Nie żyje lwica Okavango z wrocławskiego ogrodu zoologicznego. Pracownicy zoo pożegnali ją we wzruszającym wpisie. "Jej donośny ryk niósł się daleko, budząc respekt i podziw" - napisali.
Do wrocławskiego zoo przyjechała w 2009 roku, urodziła się dwa lata wcześniej w parku dzikich kotów w Nesles we Francji.
"Była wyjątkowo odporna na chłód – korzystała z wybiegu przez cały rok. Uwielbiała obserwować żyrafy, zebry i nosorożce. Jej ulubioną rozrywką była zabawa piłkami – spokojna, niespieszna, ale wyraźnie sprawiająca jej przyjemność. W ostatnich miesiącach często odpoczywała na daszku przy szybie, blisko zwiedzających. To tam spędzała najwięcej czasu – czujna, obecna, obserwująca świat dookoła" - opisuje wrocławskie zoo.
Jej donośny ryk niósł się daleko, budząc respekt i podziw. Okavango wraz ze swoją siostrą potrafiła wystawić cierpliwość opiekunów na próbę.
"To właśnie ona uczyła nas pokory i cierpliwości wobec dzikiej natury, którą reprezentowała z godnością i niezależnością" - dodają opiekunowie.
W sprawach kulinarnych miała własne preferencje, choć z wiekiem potrafiły się zmieniać – ostatecznie nawet królik czy przepiórka mogły znaleźć miejsce w jej menu.
Lwica z wrocławskiego zoo miała 18 lat
"Okavango dożyła niemal 18 lat – to piękny, sędziwy wiek, wykraczający poza średnią długość życia lwów w ogrodach zoologicznych. W naturze żyją one znacznie krócej, zmagając się każdego dnia z walką o przetrwanie. We Wrocławiu Okavango żyła – i odeszła – jak na Królową przystało. Pozostawiła po sobie wspomnienia, które zostaną z nami na długo" - napisali w pożegnalnym wpisie pracownicy zoo.
Autorka/Autor: SK/tok
Źródło: tvn24.pl