wewnętrzny raport Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Wykazali, że doszło do zaniedbań, "które mogą wskazywać na możliwość niedopełnienia obowiązków, a tym samym działa na szkodę interesu publicznego".
Z kontrolą poselską wkroczyli posłowie Koalicji Obywatelskiej. W drugiej połowie grudnia ubiegłego roku skierowali zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez wojewodę dolnośląskiego Jarosława Obremskiego.
ZOBACZ TEŻ MATERIAŁ "FAKTÓW" TVN: "Stare, odrapane, zużyte łóżka" w szpitalu za 75 milionów złotych. "To jest po prostu złodziejstwo"
- Dygnitarze z PiS próbowali dezawuować nasze ustalenia. Dziś w całości potwierdzili je kontrolerzy NIK. Ten przekręt na szpitalu tymczasowym pokazuje do czego zdolna jest władza, która czuje się absolutnie bezkarna. I po co im miała być "bezkarność plus". Szpital powstał na łapu i capu, bez żadnego trybu, bo nie liczył się pacjent, ale liczył się szybki zysk - mówi nam Michał Szczerba z Koalicji Obywatelskiej.
- To podręcznikowy przykład jak nie powinno się wydawać środków publicznych. A na koniec wojewoda sprezentował nowe hale przedsiębiorcy - komentuje poseł Dariusz Joński z KO.
Portal tvn24.pl opisał w połowie grudnia kulisy likwidacji szpitala przy Rakietowej i szczegóły ugody pomiędzy wojewodą, a centrum kongresowym.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24