W lutym we Wrocławiu otwarto kawiarnię z królikami. Siedmiu podopiecznych miało przyciągać klientów, w ofercie była nawet możliwość przyniesienia królika do stolika i pogłaskania. Po fali oburzenia w internecie, zwierząt już się nie przynosi. Teraz można patrzeć i głaskać, ale tylko i wyłącznie, kiedy są w wolierach i kiedy tego chcą.
AntistresCafe to kawiarnia z zagrodą pełną królików i pierwsze tego typu miejsce we Wrocławiu. Do tej pory w mieście funkcjonowały tylko kocie kawiarnie, jednak właściciele tej postanowili się wyróżnić na tle istniejących na rynku. Pomysł nie każdemu się spodobał, niektórzy uważają, że takie traktowanie królików narusza ustawę o ochronie zwierząt.
- Z królikami jest inaczej, dlatego, że one nie były selekcjonowane pod kątem kontaktu z człowiekiem, ale przede wszystkim do hodowli dla mięsa i skór. Oczywiście to są króliki domowe, ale ich cechy biologiczne są na tyle odmienne od psa czy kota, że jestem bardzo sceptyczny co do tego pomysłu. Królik jest przystosowany do krótkotrwałego stresu, on nasłuchuje, wącha i gdy czuje się zagrożony ucieka. W przypadku takiego stresu praktycznie nie ma szkód dla organizmu. Inaczej jest w przypadku długotrwałego stresu, a taki może być w kawiarni, jeżeli jest hałas, dużo ludzi, nie ma możliwości ukrycia się. Stres długotrwały dla zwierząt i też ludzi jest degradujący, przyczynia się do powstania różnych chorób - wyjaśnia dr Robert Maślak, zoolog z Wydziału Nauk Biologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego.
W kawiarni mieszka siedem królików, dwa z nich pochodzą z adopcji. Odwiedziliśmy kawiarnię, aby zobaczyć warunki, w jakich mieszkają króliki i aby porozmawiać z właścicielami.
- Nasze króliki są pod stałą opieką weterynarza, mają książeczki zdrowia oraz wszystkie niezbędne szczepienia i badania. Mamy siedem królików, w tym dwa adoptowane. Dla królików mamy podejścia, domki, kuwetę, jest tam również siano - opowiada Tetiana Bakumenko, współwłaścicielka kawiarni.
Króliki znajdują się w dwóch zagrodach. Samczyk Herald ma osobną klatkę, dopóki nie zostanie wykastrowany, natomiast samiczki dzielą jeden duży wolier.
- Gdy chodzi o tę konkretną kawiarnię, kiedy się tam wejdzie to pierwsze wrażenie nie jest jakieś bardzo negatywne. Króliki są tam w dwóch wolierach, które są dość obszerne. To, co zwróciło moją uwagę to podłoże z wykładziny, brak możliwości kopania, bardzo niewielkie kryjówki, takie, że królik ledwie się tam mieści oraz brak choćby jakichś rur, które imitowałyby nory, gdzie zwierzęta mogą sobie biegać i się chować. Dodatkowo ciągły kontakt z ludźmi. Co prawda, wielkość tych wybiegów jest taka, że oczywiście te króliki mogą się wycofać dalej, ale nie nazwałbym, że te warunki są idealne czy bardzo dobre, to są warunki, które trzeba byłoby zmienić i poprawić - opowiada Maślak.
Specjalna oferta wycofana
W pierwsze dni po otwarciu kawiarnia promowała się specjalną ofertą - można było wykupić usługę "przynoszenie królika w koszyczku do stolika". Taka atrakcja spotkała się z oburzeniem w Internecie.
Niestety, komentarze na Facebooku i na Instagramie kawiarni są już zamknięte, nie można ich zobaczyć. Pozostały jedynie oceny i opinie na Google Maps, których najprawdopodobniej nie dało się ukryć. Lokal ma ocenę 3,3 na 52 opinie. Większość najniższych ocen dotyczy właśnie staniu zdrowia zwierząt i ich samopoczucia.
"Blokujcie wszędzie komentarze i opinie. Mam nadzieję że ktoś się szybko zainteresuje tym co robicie. Sprawa zgłoszona do służb. Biedne zwierzęta !!!!" - napisała Pani Sandra.
»"Antistres" to chyba tylko i wyłącznie dla klientów, bo dla króliczych rezydentów jest to "gigastrescafe"« - komentuje Pan Robert.
"Szkoda tych zwierząt które tam przebywają. Mam nadzieję że ten przybytek zniknie szybko tak jak się pojawił" - pisze Pani Małgorzata.
"To męczenie zwierząt. Takie miejsca nie powinny nigdy się otwierać. Króliki to nie tylko słodkie zwierzęta, ale bardzo delikatne i nie jest to dla nich odpowiednie miejsce i warunki" - ocenia Pani Dominika.
"Mam nadzieję, że ktoś weźmie lokal pod lupe. Zadowolona gawiedź kosztem zdrowia zwierząt..." - komentuje Pan Adrian.
To tylko część komentarzy, które nasza redakcja postanowiła zacytować. Po tak dużej presji w Internecie specjalna oferta szybko została usunięta.
- Nie wiedzieliśmy, że będzie tylu chętnych. To była usługa eksperymentalna, tymczasowa, więc zrezygnowaliśmy z niej, żeby nie stresować ani siebie, ani królików - wyjaśnia właścicielka.
- Króliki w ogóle nie lubią podnoszenia, bo dla nich jest to zagrożenie porównywalne z atakiem drapieżnika. Cała ich strategia życiowa polega na unikaniu drapieżników, więc to u nich powoduje stres, dlatego się powinno unikać noszenia królików. Oczywiście każdy osobnik jest inny, to też trzeba uwzględniać w ich chowie. Takie śniadanie z nimi i przymuszanie ich do kontaktu z obcymi ludźmi to jest naprawdę zły pomysł - mówi zoolog.
Są ograniczenia, w tym wiekowe
W kawiarni obowiązuje specjalny regulamin. Zabroniono tu m. in. podnoszenia królików, robienia zdjęć z lampą błyskową, pozostawiania dzieci bez opieki lub picia alkoholu. Są też ograniczenia wiekowe.
- Zawsze przy królikach jest opiekun, który co 20 minut czyści zagrodę, karmi je, obserwuje jak klienci zachowują się ze zwierzętami. Także opiekun pilnuje tego, żeby każdy zdezynfekował ręce, nie opierał się o kojec. Nie pozwalamy na wejście do zagrody oraz na głaskanie królików "na siłę". W naszej kawiarni są zasady ciszy i spokoju, rodzice z dziećmi są o tym informowani, jeżeli ktoś nie przestrzega tych zasad to prosimy o wyjście. Takich sytuacji mieliśmy już kilka. Obowiązkowa jest dezynfekcja rąk, jest także ograniczenie wiekowe, mogą przebywać tu dzieci w wieku od 3,5 lat - opowiada właścicielka.
Zakazane jest także przynoszenia swojego jedzenia i karmienie królików. Czasami są one dokarmiane pietruszką, ale tylko i wyłącznie przez personel. Zapytaliśmy właścicielkę, co w tej chwili jest dozwolone w lokalu.
- Można sobie na spokojnie wypić kawę, obserwować króliki, pogłaskać je, jeśli tego chcą. Nawet teraz możemy zobaczyć, że Herold wygląda, gdzie są ludzie, żeby go ktoś pogłaskał. Są chętne na głaskanie - wyjaśnia Tetiana Bakumenko.
Choć króliki są chętne do kontaktu z ludźmi, zadaniem dr. Roberta Maślaka kilka rzeczy należałoby zmienić.
- Jeśli mam oceniać dobrostan tej konkretnej kawiarni to on nie jest jakiś zły. Nie mogę powiedzieć, że to jest znęcanie się nad królikami, natomiast wymagałby sporo zmian. W trakcie mojej wizyty, która trwała 10-15 minut, króliki chciały kontaktu z ludźmi, natomiast ryzyko, że to są niewłaściwe warunki dla nich jest bardzo duże - ocenia dr. Robert Maślak.
Napisali wniosek do inspektoratu, by ich skontrolował
Obecnie największy stres dla królików stwarza cotygodniowe wożenie ich do oddalonej o kilka kilometrów kliniki weterynaryjnej. Właściciele nie małą własnego samochodu, więc proces ten jest bardzo skomplikowany. Każdego zwierzaka umieszcza się do osobnego transportera, po czym wszystkie wiezie się taksówką na badania. W tej chwili właściciele poszukują weterynarza, który zgodzi się przyjeżdżać do lokalu i badać stan królików na miejscu.
- Chcieliśmy nawiązać współpracę z lekarzem weterynarii, który mógłby przychodzić do nas i sprawdzać stan królików. Co tydzień wozimy króliki w pojemnikach do weterynarza taksówką, co powoduje u nich stres - mówi właścicielka. I dodaje, że wysłali również wniosek do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii we Wrocławiu z prośbą o sprawdzenie ich lokalu. Zależy im na spokoju, którego z powodu dużego hejtu w mediach społecznościowych, nie mają.
Autorka/Autor: Svitlana Kucherenko
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Svitlana Kucherenko